Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne podatki od handlu. Eksperci: rząd chce sfinansować swoje obietnice pieniędzmi sieci handlowych

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Partia rządząca chce sfinansować swoje polityczne obietnice pieniędzmi ściągniętymi od przedsiębiorców - nie ukrywają eksperci, komentując pomysł podatku od uciążliwości, nowej daniny dla sieci handlowych.

Plan na nowy podatek zdradziła niedawno Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii w poprzednim rządzie Mateusza Morawieckiego, dziś minister rozwoju. Nowa danina miałaby być naliczana od uciążliwości, jaką wywołują handlowe obiekty w tkance miast. Chodzi m.in. o korki tworzące się wokół galerii handlowych, nadmierną emisję spalin lub ścieków. Dostosowanie infrastruktury, inwestycje w nowe drogi i parkingi, to oczywiście wydatki. Rząd chciałby, by owe uciążliwości firmy handlowe zrekompensowały tzw. daniną kongestywną. Miałaby ona być naliczana za pomocą specjalnego algorytmu.

Zły adresat

Dyskusja o uciążliwościach infrastrukturalnych wywołanych przez obiekty handlu wielkopowierzchniowego jest aktualna od blisko dekady. W samorządzie Nowego Dworu Gdańskiego dyskutowano np o zalewanych wodą deszczową ulicach, na co miały wpływać duże, utwardzone przysklepowe parkingi i niedostosowany do nich stary system kanalizacji burzowej (zdaniem wielu odpowiedzią na te wymogi byłby podatek deszczowy). W takim wypadku jednak, to nie rząd powinien być adresatem nowego podatku.

Nie ma wątpliwości, że pomysł nowego opodatkowania branży handlowej (congestion tax) nie wynika z nagłej troski rządu o infrastrukturę (m. in. drogową) w miastach. Gdyby rzeczywiście tak było, to pieniądze z nowego podatku powinny trafiać do samorządów z przeznaczeniem na poprawę tej infrastruktury. Takich planów chyba jednak nie ma

- mówi Marcin Kalinowski, Profesor Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku i Prezydent Federacji Naukowej WSB-DSW.

Przedstawiciele branży handlowej nie chcą rozmawiać o pomyśle nowego podatku i uciążliwościach infrastrukturalnych handlu (Biedronka w oświadczeniu poinformowała, że "trudno komentować plany legislacyjne", podobnie jak ECE zarządzająca Galerią Bałtycką).

Polityczne cięcie


Maria Andrzej Faliński
, ekonomista, ekspert od rynku handlowego oraz spożywczego nie ukrywa, że pomysł nowej daniny ma zabarwienie polityczne. Przywołuje przykład pomysłu podatku handlowego oraz zakaz handlu w niedzielę.

Mamy do czynienia z trendem dobierania się do sieci handlowych. Pomysł nowej daniny dokładnie się w to wpisuje i nikt nie zastanawia się, jakie on przyniósłby skutki

- mówi Faliński. - Polityki gospodarczej nie ustawia się pod potrzeby kolejnych wyborów i potrzeby słupków akceptacji rządzącej większości, niezależnie od tego, czy ktoś lubi PO, SLD czy PiS.

Można wnioskować, że nowa propozycja to jedynie kolejna próba pozyskania dodatkowych środków dla budżetu państwa

- zgadza się Marcin Kalinowski. - Kwestia poprzedniej propozycji opodatkowania branży handlowej w postaci „podatku handlowego” nadal pozostaje nierozstrzygnięta na poziomie organów sądowych UE (TSUE) i opodatkowanie to nie jest w Polsce stosowane. Rząd zatem szuka sposobu, aby opodatkować te same podmioty, ale z innym wytłumaczeniem zasadności podatku.

Marcin Kalinowski podkreśla też, że podatek rekompensujący uciążliwości w tkance miejskiej byłby łatwy do podważenia przed sądem.

- Należy bowiem pamiętać, że każdy inwestor budujący powierzchnię handlową uzyskiwał pozwolenie na budowę wraz z określeniem koniecznych do wprowadzenia w projekcie zagospodarowania terenu rozwiązań dotyczących m.in. z infrastruktury drogowej, czy zabezpieczenia miejsc parkingowych - tłumaczy Kalinowski. - Dlaczego po spełnieniu wszystkich postawionych na etapie projektu warunków inwestor ma być karany za problemy infrastrukturalne w okolicy sklepu? Jeśli urząd wydający pozwolenie na budowę nie przewidział komplikacji związanej z budową sklepu to wina jest jednak po stronie urzędu, a nie przedsiębiorcy. Nowa propozycja podatkowa rodzi również wiele innych wątpliwości. Nie wiadomo, jaki będzie algorytm ustalania nowego podatku. W jakim stopniu będzie to subiektywna ocena urzędnika a w jakim obiektywne wyliczenia. W przypadku subiektywnej oceny pojawia się duże pole do potencjalnych nadużyć i pomyłek, a to daje możliwości odwoławcze przedsiębiorcom.

Superpodatek dla klientów

Czy nowa danina, obok zakazu handlu w niedzielę, nie spowoduje spadku przychodów firm? Czy realne są obawy, że podatek i obostrzenia odbiją się na stawkach za dzierżawę powierzchni handlowych, a co za tym idzie, na cenach towarów i portfelach Polaków?

Nie wiadomo na ten moment, czy opodatkowani nową daniną zostaną właściciele powierzchni handlowych, czy same sklepy. Niezależnie jednak od formy opodatkowania pewne jest, że dodatkowe koszty związane z podatkiem obciążą w konsekwencji nas wszystkich jako klientów sklepów. Właściciele sklepów bowiem uwzględnią dodatkowe koszty przy kalkulacji cen towarów. Po wprowadzeniu podatku możemy się zatem spodziewać nieco wyższych cen produktów w sklepach

- mówi Marcin Kalinowski.

Wydaje się, że pomysł dotyczący nowego podatku wyciekł przedwcześnie. Jadwiga Emilewicz dość szybko zaczęła prostować, że congestion tax to właściwie odległa przyszłość, nie wiadomo nawet czy realna (choć jego szanse rosną w świetle wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o nadciągającym kryzysie gospodarczym).

- Należy pamiętać, że w zakresie podatków możliwa jest duża kreatywność. Bywają na świecie absurdalne pomysły podatkowe jak np. podatek od cienia w Wenecji, podatek od grilla w Belgii, czy podatek od niezdrowej żywności w Danii, ale służą one zazwyczaj jakiemuś celowi pozafiskalnemu - mówi Marcin Kalinowski. W przypadku proponowanego opodatkowania branży handlowej wydaje się, że celem nie jest rozwiązywanie jakichkolwiek problemów społecznych a jedynie chęć szybkiego zasilenia budżetu państwa.

***

Maria Andrzej Faliński
archiwum prywatne

Trend skubania sieci handlowych. To wielki błąd [Rozmowa]

Polityki gospodarczej nie ustawia się pod słupki poparcia rządzącej większości - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Maria Andrzej Faliński, ekspert rynku handlowego i spożywczego.

Będzie ten podatek od uciążliwości?
- Mamy do czynienia z trendem dobierania się do sieci handlowych. Pomysł nowej daniny dokładnie się w to wpisuje i nikt nie zastanawia się, jakie on przyniósłby skutki. To nie będzie jakiś tam mały podatek będzie wprowadzony - on będzie jednym z kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu opłat, które łącznie będą tworzyć niekorzystny współczynnik w bilansie firm. Doprowadzi to do podziału rynku. Te najbogatsze sieci, mające korzystną lokalizację, głównie sieci dyskontowe lub "osiedlowe" typu proximity market, one sobie z tym poradzą. Reszta będzie miała problemy, szczególnie ci, którzy działają w dużych miastach, w obiektach typu centra handlowe czy hipermarkety notujące słabsze wyniki. Tego nikt nie bierze pod uwagę, po prostu wpuszczając słabsze firmy w wyższe ceny, które osłabią ich pozycję konkurencyjną, wybijając tych, którzy są silniejsi. To będzie moim zdaniem bardzo niekorzystny, stagflacyjny układ. Jeśli dodać do tego sytuację na rynku pracy i pompowanie wynagrodzeń poza jakąkolwiek racjonalność, która powinna być mierzona wydajnością pracy i produktywnością zasobów tej firmy, to okazuje się, że mamy do czynienia z całkowitym brakiem odpowiedzialności. Układ ów potwierdza pewien trend myślenia rządu o rynku wewnętrznym. Słaby rynek wewnętrzny oznacza osłabienie perspektyw na rynkach eksportowych, czego nikt nie chce dostrzec.

Ale podatek od uciążliwości funkcjonuje w kilku unijnych krajach.
Dlaczego zatem nie zaproponować opłaty od kin, teatrów czy stadionów, gdzie również tworzą się korki? Daniny tego typu są w Hiszpanii, Wlk. Brytanii, ale są to typowo lokalne podatki i zdecydowało się je wprowadzić bardzo niewiele samorządów. W Polsce natomiast miałoby to wszystko iść do wspólnej kasy, w zbawczo-błogosławiennym podejściu w stylu "damy ludziom 18 emeryturę". To jest granie na podział beneficjentów i penicjentów działań politycznych. Nie można tak robić.
W dodatku to się odbywa w jakiejś takiej tajemnicy, wymyślane są powody, dla których nie ma uzasadnienia, dla których się taką daninę planuje.

Wpływy fiskalne mają służyć polityce?
Wg mnie chodzi o wyciągnięcie pieniędzy z handlu, do tego się dokłada jeszcze pewne takie formy usprawiedliwienia, polegające na potępianiu, psuciu wizerunku, tworzeniu takiego, opresyjnego klimatu wobec handlowej branży. To nie jest ani mądre, ani dobre działanie. Prędzej czy później, broniąc się przed takim działaniem, firmy wyciągną to z kieszeni dostawców towarów i konsumentów, co na jedno właściwie wychodzi. Licytowanie kolejnych pomysłów na oskubanie sieci handlowych, głównie dużych firm zagranicznych, jest budowaniem klimatu polityczno-gospodarczej dyskryminacji, nawet jeśli pod względem prawnym będzie to w porządku.

Nie ma chyba firmy, która chciałaby płacić podatki.
Bezwzględnie trzeba powiedzieć, że podatki są potrzebne, jednak są modele danin nowoczesnych, racjonalnych i wystarczających. Takie są jednak ustanawiane pod jednym, podstawowym warunkiem - polityki gospodarczej nie ustawia się pod potrzeby kolejnych wyborów i potrzeby słupków akceptacji rządzącej większości. To jest jedyna zasada i wcale nie chodzi o to, czy ktoś lubi PO, SLD czy PiS. Jednak to, że jest ponad czterdziesto procentowe poparcie dla obozu rządzącego nie jest powodem dla świadomego rozwalania gospodarki. Dziwię się, że rozsądna pani Emilewicz mówi coś, co jest strzałem w czoło dla przedsiębiorców i pogrzebaniem perspektyw nowoczesnych rozwiązań, np technologicznych.

TOP 100 POMORSKICH FIRM - RAPORT:

POLECAMY NA STREFIE BIZNESU:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki