Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politechnika Gdańska i jej tajemnicze dzieje w czasie II wojny światowej

Marek Adamkowicz
Tomasz Bołt
Działalność gdańskiej politechniki (Technische Hochschule Danzig) w czasie II wojny światowej skrywa mgła tajemnicy. Co wtedy działo się w uczelni, próbował się dowiedzieć historyk Jan Daniluk

Lata 1939-1945 to bodaj najmniej znany rozdział w historii politechniki. Czas wojny nie sprzyjał dokumentowaniu wydarzeń, a zachowane materiały archiwalne mają charakter szczątkowy. Niemieccy badacze traktowali temat pobieżnie, także i polscy nie rozpisywali się zbytnio. Podjęciu badań zapewne nie sprzyjał fakt, że szkoła funkcjonowała pod znakiem swastyki, co samo w sobie budziło już kontrowersje.

Ochotnicy na front

Z tym mało znanym rozdziałem w historii politechniki Jan Daniluk, na co dzień pracownik Instytutu Pamięci Narodowej i doktorant na Uniwersytecie Gdańskim, zmierzył się przy okazji badań nad życiem gdańskiego garnizonu w latach wojny.
- Kiedy zajrzymy do opracowań na temat politechniki, to zauważymy pewną lukę - mówi historyk. - Opisy dotyczące lat przedwojennych kończą się zazwyczaj na wydarzeniach z wiosny 1939 roku, a potem pojawiają się informacje dotyczące tego, co działo się w ostatnich tygodniach poprzedzających zdobycie Gdańska przez Armię Czerwoną. To, co miało miejsce pomiędzy, jest podawane niemalże hasłowo.

Powód, dla którego informacje z polskich opracowań na temat politechniki tuż przed wybuchem wojny są tak bardzo skrótowe, jest dość oczywisty. W owym czasie na uczelni w zasadzie nie było już studentów-Polaków. Wyjechali pod wpływem antypolskiej nagonki. Jej symbolem stało się umieszczenie 11 lutego 1939 r. przez niemieckich studentów wywieszek w Cafe Langfuhr. Głosiły one, że "Hunden und Polen ist der Zutritt verboten" (psom i Polakom wstęp wzbroniony). Do tego doszły żądania wprowadzenia getta ławkowego pod hasłem: "Für Polen Und Juden Plätze hinten" (dla Polaków i Żydów miejsca z tyłu) oraz fizyczne usuwanie z uczelni polskich studentów przez niemieckie bojówki. Napady te były połączone z niszczeniem prac Polaków.

W odpowiedzi na akty przemocy, zrzeszająca polskich studentów Bratnia Pomoc zakazała w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych studiowania Polakom na politechnice, choć niewielka grupa studentów pozostała w Gdańsku, by pilnować majątku, ale też zaświadczać o naszej obecności w mieście.

Usunięcie Polaków i Żydów z życia społeczności akademickiej wyraźnie zmieniło jej oblicze. Wcześniej (na początku roku akademickiego 1938/1939) 1080 stanowili Niemcy (z Gdańska, Rzeszy i Polski), Polaków było 340 oraz pewna liczba przedstawicieli innych nacji (m.in. Ukraińców i Skandynawów).

- W okresie międzywojennym politechnika była jednym z głównych pól konfrontacji polsko-niemieckiej w Wolnym Mieście Gdańsku - ocenia Jan Daniluk. - Nic dziwnego, że studenci niemieccy chcieli ochotniczo walczyć przeciwko Polsce. Wielu, jeszcze przed wybuchem wojny, zgłosiło się w lipcu i sierpniu do punktu werbunkowego, który był ulokowany w późniejszej siedzibie klubu Kwadratowa.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że teren politechniki stanowił zaplecze dla działań przeciwko Polsce w kampanii polskiej. To właśnie tutaj m. in. zebrano cysterny zaopatrujące jednostki gdańskie w paliwo.

Kadeci ze Schleswig-Holsteina

W październiku 1939 r., kiedy w Polsce dogasały ostatnie walki, w uczelni rozpoczął się rok akademicki. Był on wyjątkowy nie tylko na sytuację wojenną, ale też na więzi, jakie zadzierzgnęły się między niektórymi studentami a kadrą dydaktyczną. Połączył ich udział (zresztą w różnym charakterze) w kampanii polskiej. Do tego w murach szkoły pojawili się niemieccy marynarze.
- Było to 36 kadetów ze "Schleswig-Holsteina" - tłumaczy Jan Daniluk. - Ten stary pancernik, jak wiadomo, wziął udział w ataku na Westerplatte, ale pamiętajmy, że zasadniczo pełnił on funkcję okrętu szkolnego.

Kadeci mieli na politechnice studiować tzw. trzeci fakultet. W sumie w czasie wojny Kriegsmarine skierowała na naukę kilkuset podchorążych do Gdańska (jednorazowo było ich ok. 250). Z myślą o nich stworzono nawet osobny obóz. Znakiem czasu było też powołanie do życia w 1942 r. nowej katedry budowy okrętów wojennych.

Wydawać by się mogło, że wojna nie sprzyjała nauce i politechnika odnotuje gwałtowny spadek liczby studentów. Tak było, ale tylko przejściowo. W rzeczywistości uczelnia pod pewnymi względami się rozwijała, a spadek studentów - choć zauważalny - nie był paraliżujący.

- Ze względu na brak dokumentacji nie możemy operować dokładnymi danymi, ale sięgając do danych z całej Rzeszy można zakładać, że po wybuchu wojny studentów na części z kierunków było więcej - podkreśla historyk.

O ile w 1939 r. studiowało w Niemczech 55,7 tys. osób (ok. 7 tys. stanowiły kobiety), to w roku akademickim 1943/1944 było to już 77,2 tys. (z tego ok. 34 tys. kobiet!). Charakterystyczne, że liczba studentów w roku akademickim była płynna. W pierwszych latach wojny dało się zauważyć, że uczelnia wypełniała się słuchaczami w semestrach zimowych, zaś w semestrach letnich pustoszała. Było to związane urlopami, które otrzymywały osoby powołane do służby na froncie czy w różnego rodzaju organizacjach pomocniczych. Właśnie na jesień-zimę otrzymywali oni kilkumiesięczne skierowania na dokończenie kursów lub studiów.

Według danych za rok akademicki 1944/1945 naukę podjęło 302 studentów, z czego 135 stanowiły osoby okaleczone w czasie wojny lub zwolnione ze służby celem dokończenia nauki, było 15 cywilów, 57 podchorążych Kriegsmarine, 40 obcokrajowców oraz 57 studentek, głównie z Akademii Medycyny Praktycznej.

Co dwie szkoły to nie jedna

Jan Daniluk zwraca uwagę na współpracę politechniki z powołaną jeszcze w latach 30. Akademią Medycyny Praktycznej. Płaszczyzną łączącą obie placówki było chociażby nauczanie przedmiotów przyrodniczych, takich jak botanika czy zoologia, które prowadzono właśnie w murach politechniki.

- Chociaż czas był trudny, to uczelnia czyniła pewne inwestycje, a pod niektórymi względami nawet się rozwijała - wskazuje badacz. - Przykładowo, w 1941 r. politechnika zakupiła i wyremontowała budynek dawnej loży masońskiej przy Eigenhausstrasse, czyli dzisiejszej ulicy Własna Strzecha (wcześniej go wynajmowała). Ulokowano w nim nowy, wyodrębniony Instytut Lotnictwa.

Mówiąc o zmianach, jakie zachodziły w życiu uczelni, nie można zapominać o włączeniu jej w tryby ideologii narodowosocjalistycznej. Pod tym względem szczególną rolę odegrał prof. Ernst Pohlhausen, rektor politechniki w latach 1934-1941. To właśnie on kierował szkołą w czasie, gdy wyrzucano z niej Polaków i Żydów. Działając w NSDAP, dał się poznać nie tylko jako zwolennik Hitlera, ale też - jak mówi Jan Daniluk - był on jednym z zauszników gauleitera Alberta Forstera.
Symbolicznym aktem było nadanie w kwietniu 1941 r. nowego statusu politechnice. Odtąd aż do końca wojny była to Wyższa Szkoła Rzeszy w Gdańsku (Reichshochschule Danzig), na której oficjalnie obowiązywały rygory rasowe. Wprowadzono też nową funkcję kuratora, który sprawował pieczę nad szkolnictwem wyższym w Gdańsku.

Ostatnie dni

Umownym początkiem końca niemieckiej politechniki w Gdańsku jest 17 grudnia 1944 r. Tego dnia odbyły się uroczystości z okazji 40-lecia uczelni, a już w następnych tygodniach rozpoczęła się jej ewakuacja. W obliczu zbliżającego się frontu w głąb Rzeszy wyjechała większość kadry naukowej wraz rodzinami, zabrano sporą część wyposażenia laboratoryjnego oraz różnego rodzaju dokumentację. To, co pozostało, składowano w piwnicach bądź prowizorycznych magazynach, natomiast opróżnione w ten sposób pomieszczenia przeznaczono na potrzeby lazaretu. I faktycznie, pełniły one taką rolę do momentu wejścia Sowietów w marcu 1945 r. Według niektórych relacji, ranni, a przynajmniej część z nich, została zamordowana przez czerwonoarmistów, pewne jest natomiast, że budynki politechniki zostały podpalone. Ogień strawił m.in. główny gmach uczelni.

Polacy bardzo szybko przystąpili do przejmowania terenu i tworzenia własnej uczelni. Już 5 kwietnia, przybyła do Gdańska Delegacja Ministerstwa Oświaty ds. Politechniki Gdańskiej, która miała ocenić straty i sprawdzić możliwości wznowienia nauki. Natomiast dekret z dnia 24 maja 1945 r. o przekształceniu Politechniki Gdańskiej w polską państwową szkołę akademicką sprawił, że Politechnika Gdańska stała się "polską państwową szkołą akademicką".

We wtorek, 13 maja Jan Daniluk wygłosi wykład "Uczelnia w trybach wojny. Politechnika w latach 1939-1945". Spotkanie odbędzie w gmachu głównym Politechniki Gdańskiej (ul. Narutowicza 11/12, Gdańsk, sala 300). Początek o godz. 18. Wstęp wolny!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki