Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policyjny konflikt: Związki zawodowe zamierzają donieść do prokuratury na pomorskiego komendanta

Tomasz Słomczyński
Józef Partyka, działacz związkowy (po lewej) i Wojciech Sobczak, szef pomorskiej policji
Józef Partyka, działacz związkowy (po lewej) i Wojciech Sobczak, szef pomorskiej policji Przemek Świderski/KWP Gdańsk
Związki zawodowe szykują doniesienia do prokuratury na komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku. Zostały już podjęte stosowne uchwały centralnych władz dwóch organizacji związkowych, teraz prawnicy przygotowują zawiadomienia, które mają zostać wysłane do śledczych.

Związkowcy zarzucają szefowi pomorskiej policji przekroczenie uprawnień - chodzi o to, że nadinsp. Wojciech Sobczak nakazał wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec działacza związkowego, podkom. Józefa Partyki.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w sprawie poszło o błahostkę - zdawkową, jednozdaniową (zawierającą dokładnie dwa słowa) wypowiedź, która miała miejsce w biurze poselskim Donalda Tuska. Jednak przy bliższym spojrzeniu okazuje się, że całe zamieszanie może być bardzo kosztowne dla policji: odejście kilku tysięcy funkcjonariuszy obciąży budżet państwa wieloma milionami złotych, a rząd narazi na kolejną wizerunkową rysę.

Źródeł obecnego konfliktu można szukać w wydarzeniach z lutego 2009 roku, wtedy do opinii publicznej docierały kolejne informacje o planowanej reformie emerytalnej służb mundurowych.

Funkcjonariusze, w sumie ponad pięć tysięcy policjantów, protestowali w obronie swoich praw i przywilejów. Uspokoiło ich
wtedy zapewnienie, że zmiany emerytalne będą dotyczyć tylko nowo przychodzących do służby.

W czerwcu 2010 roku premier napisał list: "Wiem, że plotka i nieprawdziwe informacje potrafią spowodować negatywne skutki i wywołać nieuzasadnione obawy. Dlatego, ucinając wszelkie spekulacje, chcę Was zapewnić, że w moim rządzie nie są i nie będą prowadzone żadne prace zmierzające do odebrania uprawnień emerytalnych osobom, które pracują dziś w służbach mundurowych". I dalej pisze Donald Tusk: "Podkreślam z całą stanowczością: warunki przechodzenia na emeryturę i związane z tym odprawy i wysokość świadczeń dla zatrudnionych już funkcjonariuszy nie ulegną zmianie!".
List otrzymał każdy policjant w Polsce. Wręczali je dowódcy jednostek, gdzie listy trafiały dowożone przez specjalnych kurierów, w pośpiechu. Trwała kampania wyborcza.

***
1 czerwca 2012 roku prezydent Bronisław Komorowski podpisuje ustawę emerytalną. Gwarantuje ona zatrudnionym policjantom zachowanie przywilejów.

Jednocześnie pojawiają się plotki, że ktoś majstruje przy przepisach, że prowadzone są prace nad zmianami odbierającymi przywileje.

W maju NSZZ Policjantów rozpoczął akcję: "Premier wysłał list do ciebie, Ty wyślij list do Premiera". W uchwale związku czytamy: "...w środowisku służb mundurowych nadal krążą pogłoski o trwających pracach, które zmierzają do odebrania praw nabytych dla obecnie zatrudnionych...". Związek zbiera podpisy pod tekstem listu do szefa rządu.

***
W czerwcu bieżącego roku związkowiec Józef Partyka zebrał 1745 listów od policjantów, skierowanych do premiera. Proszą oni w nich o podtrzymanie zapewnienia sprzed dwóch lat.

26 czerwca Józef Partyka składa w biurze poselskim Donalda Tuska w Gdańsku zebrane listy. Partykę przyjmuje Anna Olszewska, dyrektor biura poselskiego premiera. Na miejscu jest Radio Gdańsk, rozmowa jest nagrywana. Mówi Partyka:
- Z naszych informacji wynika, że niektórzy, niższego szczebla pracownicy ministerstwa czy komendy głównej, jednak dokonują... - mówi Partyka.
- ...komendy głównej - przerywa Anna Olszewska.
Józef Partyka ciągnie dalej wątek: - Komendy głównej, tak, próby zmiany systemu naliczeń w naszych służbach. W związku z powyższym funkcjonariusze naszego województwa zwracają się z prośbą do pana premiera o ponowne potwierdzenie...
Po powrocie z biura poselskiego Józef Partyka poinformował związkowców na stronie internetowej, że Anna Olszewska potwierdziła: w komendzie głównej ktoś majstruje przy przepisach. A więc jednak... To miało oznaczać, że plotki się potwierdzają.

Dziś Anna Olszewska mówi:
- Tak, powiedziałam to, to był taki wtręt... Ale to było tylko domniemanie. Wcześniej pan Józef Partyka powiedział mi, że takie prace trwają, że ma to miejsce w Komendzie Głównej Policji. To, co powiedziałam wtedy, było więc raczej przypuszczeniem, niż kategorycznym stwierdzeniem. Nie podejrzewałam wtedy, że z tych dwóch słów, wypowiedzianych przeze mnie, wyniknie taki konflikt. Teraz czuję, że zostałam instrumentalnie potraktowana przez Józefa Partykę, że moja wypowiedź została użyta jako element rozgrywek między związkami zawodowymi a Komendą Główną Policji.

***
Józef Partyka jest członkiem władz krajowych i przewodniczącym na Pomorze organizacji noszącej nazwę: Forum Związków Zawodowych, które skupia 20 tysięcy członków z ok. 30 organizacji związkowych, nie tylko mundurowych. Jest też wiceprzewodniczącym Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. Jest wiceszefem krajowego NSZZ Policjantów.
W gdańskiej komendzie wojewódzkiej każdy wie, kim jest Partyka. - Partyka? To ten, który walczy z szefem. Prowadzą wojnę. Ciekawe, jak to wszystko się skończy - nieoficjalnie mówi oficer, który - rzecz jasna, nie zgadza się na podanie personaliów. Nie chce być łączony z tym konfliktem. Podobnie inni oficerowie policji w komendzie wojewódzkiej.

Oficer 1:
- Ja tam o Partyce dobrego zdania nie mam. A sam konflikt? To rozgrywka personalna. Związek za dużo chciał. Komendant się wkurzył.
Oficer 2:
- "Korytarz" u nas mówi, że polecenie wszczęcia dyscyplinarki przyszło z góry. Partyka podskoczył, to go teraz usadzą. Przecież jesteśmy służbą mundurową, zhierarchizowaną. Tu nie ma wolności słowa, tu są regulaminy.

***
Na biurku Józefa Partyki leży postanowienie komendanta wojewódzkiego policji o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego. Leży też notatka oficera z komendy głównej, z której wynika, co działo się tuż po opublikowaniu komunikatu o trwających w Warszawie pracach nad ustawą.

Komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński kazał swojemu pełnomocnikowi ds. związków zawodowych Janowi Gładykowi zadzwonić do Anny Olszewskiej. "Nie przekazywała takiej informacji delegacji związkowej" - wynika z notatki, którą po rozmowie z panią dyrektor sporządził Jan Gładyk dla komendanta głównego policji. Komendant główny przesłał z Warszawy komendantowi wojewódzkiemu w Gdańsku informację o "podejrzeniu popełnienia przewinienia dyscyplinarnego" przez Józefa Partykę.

- Na papierze komendant główny kazał wszcząć postępowanie sprawdzające. Tylko sprawdzające. Nie mam jednak wątpliwości, że był telefon z Warszawy, w którym polecono naszemu komendantowi wojewódzkiemu wszczęcie wobec mnie dyscyplinarki - mówi Józef Partyka.
- Skąd to przekonanie? - pytam.
- Wynika ono z wiedzy o praktyce działania policji - odpowiada Józef Partyka.
***
Ustawa o policji mówi, że naruszeniem dyscypliny służbowej jest wprowadzenie w błąd przełożonego lub innego policjanta, jeżeli spowodowało to lub mogło spowodować szkodę służbie, policjantowi lub innej osobie.
- Postępowanie dyscyplinarne jest prowadzone na podstawie przepisu, który byłby nie do pomyślenia w żadnym innym zakładzie pracy. Przepis ten po prostu knebluje ludziom usta. A szczególnie związkowcom. Zawsze można wytoczyć postępowanie dyscyplinarne, jeśli policjant powie coś, co nie spodoba się przełożonym - stwierdza adwokat Marcin Dowgiałło, który podjął się reprezentowania Partyki w postępowaniu dyscyplinarnym.

***
Związkowcy mają własne przepisy, na które się powołują:
Ustawa o związkach zawodowych mówi, że "kto w związku z zajmowanym stanowiskiem lub pełnioną funkcją utrudnia wykonywanie działalności związkowej albo dyskryminuje pracownika z powodu wykonywania funkcji związkowej, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".
Uchwały w sprawie doniesienia do prokuratury na komendanta wojewódzkiego policji podjęły już: Zarząd Główny NSZZ Policjantów i Prezydium Forum Związków Zawodowych. Pisma do prokuratury są u prawników w przygotowaniu.

***
Pytam Józefa Partyki:
- Nie rozumiem tego wszystkiego. O co chodzi? Skąd ta cała afera? Dlaczego z tak - wydawałoby się, błahej sprawy, robi się takie zamieszanie? Skąd taka determinacja u was, związkowców, żeby ujawnić , że ktoś chce zmieniać ustawę, skąd taka gwałtowna reakcja waszych szefów?

Józef Partyka zwraca uwagę na to, jak komendant wojewódzki tłumaczy konieczność wszczęcia postępowania dyscyplinarnego: okazuje się, że informacja, którą opublikował Partyka "mogła wywołać niepokój", "zdestabilizować nastroje funkcjonariuszy" i "negatywnie wpłynąć" na ich decyzje o dalszej służbie w policji.

Józef Partyka tłumaczy:
- Chodzi o to, że niemalże z dnia na dzień praca policji w Polsce może być sparaliżowana. To bardzo delikatna kwestia. Załóżmy, że nasze informacje się potwierdzają, że policjanci mają stracić uprawnienia. Co robią? Odchodzą ze służby - natychmiast, przed wejściem w życie nowych przepisów. Dotyczy to tych najbardziej doświadczonych gliniarzy, którzy już mają prawo do emerytury. Mówimy o kilku tysiącach funkcjonariuszy. Teraz, na skutek samych pogłosek, mamy na Pomorzu już 250 wypowiedzeń. Jeśli policzy to pan razy 17, bo tyle jest w kraju komend wojewódzkich z komendą główną, to wyjdzie panu ponad cztery tysiące policjantów, którzy znikną z naszych szeregów, niemalże z dnia na dzień. A to tylko teraz, kiedy mamy "tylko pogłoski". Gdyby te informacje się potwierdziły, będzie ich znacznie więcej. Szacuję, że odeszłoby w ten sposób 10 tys. policjantów i innych funkcjonariuszy służb mundurowych. To armia doświadczonych ludzi, jak najbardziej zdolnych do pracy, którym państwo musiałoby wypłacać emerytury.

Partyka dowodzi, że musieliby oni być zastąpieni nowicjuszami. Zatrudnienie nowych funkcjonariuszy - to kolejne miliony złotych wydane z budżetu.
***
Inni policyjni związkowcy, którzy muszą pozostać anonimowi ("sam pan widzi, w jakiej firmie pracuję"), zwracają uwagę:
- To mogłaby być kolejna afera, znowu mielibyśmy "słabe państwo". Po ujawnieniu słabości organów ścigania, jakie ma miejsce przy okazji Amber Gold, okazałoby się, że nagle tracimy tysiące policjantów. Tych najlepszych...

***
Pozostaje pytanie - czy rzeczywiście ktoś majstruje przy ustawie? Czy Partyka ogłosił nieprawdę?
16 lipca br. do związków trafiły dwa "projekty założeń zmian do ustawy".- Nie wdając się w szczegóły, na tych zmianach policjant straci od pięciu do piętnastu procent swojego uposażenia na emeryturze. Jeśli miałyby wejść w życie, spełni się czarny scenariusz. Dziś już wiadomo, że miałem rację, że jednak ktoś przygotowuje zmiany do ustawy, które uderzą w policjantów - mówi Partyka.
- Czy uważa pan, że w działaniach skierowanych przeciwko panu miał swój udział sam premier? - pytam na koniec.
- Chciałbym wierzyć, że tak nie było.

***
Józefowi Partyce w wyniku postępowania dyscyplinarnego może grozić wydalenie ze służby. Wojciech Sobczak, gdyby po doniesieniu związkowców stanął przed sądem i został skazany prawomocnym wyrokiem, musiałby odejść z policji.
Poprosiłem komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku nadinsp. Wojciecha Sobczaka o wypowiedź w tej sprawie. Odmówił udzielenia komentarza.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki