Trener Piotr Stokowiec wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i postawił dokładnie na tych samych piłkarzy, którzy rozpoczęli poprzednie spotkanie z Wisłą Kraków. To oznaczało, że na ławce rezerwowych usiadł ponownie Kenny Saief. Do Szczecina ostatecznie w ogóle nie pojechał Joseph Ceesay, który wrócił do treningów po chorobie. Kolejny mecz biało-zieloni rozegrają 5 kwietnia z Zagłębiem Lubin w Gdańsku i na to spotkanie Ceesay ma być już gotowy, podobnie jak i Michał Nalepa.
[b]CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie partnerki piłkarzy Lechii. One skradły ich serca ZDJĘCIA
Biało-zieloni nieźle rozpoczęli to spotkanie, ale po kilkunastu minutach skupili się głównie na obronie dostępu do własnej bramki. W 13 minucie po dośrodkowaniu z rogu Rafała Pietrzaka niecelny strzał oddał Jan Biegański. I to była jedna próba zaskoczenia bramkarza Pogoni ze strony gości. Pogoń miała inicjatywę, ale długimi fragmentami kompletnie nic z tego nie wynikało. Gospodarze byli bardziej konkretni dopiero w końcowym kwadransie pierwszej połowy spotkania. W 34 minucie groźny strzał oddał Rafał Kurzawa, który wcześniej popisał się trzema fatalnymi uderzeniami, ale świetną interwencją popisał się Dusan Kuciak. Biało-zieloni pogubili się w defensywie i rywale mieli kolejne okazje bramkowe. Dwie minuty później Kuciak odbił piłkę na róg po strzale Sebastiana Kowalczyka, a później nie dał się zaskoczyć Michałowi Kucharczykowi, z którym zna się jeszcze ze wspólnych występów w Legii Warszawa. Biało-zieloni wyraźnie w pierwszej połowie skupili się na obronie dostępu do własnej bramki i zagrali na zero z tyłu, ale za to w ofensywie kompletnie nie zaistnieli.
CZYTAJ TAKŻE: Polskie sportsmenki są piękne i seksowne [NOWA GALERIA]
Lechia zagrała inaczej w drugiej połowie, bardziej otwarcie, oddała dziewięć strzałów i… straciła gola przegrywając to spotkanie. Piotr Stokowiec starał się ożywić grę ofensywą i w 62 minucie zdjął z boiska Pietrzaka, którego twarz pokazywała ogromne niezadowolenie, a na boisku pojawił się Kenny Saief. Na lewą obronę przesunięty został Conrado, który był usposobiony ofensywie i kilka jego wejść w pole karne rywala stworzyło zagrożenie pod bramką gospodarzy. W 54 minucie Dante Stipica złapał piłkę po uderzeniu Flavio Paixao i to był pierwszy celny strzał biało-zielonych w tym spotkaniu. Kluczowa sytuacja miała miejsce w 69 minucie, kiedy Lechia straciła piłkę w środku pola i pozwoliła Pogoni wyjść z kontrą. Jan Biegański powinien sfaulować Kacpra Kozłowskiego, ale pozwolił mu podać do Michała Kucharczyka, a ten – pomimo rozpaczliwego wślizgu Mario Malocy – strzelił gola.
Lechia obudziła się dopiero w końcowym kwadransie tego meczu. W 77 minucie świetną akcję przeprowadził Conrado i idealną okazję miał Maciej Gajos, ale strzelił głową prosto w ręce Stipicy. Po zagraniu Saiefa ponownie szczęścia próbował Gajos, ale został zablokowany. Jeszcze w 88 minucie biało-zieloni mieli okazję do wyrównania, kiedy dobrym podaniem popisał się wprowadzony na boisko w drugiej połowie Żarko Udovicić, ale strzał Łukasza Zwolińskiego obronił Stipica i porażka biało-zielonych stała się faktem.
Lechia przegrała w Szczecinie pierwszy raz pod wodzą Piotr Stokowca i po blisko czterech latach. Zakończyła też serię meczów bez porażki, która zatrzymała się na pięciu. Strata biało-zielonych do drugiej Pogoni wzrosła już do ośmiu punktów.
- Na pewno pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, graliśmy zbyt pasywnie. Robiliśmy wiele, że wspomóc drużynę. Próbowaliśmy zmienić ustawienie, w końcówce przeszliśmy nawet na ustawienie 4-4-2, aby wykorzystać dwójkę naszych napastników. Dobrą zmianę wniósł też Conrado na lewej obronie, gdzie jego rajdy i dośrodkowania wniosły dużo ożywienia. To była dobra odpowiedź na zbyt dużą dominację Pogoni w pierwszej połowie. Szkoda tym bardziej, że w drugiej połowie zasłużyliśmy na więcej. Paradoksalnie, kiedy zaczęliśmy lepiej grać, oddaliśmy dziewięć strzałów i stwarzaliśmy sobie sytuacje, straciliśmy bramkę, ale tak okrutna potrafi być piłka. Muszę jednak pochwalić naszych zawodników za determinację. Pokazali – szczególnie w drugiej połowie – że nie godzą się na porażkę. Szkoda, że nasza passa meczów bez przegranej została przerwana. Jesteśmy źli, bo na pewno zasłużyliśmy na dużo więcej i postaramy się przełożyć to na następne mecze. Trzeba przełknąć tę pigułkę. Teraz jest przerwa na mecze reprezentacji i liczę, że wrócą zawodnicy, którzy dochodzą do siebie po kontuzjach i chorobach. Myślę, że nie powiedzieliśmy w tym sezonie ostatniego słowa - powiedział po meczu Piotr Stokowiec, trener Lechii.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?