Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podział punktów w meczu Arki Gdynia z Zagłębiem Lubin

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia - Zagłębie Lubin
Arka Gdynia - Zagłębie Lubin Karolina Misztal
Arka Gdynia prowadziła z Zagłębiem Lubin, ale nie dowiozła prowadzenia do końca meczu. Gdynianie po przeciętnym spotkaniu zanotowali piąty remis w tym sezonie w Lotto Ekstraklasie.

To nie był efektowny występ w wykonaniu żółto-niebieskich, jednak gdynianie dopisali sobie kolejny punkt w tabeli, remisując 1:1 (0:0) w starciu z silną drużyną Zagłębia Lubin. Zgodnie z przewidywaniami „Miedziowi” postawili gospodarzom na boisku trudne warunki i stworzyli sobie więcej sytuacji na rozstrzygnięcie spotkania na swoją korzyść. Gdynianie mogą tylko dziękować podopiecznym Piotra Stokowca, że goście wykazali się indolencją strzelecką.

Trener Leszek Ojrzyński postawił na niemal identyczny zestaw piłkarzy, który przed tygodniem zapewnił Arce zwycięstwo i trzy punkty w meczu z Wisłą Kraków. Jedynie Grzegorza Piesio, pauzującego za cztery żółte kartki, z konieczności zastąpił Filip Jazvić. Gdynianie rozpoczęli starcie z Zagłębiem ze sporym animuszem, aktywni byli Rafał Siemaszko i Marcus da Silva. Nie przełożyło się to niestety na dogodne sytuacje bramkowe.

Z biegiem czasu rozkręcili się natomiast piłkarze Zagłębia. W niezłych sytuacjach w polu karnym znalazł się aż trzy razy były gracz Lechii Gdańsk Bartłomiej Pawłowski, a także Jakub Świerczok. Ich strzały były na szczęście niecelne, bądź też blokowali je obrońcy Arki. Na rosnącą przewagę gości już w przerwie zareagował Leszek Ojrzyński. Na plac gry w miejsce Jazvica wpuścił Mateusza Szwocha, aby pomocnik żółto-niebieskich uspokoił grę. To jednak Zagłębie nadal groźnie atakowało. Niewiele brakowało, żeby „Miedziowi” już na początku drugiej części gry objęli prowadzenie. Najpierw, w 47 min. w sytuacji sam na sam z Pavelsem Steinborsem znalazł się Pawłowski. Pomocnik Zagłębia strzelił niecelnie, jednak piłka, odbita przypadkowo od Adama Marciniaka, wróciła do gracza gości. Jego dobitkę głową z najwyższym trudem odbił Steinbors.

Po chwili bramkarza Arki strzałem z rzutu wolnego z ostrego kąta zaskoczyć próbował Filip Starzyński, ale Łotysz ponownie był na posterunku. To nie był jednak wcale koniec kłopotów Arki. Lider środka pola Zagłębia ponownie ustawił sobie piłkę, precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, a strzał głową Lubomira Guldana z linii bramkowej wybił Siemaszko. Gdynianie mogli więc mówić o wielkim szczęściu, że z pierwszych minut drugiej odsłony wyszli bez szwanku.

Tymczasem niewykorzystane sytuacje zemściły się na gościach w 62 min., kiedy to arkowcy dość niespodziewanie objęli prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Michał Nalepa, piłkę przedłużył głową Adam Marciniak, a futbolówka w zamieszaniu podbramkowym, odbita od Guldana, trafiła pod nogi Damiana Zbozienia. Obrońca Arki uderzył, trafił w nogę Jarosława Jacha, co kompletnie zmyliło próbującego interweniować Martina Polacka. W konsekwencji piłka zatrzepotała w siatce, a kibice Arki zareagowali na ten fakt okrzykiem triumfu. Niestety korzystny wynik udało się utrzymać tylko przez kwadrans. W 78 min. po dośrodkowaniu piłki w pole karne obrońcy Arki przysnęli, a Świerczok idealnie wyłożył piłkę Patrykowi Tuszyńskiemu, który z bliska trafił do siatki. W doliczonym czasie w kolejnej, znakomitejj sytuacji znalazł się Świerczok. Arkę odważnym wyjściem z bramki uratował Pavels Steinbors.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki