Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżki w komunikacji miejskiej w Trójmieście. Kierowcy i motorniczy otrzymają 2 zł brutto

Kamil Kusier
Kamil Kusier
Przemyslaw Swiderski
Kierowcy i motorniczy w Gdańsku oraz kierowcy w Gdyni otrzymali długo wyczekiwane podwyżki. Problem leży jednak nie w tym, że je dostali, a w jakiej wysokości. W Gdańsku wynagrodzenie zasadnicze kierowców wzrośnie o 2 zł brutto, podobnie jak w Gdyni. Jest jednak istotna różnica między tymi miastami. W drugim z wymienionych kierujący autobusy i trolejbusy 1 zł brutto otrzymają z dniem 1 stycznia 2022 roku, podobnie jak kierowcy i motorniczy z Gdańska, zaś drugą złotówkę dostaną z dniem 1 lipca 2022 roku.

Gdańsk i Gdynia. Podwyżki dla kierowców autobusów i motorniczych

- Sprawa naszych podwyżek ciągnie się od 1 lipca 2021 roku, kiedy to weszliśmy spór zbiorowy — mówią kierowcy z Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej z Gdyni. - Rozmowy, wszelkie próby osiągnięcia porozumienia ciągnęły się aż do listopada tego roku. Musieliśmy też poczekać trochę na stanowisko miasta, które informowało, że zanim usiądzie z nami do rozmów, musi sprawdzić, ile pieniędzy zostało w budżecie.

Jak informują kierowcy, w trakcie prac nad budżetem niektórzy radni miejscy starali się przeforsować temat podwyżek wynagrodzenia, ale nie mieli dostatecznie dużej mocy, aby przekonać frakcję prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka.

- Skończyło się na tym, że za naszymi plecami związki zawodowe podpisały porozumienie z miastem, które nie oszukujmy się, zagwarantowało nam nie tylko śmieszną podwyżkę, ale także zablokowało jakiekolwiek ruchy wewnątrz spółki na ponad 18 miesięcy — komentują kierowcy PKM.

Jak dodają pracownicy Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej w Gdyni, system podwyżek nie jest jasny dla wszystkich i stwarza wrażenie nierównego traktowania pracowników.

- Władzom miasta i spółek udało się chyba osiągnąć to, do czego dążyli tj. poróżnili swoich pracowników zatrudnionych w PKA, PKT i PKA (Przedsiębiorstwo Komunikacji Autobusowej przyp. red.) z pracownikami ZKM (Zarząd Komunikacji Miejskiej przyp. red.) o pieniądze — dodają kierowcy PKT. - Dziwnym trafem szefa ZKM nie było w trakcie spotkania prezesów innych spółek, więc nie podpisał porozumienia, w efekcie czego pracownicy ZKM nie otrzymali premii za wrzesień i październik. Nie godzimy się na to, aby czyjaś praca była oceniana lepiej, a czyjaś gorzej.

Pracownicy gdyńskich spółek słusznie zauważają, że pomorscy politycy polubili podnosić apanaże, ale tylko wtedy, gdy dotyczy to ich kieszeni. Wskazali tu m.in. na prezydent Gdańska, Aleksandrę Dulkiewicz, której wynagrodzenie wzrosło o blisko 60 procent.

- Liczymy, że w naszym mieście prezydent wraz z radnymi wykażą się większą klasą i skoro mówi się o kryzysie i problemach miasta, to nikt nie pomyśli o tym, aby podnieść swoje wynagrodzenie o ponad 10 tysięcy złotych — dodają kierowcy.

Gdynia. Premie dla kierowców raz są, a raz ich nie ma

- Otrzymaliśmy premię motywacyjną za wrzesień i październik, za pozostałe miesiące już ich chyba nie dostaniemy — mówią kierowcy w Gdyni. - Miasto co prawda tłumaczy się cięciami z powodu pandemii. Jednak dlaczego po kieszeni mają zawsze obrywać pracownicy, w większości zresztą mieszkańcy Gdyni?

Wynegocjowane przez związki zawodowe podwyżki wejdą w życie w dwóch transzach. Pierwsza zostanie dodana do wynagrodzenia z dniem 1 stycznia 2022 roku, druga zaś od 1 lipca 2022 roku.

- Podniesienie wynagrodzenia o 1 zł brutto uważam za nieśmieszny żart — mówi pan Przemysław, kierowca gdyńskich autobusów. - Wie pan, co za to można sobie kupić? Nawet chleba człowiek nie kupi. Władze spółki mogłyby się w końcu z urzędnikami przejść do sklepu i zobaczyć wpływ inflacji i to, ile teraz dany produkt w sklepie kosztuje.

To pierwsza podwyżka dla kierowców komunikacji miejskiej w Gdyni od 3 lat. Następna możliwa będzie nie wcześniej jak w pierwszym kwartale 2023 roku.

- Tak wynika z porozumienia z miastem, które zostało podpisane za naszymi plecami — mówią kierowcy.

2 zł brutto dla kierowców i motorniczych w Gdańsku

Podwyżki otrzymają również kierujący autobusy i tramwaje w Gdańsku. Co ciekawe porozumienie gdańskich związków zawodowych, zarządu GAiT oraz władz Miasta Gdańska opiewa na taką samą kwotę jak w Gdyni, czyli 2 zł brutto.

- Od nowego roku, stawka godzinowa wzrośnie o 2 zł brutto i wynosić będzie dla prowadzących pojazdy o stażu pracy w GAiT do 6 miesięcy - 20,50 zł brutto, natomiast dla pracujących powyżej 6 miesięcy - 21,20 zł brutto — poinformował wiceprezydent Gdańska ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu, Piotr Borawski.

Jak dodał wiceprezydent Gdańska, w pozostałych grupach pracowniczych uruchomione zostaną środki finansowe z przeznaczeniem na wzrost wynagrodzeń.

- Ta podwyżka to żart - mówią kierowcy Gdańskich Autobusów i Tramwajów. - Prezydent i radni podwyższają sobie wynagrodzenie o chore stawki, a nam rzuca się resztki, bo tych 2 złotych brutto nie można inaczej nazwać.

Według informacji "Dziennika Bałtyckiego" kierowcy w Gdańsku zostali postawieni przed faktem dokonanym — mieli usłyszeć, że albo godzą się na 2 zł brutto podwyżki wynagrodzenia zasadniczego, albo zostaną im obcięte premie oraz dodatki do wynagrodzenia, takie jak np. wczasy pod gruszą oraz premie półroczne.

- Rozmawiają o nas bez nas — mówią pracownicy GAiT sugerując, że podobnie jak w Gdyni, tak i w Gdańsku związki zawodowe tylko dla utrzymania pozorów dbają o interes pracowników.

Jak zaznaczają kierowcy Gdańskich Autobusów i Tramwajów, kiepskie zarobki zmuszają ich do dorabiania w innych firmach.

- Mało kto zdaje sobie sprawę, jak tak naprawdę wygląda praca kierowcy — dodają. — To nie jest lekka i przyjemna forma zarabiania, ale zdajemy sobie sprawę, jak jest potrzebna, szczególnie w tak dużym mieście jak Gdańsk. Oczekiwalibyśmy jednak chociaż minimum szacunku i zrozumienia. Autobusy w Gdańsku jeżdżą całodobowo, jeżeli dla Urzędu Miasta, 2 zł brutto to odpowiednia kwota podwyżki, to możemy się spodziewać, jak olbrzymim szacunkiem darzą nas włodarze.

Na pytanie, w jakich godzinach do pracy przychodzą pracownicy Gdańska, ci zgodnie odpowiadają, że wystarczy wybrać sobie dowolną godzinę z dwudziestu czterech dostępnych i w każdej z nich znajdzie się kogoś, kto albo przyszedł do pracy, albo jest już w trakcie wykonywania swoich obowiązków.

- Chcielibyśmy, żeby płaca za naszą pracę pozwalała nam na spokojne i godne życie. Nie chcemy się martwić tym, czy uda nam się w danym miesiącu związać koniec z końcem, zamiast ten czas spędzić w domu z rodziną, musimy szukać różnych alternatyw — dodają kierowcy.

Kierujący w Gdańsku prócz podwyżek dostaną również służbowe koszule i krawaty.

- Fajnie, że wracamy do czegoś, co jeszcze 10-15 lat temu było standardem przy zatrudnieniu — dodają kierowcy. - Firma, oczekując od nas jednolitego ubioru, ten ubiór powinna zapewnić. Koszulce, krawaty i apaszki w przypadku pań są jedynym chyba pozytywnym ruchem w ostatnim czasie w naszej spółce.

Sprzedaż biletów, a sprawa pandemii

Odrębną kwestią sporu pomiędzy kierowcami komunikacji miejskiej w Gdyni a miastem jest sprzedaż biletów, która pomimo trwającej pandemii koronawirusa odbywa się bez jakichkolwiek środków ostrożności.

- Nie mamy żadnej strefy buforowej, mamy stały kontakt z pieniędzmi, które otrzymujemy od pasażerów, w niektórych pojazdach nie jesteśmy nawet oddzieleni szybą od pasażerów — wyliczają kierowcy w Gdyni.

Można się zastanowić, skoro w trakcie poprzedniej fali pandemii sprzedaż biletów była ograniczona, to co zmieniło się teraz, że ponownie dopuszczono pasażerów do bliskiego kontaktu z kierującymi pojazdy, narażając ich zdrowie.

- Sprzedaż biletów powinna odbywać się zdalnie w biletomatach i w autobusach — dodają kierowcy. - Problem polega jednak na tym, że w Gdyni nie ma biletomatów. Miasto uchodzi za takie innowacyjne, a nadal musimy sprzedawać bilety, jak to robiono kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu.

Czy można, zachowując dystans społeczny, sprzedawać bilety? Nie. Czy można sprzedawać bilety, zachowując wymagane od 1,5 do 2 metrów odległości od pasażera? Nie. Czy można w końcu sprzedać bilet i normalnie wrócić do obowiązków służbowych? Również nie.

- Czy wyobraża pan sobie, że jeździłabym 10 godzin w jednych gumowych rękawiczkach? - pyta jedna z pań kierujących gdyńskie autobusy. - Nie wspominając już o higienie oraz kwestiach zdrowotnych, to po prostu niemożliwe, abym w jednych rękawiczkach po pierwsze obsługiwała kilka do kilkudziesięciu osób na jednym kursie i tym samym narażała ich i swoje zdrowie.

Status funkcjonariusza publicznego

Pod koniec października 2021 roku minął rok od czasu, gdy zarząd spółki GAiT wystąpił do Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej z wnioskiem o uregulowanie kwestii objęcia kierujących pojazdy specjalną ochroną prawną tj. nadania im statusu funkcjonariuszy publicznych.

- Kierowcy to pracownicy publiczni i nie ma tu żadnego pola do dyskusji — mówi w rozmowie z GAiT pan Krzysztof, kierowca autobusu. - Jesteśmy twarzą i wizytówką firmy, a nie jesteśmy chronieni prawnie, statusem pracownika publicznego. Można nas opluć, można nas zaatakować, obrazić, można nam grozić, a my możemy się tylko uśmiechać. To tak nie może funkcjonować

.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki