Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżki w 2013 roku: woda, ogrzewanie, żywność, śmieci. Co jeszcze zdrożeje? [RAPORT]

Jacek Klein
Bołt/Świderski/ sxc.hu
Na początek roku czekają nas podwyżki opłat i podatków lokalnych, droższa będzie woda i ogrzewanie. W większości miejscowości nie wiadomo jeszcze, co z opłatą za wywóz śmieci, a może ona wzrosnąć kilkakrotnie. Do tych niezbyt dobrych wiadomości pewnie już się przyzwyczailiśmy. Tak jest co roku. Do tego jednak dojdą wyższe ceny na półkach sklepów spożywczych. Żywność ma bowiem drożeć, przynajmniej w pierwszych miesiącach - jak przewidują znawcy rynku.

Gdyby jeszcze pensje rosły w odpowiednim tempie, nie byłoby tak źle. Niestety, nadchodzący rok nie będzie łatwy dla domowych budżetów. Płace będą wprawdzie rosły, ale symbolicznie.

Osoby zarabiające obecnie przeciętną krajową mogą liczyć na to, że na koniec przyszłego roku ich wynagrodzenia wzrosną o niecałe 100 zł na rękę. Ci, którzy co miesiąc otrzymują najniższą krajową, wzrostu płac mogą w ogóle nie zauważyć. Co więcej, realnie nasze wynagrodzenia mogą spadać, bo ceny podstawowych artykułów i usług będą rosły szybciej. Tak dzieje się już w końcu tego roku.

Pozycja przetargowa pracowników w ubieganiu się o podwyżki jest i będzie słaba. Firmy nie będą skłonne płacić więcej za pracę. Mogą nawet redukować zatrudnienie. Stopa bezrobocia w kraju przekroczy w przyszłym roku 13 proc. Wkrótce typowym elementem krajobrazu będą zwolnienia pracowników - przewidują eksperci.

Są jednak branże, które nawet w tym słabo zapowiadającym się roku będą poszukiwały nowych pracowników. Co istotne dla mieszkańców Pomorza, jedną z nich jest branża spedycyjno-logistyczna.

Nowy rok to tradycyjnie już nowe stawki opłat i podatków fundowanych nam przez samorządy i państwo. W ostatnich tygodniach z niepokojem obserwowaliśmy zamieszanie wokół opłat śmieciowych. W rezultacie większość Pomorzan do tej pory nie wie, ile będzie płacić za produkowane w domach śmieci.

Inne przyszłoroczne stawki są już znane.

Na plus

Zaskoczeniem na plus jest obniżka o 10 proc. opłat za gaz ziemny. To wymierna ulga dla osób ogrzewających domy tym paliwem.

Nie wzrosną też, przynajmniej do połowy roku, opłaty za zużytą energię elektryczną. Nieznacznie tylko, o 3 proc., wzrosną opłaty za przesył prądu.

Są jednak branże, które nawet w tym słabo zapowiadającym się roku będą poszukiwały nowych pracowników. Co istotne dla mieszkańców Pomorza, jedną z nich jest branża spedycyjno-logistyczna.

Mile zaskoczeni mogą być też kierowcy. Przełom roku stoi pod znakiem obniżek na stacjach benzynowych. Litr najpopularniejszej benzyny kosztuje już mniej niż 5,50 zł, a olej napędowy nieco powyżej tej ceny. Czy w przyszłym roku paliwa nadal będą tanieć? Tego do końca nie wiedzą nawet analitycy tego rynku. Na razie złoty się umacnia, co sprzyja obniżkom.

Wiele zależy jednak o notowań surowca na światowych rynkach. A są one trudne do przewidzenia. Jeżeli nie dojdzie do jakiegoś konfliktu zbrojnego, np. na Bliskim Wschodzie, to cena ropy naftowej powinna być raczej stabilna. Nie widać bowiem podstaw do wzrostu zapotrzebowania na ten surowiec na świecie. I to chyba koniec w miarę pozytywnych informacji dotyczących naszych przyszłorocznych wydatków.

Opłaty i podatki w górę

Kolejne, niestety, to już wiadomości niekorzystne dla domowych i firmowych budżetów. Z początkiem roku w górę pójdą opłaty i podatki lokalne, np. w Gdańsku o ponad 20 gr wzrosną opłaty za wodę i odbiór ścieków. W gminie Żukowo od początku roku właściciele gospodarstw domowych zapłacą o 10 gr więcej za m sześc. wody oraz o 16 gr więcej za m sześc. ścieków.

Dla przedsiębiorców koszty te wzrosną odpowiednio o 15 i 31 gr. Mieszkańcy Bytowa już od 1 grudnia płacą więcej za wodę i ścieki. Ceny wzrosły o 5 proc. Woda zdrożeje o 17 gr za metr sześc., natomiast ścieki o 13 gr. O 14 gr więcej za wodę i o 12 gr więcej za oczyszczanie ścieków zapłacą mieszkańcy Malborka od lutego 2013 roku.

Domowe budżety, ale także firmowe, dotkną podwyżki podatków od nieruchomości.

W Gdańsku podatki i opłaty lokalne, w tym podatek od nieruchomości, wzrosną o 4 proc.

W Malborku od początku przyszłego roku o 8 proc. wzrosną stawki podatku m.in. od budynków mieszkalnych i gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. To podwyżka o 4 proc. większa niż stopa inflacji, o którą zwykle samorząd podnosił podatki.
Stawka podatku od mieszkań będzie wynosiła w 2013 roku 0,54 zł za 1 m kw. powierzchni użytkowej (obecnie jest o 4 gr mniej), a od gruntów wykorzystywanych na działalność gospodarczą 0,77 zł za 1 m kw. (obecnie jest 0,71 zł).

W Człuchowie podatki od nieruchomości i środków transportowych będą wyższe średnio o 2,5 proc.

Starogardzcy radni zdecydowali, że wzrośnie podatek od nieruchomości, a także od środków transportu - o 4 proc. Podobne podwyżki planowane są w Wejherowie. Podatki od środków transportowych: samochód ciężarowy o masie od 3,5 do 5,5 tony - 740 zł (obecnie 710 zł), ciężarówka od 5,5 do 9 ton - 1250 zł (obecnie 1200 zł), auto od 9 do 12 ton - 1550 zł (obecnie 1490 zł), autobus powyżej 30 miejsc - 2280 zł (obecnie 2190 zł).

A na sklepowych półkach?

Dobiegający końca rok nie rozpieszczał nas, jeżeli chodzi o codzienne zakupy. Ceny na sklepowych półkach szły w górę. Dotyczyło to zwłaszcza żywności, na którą jako niezbyt zamożni w porównaniu z krajami zachodniej Europy wydajemy sporą część dochodów.

Ceny mięsa i wędlin wzrosły w ciągu tylko 10 miesięcy tego roku od 8 do 15 proc. Jaja są droższe o prawie 40 proc., a niektóre owoce o jedną trzecią. Niejednej gospodyni domowej puszczały nerwy, gdy z miesiąca na miesiąc musiała płacić za takie same produkty więcej i więcej. Czy w przyszłym roku nerwy również będą puszczać?
W pierwszych miesiącach będą prawdopodobnie rosły ceny mięsa, głównie wieprzowiny i drobiu oraz przetworów i wędlin - uważa Michał Koleśnikow, ekspert ds. analiz rynków rolnych Banku Gospodarki Żywnościowej. - Wynika to między innymi z bardzo niskiej produkcji trzody chlewnej w Polsce i Unii Europejskiej. Drożeć będą także wyroby zbożowe i pieczywo. Będzie to skutkiem niedawnych wzrostów cen zbóż. Sytuacja na tym rynku na świecie jest napięta, zbiory były słabe.

To perspektywy na pierwszą połowę roku. Jakie się rysują na drugą połowę?
- Na teraz trudno to ocenić - dodaje Koleśnikow. - Sytuacja na rynku żywności zależy od przyszłorocznych zbiorów. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, nie będzie żadnych katastrof, huraganów, suszy czy powodzi, to w drugiej połowie roku ceny żywności mogą zacząć maleć.

Jest więc nadzieja, że galopada cen dobiegnie końca. Nadzieja poparta jest innymi wiadomościami z kraju - od strony cenowej korzystnymi, za to z perspektywy gospodarki już mniej.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że inflacja będzie spadać. Zwalniają bowiem konsumpcja i produkcja, także w przemyśle. Koniunktura jest coraz słabsza. W listopadzie produkcja przemysłowa spadła w ujęciu rocznym o 0,8 proc.

- Spadek produkcji nastąpił pomimo pozytywnej różnicy w liczbie dni roboczych w ujęciu rocznym. Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja sprzedana przemysłu była o 1,9 proc. niższa niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku - ocenia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE.

W kolejnych miesiącach spadki produkcji będą kontynuowane. Spadły także ceny produkcji w przemyśle. Maleje bowiem dynamika sprzedaży detalicznej. Prościej mówiąc - coraz częściej liczymy pieniądze, zanim się zdecydujemy je wydać. Pieniędzy nie przybywa nam w bowiem w takim tempie, w jakim byśmy chcieli.

Na zdrowy rozum i zdrową gospodarkę - skutkiem powinna być stabilizacja cen, a nawet konkurowanie poprzez ich obniżki. Nasza gospodarka jest jednak jeszcze bardzo daleko od zdrowego stanu, zatem efektem może być ograniczenie produkcji. Firmy wciąż chyba wychodzą z założenia, że skoro sprzedaż siada, to lepiej produkować mniej, ale drożej.

Czy będziemy więcej zarabiać? Nie bardzo

Listopad pokazał, że rynek pracy staje się coraz bardziej płytki. A to nie sprzyja wzrostowi płac. Ekonomiści nie mają raczej wątpliwości - w przyszłym roku nie powinniśmy liczyć na zauważalny wzrost wynagrodzeń, a raczej na ich stabilizację. Obecnie średnia płaca w pomorskich firmach prywatnych wynosi 3,5 tys. zł brutto. W instytucjach publicznych jest wyższa - 4,7 tys. zł. Jeśli przewidywania ekspertów się potwierdzą, za rok zarobki będą wyższe o około 100 zł brutto.

Wzrost wynagrodzeń o 100 zł dotyczy średniej płacy. Pensje będące obecnie blisko minimalnego wynagrodzenia, wynoszącego 1,6 tys. zł brutto, wzrosną o około 30 zł, czyli symbolicznie.

Płace nie rosną, bo zatrudnienie spada

W listopadzie w krajowych firmach wzrost wynagrodzeń wyniósł tylko 2,7 proc. Realnie jednak zarobki spadły, ponieważ inflacja była wyższa. Ceny rosną szybciej niż płace. Przyczyną coraz wolniejszego wzrostu wynagrodzeń jest coraz słabsza pozycja przetargowa pracowników, co jest logiczne, skoro pracy jest coraz mniej i to firmy mogą dyktować warunki wynagrodzeń.

Ile dzisiaj może zarobić wykwalifikowany pracownik fizyczny? Z "Raportu płacowego Sedlak&Sedlak 2012" wynika, że przeciętnie jest to 3045 zł brutto. Spośród doświadczonych pracowników fizycznych zatrudnionych w różnych branżach najwyższe zarobki odnotowano w sektorze chemicznym (3385 zł). Na kolejnych miejscach w zestawieniu znalazły się branża lotnicza, w której mediana zarobków pracowników tego szczebla kształtowała się na poziomie 3217 zł, a także branża spożywcza (3152 zł).

- Na drugim biegunie płacowym odnotowano branżę elektroniczną i elektrotechniczną, z medianą wynagrodzeń równą 2625 zł, oraz przedsiębiorstwa z sektora materiałów budowlanych i wyposażenia wnętrz, w których płacono 2743 zł brutto - mówi Wojciech Litwa z Sedlak&Sedlak.

Na Pomorzu doświadczeni pracownicy fizyczni mogą liczyć na płace rzędu 3 tys. zł.
- W kolejnych miesiącach dynamika wynagrodzeń powinna się nadal stopniowo obniżać - uważa Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.

Według danych portalu Money.pl, przewidywania analityków bankowych wskazują, że w przyszłym roku wzrost płac wyniesie od 2,5 do 3,2 proc. Przeważają jednak te niższe prognozy.

Firmy będą oszczędzać i ich skłonność do fundowania podwyżek swoim pracownikom będzie bardzo niska, nawet jeśli będą dysponowały na to środkami czy wypracowywały wysokie zyski.

- Spadek realnych płac jest najsilniejszy od 2004 roku - podkreśla Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. - Wówczas jednak sytuacja pracowników była lepsza, bo temu zjawisku nie towarzyszyło jednocześnie tak duże ryzyko wzrostu bezrobocia.

- Sytuacja jest dość specyficzna. Z jednej strony, pracownik firmy boi się pójść po podwyżkę, bo widzi prognozy dotyczące wzrostu bezrobocia i doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że o nową osobę na jego miejsce nie będzie trudno. Z drugiej strony mamy pracodawcę, który za wszelką cenę unika tematu podwyżek, a jak już się taki pojawi, to ucina go stwierdzeniem, że jest kryzys - ocenił dla Money.pl Bernhard Matussek, szef firmy doradztwa personalnego Kienbaum Polska.
A że kryzys jest lub się zbliża, wskazują dane z rynku pracy. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw obniżyło się o 0,3 proc. w ujęciu rocznym, ustanawiając nowy rekord (w tym cyklu) spadku zatrudnienia w ujęciu miesięcznym na 13 tys.

- Naszym zdaniem, obraz płynący z danych z rynku pracy zaburzają elastyczne formy zatrudnienia. Istotnie - jeśli popatrzymy na liczbę przepracowanych godzin, spadła ona w sposób znaczny. Takie formy redukcji kosztów mają swoje granice i spodziewamy się, że wkrótce typowym elementem krajobrazu będą zwolnienia pracowników - tłumaczy Marcin Mazurek, starszy analityk BRE Banku.
Apogeum rozluźnienia na rynku pracy przypadnie na początek 2013 roku, kiedy gospodarka polska pozbawiona zostanie statystycznych motorów wzrostu.

- Historycznie rzecz biorąc, spadki zatrudnienia idą w parze z ograniczeniem wykorzystania także innych czynników produkcji, w tym kapitału, tym samym zniechęcają do inwestycji. Skutkiem będzie płytka recesja na początku 2013 roku - dodaje analityk.

- Trudno oczekiwać, by sytuacja na rynku pracy szybko się poprawiła. Spowolnienie wzrostu gospodarczego spowoduje, że popyt na pracę będzie spadał, przy jednoczesnym wzroście liczby rąk do pracy. To spowoduje, że Polacy będą mniej kupować i spadnie konsumpcja - podkreśla dla Money.pl Marta Petka-Zagajewska, główny ekonomista Raiffeisen Banku.

Zatem planując swój budżet na przyszły rok, spokojnie możemy przyjąć wysokość tegorocznych zarobków. Pocieszeniem może być fakt, że słaba gospodarka powinna skutkować spadkiem inflacji, czyli ceny, przynajmniej w drugiej połowie roku, powinny rosnąć wolniej. Stopy procentowe także prawdopodobnie zostaną jeszcze przycięte przez Radę Polityki Pieniężnej, zatem mniej kosztować będzie spłata kredytów.

Jednak tak czy inaczej, pracą nie wzbogacimy się w przyszłym roku.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki