Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójnie pechowa wyprawa Chojniczanki

Tomasz Malinowski
materiały klubowe
Autokar wiozący ekipę Chojniczanki na mecz do Niecieczy zaatakowano... kamieniem. Na szczęście nikt z jadących nie ucierpiał.

Drużyna Chojniczanki wyprawę na zawody z Termalicą w Niecieczy odbywała w nocy z piątku na sobotę.

W piątek, punktualnie o godz. 22.30, ekipa wyruszyła w daleką podróż do Niecieczy, z przystankiem na nocleg w Dąbrowie Górniczej. Podopieczni Mariusza Pawlaka mieli się zameldować w hotelu wczesnym przedpołudniem. A po posiłku i odpoczynku, w godzinie niedzielnego meczu (16.30), odbyć tradycyjny rozruch.

- Jechaliśmy na Górny Śląsk autostradą - relacjonuje Szymon Bibik, rzecznik klubu. - Było krótko po północy, większość członków ekipy mościła sobie miejsce do snu. Przed Włocławkiem, na wysokości wiaduktu, obudził nas niemiłosierny huk. Chociaż miałem na uszach słuchawki z muzyką, odgłos był wystarczająco mocny. Kierowca klubowego autokaru, którym podróżujemy, zdecydowanie zahamował. Okazało się, że w przednią panoramiczną szybę uderzył sporej wielkości kamień. Drobinki szkła posypały się na drugiego kierowcę i leżącego trenera Pawlaka. Udało się doprowadzić autokar do najbliższej stacji benzynowej. I na tyle, na ile było to możliwe, zabezpieczyć taśmą szybę.

W ocenie rzecznika chojnickie-go klubu pęknięcie szyby było najprawdopodobniej konsekwencją rzucenia w autokar kamieniem.

- Nie mógł to być zagubiony ptak, bo na szybie byłyby widoczne ślady krwi i piór.

Kierownictwo ekipy z Chojnic zdecydowało nie wzywać policji. Ze względu na niezbędne czynności postój znacznie by się wydłużył. Poza tym pęknięcie bezpośrednio nie wpływało na bezpieczne kierowanie autokarem.

Drużyna szczęśliwie dotarła do Dąbrowy Górniczej; piłkarze realizowali swój zaplanowany program, a kierowcy zabrali autokar do punktu wymiany szyb. Na szczęście szyba i uszczelki do tego typu autokarów były pod ręką. Wymiana zniszczonej szyby przebiegła sprawnie.

Wykonawca wystawił fakturę za usługę na ok. 5 tys. złotych, co oczywiście pokryje ubezpieczyciel z autocasco.

Lepiej nie myśleć co by było gdyby. Jarosława Klauzo, wiceprezesa Chojniczanki, tym razem ważne sprawy zatrzymały na miejscu. I nie towarzyszył drużynie.

- Podróżuję na mecze zawsze z ekipą - opowiada sternik klubu. - I zajmuję miejsce tradycyjnie za kierowcą. Za tzw. fotelem pilota (w tym wypadku siedział drugi kierowca) miejsce zajmuje trener Mariusz Pawlak. Tym razem usiadł na moim miejscu. Kamień spadł mi z serca, że nic nikomu się nie stało. Strach pomyśleć, gdyby kamień trafił w szybę po stronie prowadzącego autokar.

Nie chce się wierzyć, aby trafienie kamieniem autokaru z ekipą z Chojnic było zamierzone i zorganizowane.

Dla "Chojny" wyprawa do dalekiej Niecieczy była, jak się później okazało, podwójnie pechowa. Najpierw "zraniony" został autokar, a drużyna poniosła minimalną porażkę.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki