Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podsłuchiwać zwierząt w wigilijną noc nie wolno

Grażyna Antoniewicz
Wigilijna noc to czas magii, czarów, niezwykłych zdarzeń. Według ludowych wierzeń zwierzęta mówią wtedy ludzkim głosem. Skąd wziął się ten zwyczaj - wyjaśnia etnograf Ewa Gilewska

Chociaż chyba nikt nigdy nie słyszał zwierzęcych dialogów w wigilijną noc, to legend i zadziwiających opowieści na ten temat jest wiele.

Korzenie tych wierzeń sięgają czasów starosłowiańskich i tradycji świętowania okresu zimowego przesilenia słońca oraz obchodzenia uroczystości ku czci zmarłych przodków.

Echa dawnych tradycji

Choć Boże Narodzenie to przede wszystkim święto chrześcijańskie, jednak w obyczajowości pobrzmiewają echa dawniejszych tradycji i obyczajów. Wigilia jest rytualnym wstępem do świąt Bożego Narodzenia, które w polskiej tradycji nazywane jest Godami. Cały okres Godów trwał do 6 stycznia, święta Trzech Króli.

- W wigilijne obrzędy wplecione zostały wierzenia ludowe, podkreślające nie-zwykłość nocy wigilijnej - to czas magii, czarów, dziwów, zjawisk nadprzyrodzonych, wróżb i przepowiedni, to czas, w którym dusze zmarłych przodków pojawiają się na ziemi, by razem z żyjącymi spędzić ten niesamowity wieczór - opowiada etnograf Ewa Gilewska z Muzeum Narodowego w Gdańsku.

Według starych wierzeń w tę noc otwiera się wnętrze ziemi, jasnym płomieniem świecą ukryte w nim skarby, na chwilę woda w potokach i rzekach zamienia się w wino i miód, a nawet płynne złoto.

Kwiaty pod śniegiem

Wtedy też srebrną gwiazdką zakwita kwiat paproci, róża jerychońska otwiera swój kielich, a pod śniegiem rozkwitają cudownie pachnące kwiaty. Tej nocy ptaki rozmawiają ludzkimi głosem, podobnie jak bydło domowe: woły, krowy i konie. Pszczoły budzą się z zimowego uśpienia, a zatopione dzwony na dnie jezior głucho się skarżą.

Jednym słowem - w przyrodzie dzieją się cuda. Śmiałka, który chciałby zerwać zasłonę cudowności, czeka zaś sroga kara. W tradycji ludowej zachowało się mnóstwo opowieści o ludziach, pochłoniętych przez źródła, z których chcieli tej nocy zaczerpnąć wina, o zgubionych na zawsze, którzy wybrali się szukać kwiatu paproci.

- Wyraźny wpływ na obrzędowość naszych świąt Bożego Narodzenia wywarły prastare święta na cześć zmarłych przodków. Uważano, że przez zwierzęta przodkowie mogą do nas przemawiać, gdyż właśnie im przypisywano kontakty z zaświatami - opowiada pani etnograf. - Panowało przekonanie, że są pośrednikami między tym a tamtym światem. Stąd też wzięła się powszechna wiara, że tej nocy przemawiają ludzkim głosem.

Nie należało jednak w żadnym przypadku podsłuchiwać tego, co mówią, ponieważ mogło to skończyć się dla podsłuchującego bardzo źle. Wiele jest opowieści o tym, jak to gospodarz czy inny członek rodziny próbował podsłuchiwać rozmawiające zwierzęta. Jedynie osoby o czystym sercu mogły być zaproszone do rozmowy ze zwierzętami.

Podsłuchał woły i zmarł

Znana jest m.in. opowieść o podsłuchującym gospodarzu, którzy od własnych wołów usłyszał wyrok śmierci. Na Kaszubach opowiadało się w wigilijną noc o tym historię: jeden gospodarz, który wiedział o tym, że bydło w ten dzień mówi, poszedł po cichu do szopy i położył się w żłobie - korycie. Jeden wół rzekł do drugiego: Wiesz ty, ten nasz woźnica nie był dla nas zły, ale my go niebawem będziemy na cmentarz ciągnąć. Chłop się tak przestraszył, że naprawdę wnet umarł.

Przekonanie, że zwierzęta mają kontakty z duszami zmarłych przodków, gdzieniegdzie jeszcze funkcjonuje. Na terenie Kaszub bytowskich znany jest zwyczaj wstawiania na noc stołka do obory, aby wędrująca dusza zmarłego gospodarza mogła przysiąść, odpocząć i o północy porozmawiać ze swoim inwentarzem, zwłaszcza z bydłem i końmi.

- Wydaje mi się, że jeszcze jedno może być wytłumaczeniem tego wierzenia - przypuszcza Ewa Gilweska. - Ludzie uważali, że w okresie przesilenia słonecznego panuje na świecie pewien chaos - odwrócony porządek, więc przemowy zwierząt to po prostu jeden z elementów tego odwróconego porządku. Wiara, że zwierzęta mówią ludzkim głosem, podkreślić ma także niezwykłość nocy Bożego Narodzenia.

A dlaczego właśnie zwierzęta mówią ludzkim głosem? Bo to one były obecne przy narodzinach Chrystusa, były świadkami cudu narodzin i jako wyjątkowi świadkowie tego wydarzenia, potrafią mówić.

Prastare wierzenia

- Święta Bożego Narodzenia wchłonęły wiele wierzeń przedchrześcijańskich, związanych z magią urodzaju, magią hodowlaną, ale przede wszystkim kultem zmarłych przodków - opowiada Ewa Gilewska. - Według prastarych wierzeń dusze przychodzące z krainy śmierci przybierają postać ptaków i innych zwierząt, a także ludzi. Zaproszenie zwierząt na ucztę wigilijną było pewną formą przywoływania zmarłych.

Nim rozpoczęto kolację, gospodarz - trzymając w ręce opłatek - mówił: „Wilku, wilku, chodź do grochu, jak nie przyjdziesz do grochu, abyś nie przyszedł do Nowego Roku” albo też: „Ptasięta, wróblęta, chodźcie ku nam obiadować, a jak teraz nie przyjdziecie, to nie przychodźcie przez cały rok”.

Stąd też wzięło się - gdzieniegdzie nadal praktykowane - obrzędowe karmienie ptaków i bydła w tę noc. Z każdej potrawy odkładano po łyżce dla bydła i ptaków i po wieczerzy odwiedzano oborę, stajnię, a nawet pasiekę, niosąc jadło z wieczerzy z kolorowym opłatkiem. Po wieczerzy składano wszystkie resztki jedzenia do większej miski, gospodarz łamał opłatek i chleb na tyle kawałków, ile miał koni i bydła, a potem szedł do stajni i dawał jeść. Najpierw koniom, dziękując im za pracę, potem krowom - by mleko dawały.

Jagna z opłatkiem

Zwyczaj ten opisał Władysław Reymont w „Chłopach: „Bydło niosą z wieczerzy z opłatkiem kolorowym... Tyś gospodynią, Jaguś, to prawo twoje rozdzielić między wszystkie. Darzyć ci się będą lepiej, nie chorować; jeno jutro rano doić nie można aż do wieczora, straciły mleko. Jagna połamała opłatek na pięć części i przychylając się nad każdą krową, czyniła krzyż święty między rogami, a wtykała po kawałku w gębulę, na szerokie ostre ozory...”.

Kolorowe opłatki

- Podkreślić należy, że w odróżnieniu od białego opłatka, przeznaczonego dla ludzi, zwierzęta dostawały opłatki żółte, czerwone czy błękitne - mówi etnograf. - Kolor bywał przypisany konkretnym zwierzętom.

Czerwone opłatki powinny otrzymywać konie, aby zapewnić im zdrowie i siłę, uchronić przed urokami. Bowiem, jak wiadomo, kolor czerwony ma magiczną moc ochronną. Żółty opłatek zanoszono krowom, także aby uchronić je przed chorobami, ale również by ich mleko było tłuste i miało taki żółciutki kolor jak opłatki.

- Oczywiście, dziś bardzo rzadko opłatki kolorowe są wypiekane - dodaje. - Ale choć tradycja obdarowywania nimi zwierząt jest rzadsza niż w przeszłości, to na przykład w gospodarskich rodzinach wciąż jest żywa.

Na Podhalu świniom, kurom wigilijnego jadła nie daje się wcale. Nie daje się też psu, ponieważ szczeknął na Pana Jezusa.

Natomiast na Górnym Śląsku w Wigilię dawano krowom masło, chleb, miód i strucle, by miały dużo dobrego mleka, kogutowi i psu dawano pieprz i czosnek z chlebem - aby każdy z nich był zły i dobrze pilnował gospodarstwa.

- Przekonanie, że zwierzęta mówią ludzkim głosem, jest jednym z wielu elementów składających się na bogactwo wierzeń, związanych z obchodami uroczystości świąt Bożego Narodzenia - przypomina pani etnograf. - Podkreślających cudowność i niezwykłość tego czasu.

Przegląd najważniejszych wydarzeń ostatnich dni:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki