Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróżnik Artur Zygmuntowicz i jego "Białoruś. Imperium kontrastów". Wizyta na Białorusi to zawsze przygody i emocje [rozmowa, konkurs]

Monika Jankowska
Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów"
Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów" mat. prasowe
O podróżach po Białorusi rozmawiamy z Arturem Zygmuntowiczem, autorem książki "Białoruś. Imperium kontrastów". (wyd. Bernardinum).

Już na wstępie zaznaczasz, że Białoruś nie jest krajem chętnie odwiedzanym przez Polaków. Co więc Cię podkusiło, żeby odwiedzić tamte rejony?
Znam Białoruś jeszcze z czasów ZSRR i z czasów pierwszych lat niepodległości, więc w pewnym sensie to była kontynuacja. Chciałem zobaczyć co się zmieniło, jak dyktatura wpływa na codzienność, chciałem skonfrontować rzeczywistość na miejscu z tym, co dociera przez oficjalne media. A poza tym pamiętałem, że każda wizyta na Białorusi zawsze owocowała w przygody i emocje. Ciekawiło mnie czy tym razem będzie równie wesoło i ciekawie. Ważne jest tez to, że lubię sprawy nieprzewidywalne, a taki jest cały wschód. Na zachodzie, czy na południu będziemy kolejnym statystycznym turystą do ogolenia z pieniędzy, na wschodzie jest się bytem innym, turysta to ktoś kto budzi ciekawość miejscowych, a ja to lubię.

Czy przeciętnemu Polakowi łatwo się tam dostać? Jakie formalności należy spełnić? Co się czuje, kiedy przekracza się granicę polsko-białoruską? Na jakie „przygody” należy się nastawić?
Dostać się jest łatwo. Wizę dostaje się bez problemu, chyba że jest się na czarnej liści władz, ale nie o działaczach mówimy. Jest też kilka miejsce z ruchem bezwizowym, ale tam są ograniczenia w podróżowaniu. Na granicy przygód lepiej unikać, celnicy i pogarnicznicy są śmiertelnie poważni i trzeba się do nich dostroić. Co ciekawe, ten sam ponury celnik, po zdjęciu munduru zamienia się w "brata łatę" z którym można balować do rana.Ale sama granica jest przygodą, bo to wygląda dokładnie tak, jak za ZSRR - czysty skansen.

Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów"
Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów" mat. prasowe

Po czterech podróżach na Białoruś znasz pewnie ten kraj jak własną kieszeń. Jakie miejsca według Ciebie szczególnie warto odwiedzić? Co na Tobie zrobiło największe wrażenie?
Nie znam aż tak dobrze. Ale chyba rozumiem odrobinę białoruską duszę i staram się to wyjaśnić w książce - np. to, jak da się połączyć odwołania do komunizmu i Wielkiego Księstwa Litewskiego. A d a się! Co miejsc odwiedzanych, to największe wrażenie zrobiło na mnie wschodnie Polesie z rozlewiskami Prypeci, porównywanej do Amazonki. To miejsce i Poleszucy, ale tacy prawdziwi z rozmytą świadomością narodową (jak w "Konopielce": Wy ruskie, czy polskie? My tutejsze!) niezależni, nieco zamknięci w sobie i nieufni, ale z gigantycznym potencjałem gościnności, gdy już przekonają się co co intencji obcych, to magiczna mieszanka nie spotykana gdzie indziej. Poświęciłem im kilka rozdziałów.

Nie brakuje na Białorusi polskich śladów. W książce piszesz m.in. o Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku. Czy czuć tam ducha naszego wieszcza narodowego?
Na starcie nie czuć. Muzeum urządzono w domu odtworzonym, wnętrza to jednak muzeum jako takie, a nie dom miesczański w czystej formie, a i otoczenie budynku uzmysławia, że oto nie wchodzimy do zachowanej siedzby rodu, tylko da adaptacji. Ale w środku jest inaczej, bo niektóre pamiątki po Adamie oddają ducha epoki- na przykład oryginalny tomik z sonetami wydany nakładem własnym autora! I rzeczywiście, po kilku minutach w środku już jest inaczej, pojawiają się emocje.

Jacy ludzie mieszkają na Białorusi? Udało Ci się nawiązać z nimi jakieś bliższe relacje?
Białorusini są pozornie wycofani. Ale gdy wyczują, że gość jest otwarty, otwierają się sami i są niezwykle towarzyscy. Muszę użyć przykładu - pozornie otwarci anglosasi ze swoim "how are you" tak naprawdę myślą o sobie i tekst typu "musimy się kiedyś jeszcze spotkać" to jedynie pusty zwrot grzecznościowy. Białorusin jeśli się zainteresuje nami, to zainteresuje się naprawdę i jeśli wezmą nasz numer telefonu, to mamy gwarancję, że zadzwonią. Nam zdarzało się zaproszenie do domu po 5 minutach rozmowy na ulicy.

Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów"
Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów" mat. prasowe

A co z kuchnią? Co się tam jada i jak to smakuje?
W kuchni królują ziemniaki i dziesiątki odmian placków ziemniaczanych. Popularny jest świński szaszłyk, ale to w sumie nic specjalnego. A poza tym kuchnia jest podobna do naszej, tylko mniej urozmaicona. Gastronomia na mieście jest taka sobie, ale warto pójść do którejś z państwowym stołówek, by poczuć klimat baru APIS z filmu "Miś". W sumie gastronomia to najsłabszy element, co jest dziwne bo nabiał czy wędliny mają świetne. W dużych miastach jest nieco lepiej, ale mogą wtedy i ceny idą w górę - Mińsk na ten przykład miewa ceny moskiewskie, jeśli nie wie się, gdzie iść i próbuje się restauracji w ścisłym centrum.

Mówisz, że Białoruś to kraj, którego nie zapomni się do końca życia. Czy będziesz chciał jeszcze tam wrócić? A może wspomnienia z dotychczasowych podróży Ci wystarczą?
Białorusi nie da się zapomnieć. Bo budzi skrajne emocje - od śmiechu poprzez zaskoczenie, do wściekłości, czasami pojawia się autentyczne wzruszenie. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale przykłady barbarzyństwa władzy znajdziemy na każdym kroku. Na Białoruś wrócę na pewno, ale już nie po materiał na książkę. Teraz realizuję materiał z Gruzji i szykuję się na Zanzibar. Tak więc wrócę, ale po to by zwyczajnie pozwiedzać i pobiesiadować, bez tego emocjonalnego wysiłku, jaki wiąże się z wchodzeniem w białoruską duszę. Zatem zwiedzanie i kufelek owszem, ale rozmowy z byłym żołnierzem o wojnie w Afganistanie już nie.

Uwaga! Dla naszych Czytelników przygotowaliśmy konkurs! Do wygrania dwa egzemplarze książki "Białoruś. Imperium kontrastów". Wystarczy, że na adres mailowy [email protected] prześlecie zdjęcia z Waszych podróży. Podzielcie się z nami Waszymi wspomnieniami. Do zgłoszenia dopiszcie formułkę, że zgadzacie się na publikację zdjęcia - z nadesłanych fotografii planujemy zrobić galerię. Zdjęcia można wysyłać do piątku, 15 czerwca, do godz. 23.59. Powodzenia!

Artur Zygmuntowicz o książce "Białoruś. Imperium kontrastów"

Podróżnik Artur Zygmuntowicz i jego "Białoruś. Imperium kont...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki