Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[PODRÓŻE] Archipelag Azorów - miejsce na nie-wakacje

Piotr Piotrowski
fot. Piotr Piotrowski
Jeśli ktoś nie lubi upałów i męczącego gorąca, to dobrze trafił. Tu nigdy nie jest ani za gorąco, ani za zimno. Jeśli macie dość zatłoczonych i typowo turystycznych destynacji, wybierzcie się w podróż na portugalskie Azory. Znajdziecie tu mnóstwo spokoju w otoczeniu pięknej, nietkniętej przyrody. Do tego szare niebo, silny wiatr, słota i mnóstwo mgły. Jak ktoś to lubi, to powinien odwiedzić Azory.

Azory to archipelag 9 wysp leżących na Oceanie Atlantyckim, który należy do Portugalii. To wyspy wulkaniczne, położone 1500 kilometrów od wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego - podróż do Sao Miguel, najbliższej kontynentowi wyspy, zajmuje 2 godziny lotu samolotem z Lizbony.

Piękna Makaronezja

Wszystkie wyspy tej części Makaronezji mogą poszczycić się wspaniałą, oryginalną rzeźbą terenu - z morza wyrastają stromymi, skalistymi wybrzeżami, a na każdej z nich znajdziecie zjawiskowe jeziorami kraterowe o oszałamiających kolorach. Do tego soczysta zieleń łąk, które od dawna przekształcono w pastwiska. Tak, krowy na polach to dominujący element krajobrazu, który z pewnością można by umieścić na wszystkich widokówkach. Obecność rogacizny ma swoje wielkie plusy, których doświadcza się w czasie wizyty...

Największą wyspą jest Sao Miguel, gdzie znajduje się stolica Regionu Autonomicznych Azorów - 60-tysięczna Ponta Delgada. Choć to autonomia, to w portugalskim wydaniu dla turystów nie różni się ona niczym od kontynentalnej Portugalii - także na Azory dostaniecie się z dowodem osobistym w kieszeni. Lotnisko w Ponta Delgada to miejsce przesiadkowe do dalszych azoriańskich destynacji. Resz-ta mniejszych wysp to: Santa Maria, Flores, Corvo, Faial, Pico, Sao Jorge, Graciosa oraz Terceira. Odległość między skrajnymi z nich wynosi prawie 600 kilometrów. Przemieszczanie się na tym obszarze gwarantują sprawne linie lotnicze SATA, które dla rezydentów wysp mają niespodziankę w postaci darmowych przelotów. Goście, niestety, muszą płacić, a przede wszystkim rezerwować połączenia, w których dostępność miejsc bywa różna. Można także podróżować statkiem, ale zdecydowanie lepiej rozpocząć wówczas podróż od zachodniego krańca archipelagu. Tam podróże morskie między wyspami to kwestia kilku godzin.

Jeśli ktoś nie lubi upałów i męczącego gorąca, to dobrze trafił. Tu nigdy nie jest ani za gorąco, ani za zimno. Temperatura oscyluje tutaj pomiędzy 11 a 27 stopni Celsjusza maksimum. Dlatego zawsze trzeba być ubranym „na cebulkę”, a w plecaku należy mieć awaryjną pelerynę przeciwdeszczową - jak traficie na deszcz, to bywa intensywny i często kilkugodzinny. Po nim przychodzi słońce, po kilku godzinach znów może padać, znów słońce, deszcz, słońce, i tak przez cały dzień. Ale kiedy już zaświeci, to wiatr, który wieje tu wszędzie (wyspa na oceanie), to nie czuć upału, choć skala UV dawno się już skończyła. Stąd kolejnym nieodłącznym przedmiotem są dobre okulary przeciwsłoneczne z filtrem. Podsumowując część pogodową - tylko na Azorach w ciągu dnia możesz zaznać słońca, wiatru, deszczu i chmur jednocześnie. Pogoda potrafi zmienić się w mgnieniu oka.

Wody nie brakuje

Archipelag Azorów słynie z tego, że są to wyspy wulkaniczne - i to ciągle aktywne sejsmicznie - zatem nie znajdziemy tutaj złotych, piaszczystych plaż. Jest to więc alternatywa dla osób, które lubią zmiany i które będą potrafiły docenić piękno i oryginalność plaż czarnych lub skalistych, z zejściem do wody po barierkach. Są to plaże, na których można odpocząć, posiedzieć, podumać nad swoim życiem i losem świata. Można też wziąć pod pachę deskę, odpłynąć od brzegu i szusować po morskich bałwanach. Albo obserwować surferów, którzy próbują swoich sił na kilkumetrowych atlantyckich falach.

Wody na Azorach nie brakuje - jest wokół nich, często spada z nieba, a i w tutejszej ziemi jest jej sporo. Poza czarnymi plażami znajdziecie też liczne gorące źródła. W wielu z nich można się wygrzać po zimnym powiewie wiatru znad Atlantyku. Te, które znajdują się na Sao Miguel, są odwiedzane przez turystów, ale i tu można znaleźć chwilę w ciszy i samotności. Uwaga: lepiej kąpać się w towarzystwie, ponieważ temperatury wody są dość wysokie i kąpiel może nas znienacka osłabić.

Pełno tu wygasłych i czynnych wulkanów (w tym najwyższy szczyt Portugalii, Pico, położony na wyspie o tej samej nazwie - 2351 m n.p.m.), kalder, jezior w kraterach, cuchnących siarką fumaroli, bulgoczących błotem kałuż i formacji z lawy. Warto w tym celu odwiedzić miejscowość Furnas na Sao Miguel. Połączycie tu wdychanie niezwykle smrodliwych wyziewów z gorącą kąpielą. I atrakcjami kulinarnymi... Cozido das Furnas to mieszanka różnych mięs, wędlin typowo portugalskich i warzyw, przygotowywana w wielkich garach owiniętych grubym płótnem i zabezpieczonych grubą liną. Garnki spuszcza się na kilka godzin do specjalnie przygotowanych dołów wykopanych w gorącej ziemi nad parującymi źródłami. Nad każdym takim naczyniem usypuje się kopczyk z ziemi, oznaczony tabliczką z numerkiem. W każdej restauracji w okolicy serwowana jest ta potrawa. Może trochę odstraszać jej siarkowodorowy zapach, który pomimo zawijania garnka w materiały i wykładania go liśćmi sałaty przechodzi do mięsa.

Skoro już jesteśmy przy historiach kulinarnych, to musimy cofnąć się do krów. Bez nich nie byłoby wspaniałego azoriańskiego mleka. Z niego z kolei powstają pyszne sery, wśród nich słynny Sao Jorge (można go znaleźć też w naszym popularnym dyskoncie, w ramach iberyjskich promocji). Niektóre z krów hodowane są w zgoła innym celu, stąd na wyspach ogólna dostępność fantastycznej wołowiny. Amatorom steków szczególnie można polecić wyprawę w głąb Sao Miguel i odwiedzenie jednej z farm, gdzie się je serwuje. Drugą mocną kulinarną nogą Azorów są ryby i owoce morze. Charakterystyczne morskie ślimaki lapas można dostać we wszystkich restauracjach, podawane na grillowych patelniach wprost na stół. Warto także zapoznać się z rezultatami połowów miejscowych rybaków - dostępne są tu ryby ze strefy przybrzeżnej i z głębin oceanu. Wiele z nich nie znajdziecie nawet w najlepszych sklepach rybnych. Samych tuńczyków jest kilka gatunków.

Królestwo ananasa

Dla wegetarian to także dobre miejsce - w diecie lokalnej dominują owoce, szczególnie marakuja i król archipelagu: ananas. O Azorach mówi się czasem, że to rajski ogród. Archipelag znali co prawda już Fenicjanie, ale jego prawdziwa historia zaczęła się w połowie XV w., gdy przybyli nań Portugalczycy. W dobie odkryć geograficznych wyspy zaczęły kwitnąć jako przystanek w drodze przez ocean. Także dosłownie: doskonałe wulkaniczne gleby, ciepły Golfsztrom i łagodny klimat zapewniały świetne warunki pod uprawy, a sprowadzone przez osadników rośliny adap-towały się doskonale. Azory zamieniły się w ogród porośnięty palmami, rododendronami, fikusami, bananowcami i dywanami kolorowych kwiatów, które zapełniają każdy skrawek tej krainy. Co i rusz można trafić na winorośl (udają się tu wyśmienite wina), a na wyspie Sao Miguel znajduje się jedyna europejska plantacja herbaty. I tak dotarliśmy do ananasa, który w centrum Ponta Delgada rośnie sobie w pokaźnych szklarniach. Pragmatyczni do bólu Azorczycy (jak wszyscy wyspiarze) musieli poradzić sobie z jego hodowlą podobnie jak rodzina Dole na Hawajach. Wyspiarze portugalscy osiągnęli jednak perfekcję w czasie wymaganym do wyhodowania owocu - robią to w czasie o połowę krótszym niż wszyscy inni hodowcy. W pół roku, tajemnymi zabiegami, które chętnie objaśniają w czasie wizyty na plantacji - m.in. grillowaniem chorizo w szklarni podczas kwitnienia rośliny - pozyskują owoce najwyższego sortu. Azoriańskie ananasy, po pozbawieniu szyszkowatej warstwy zewnętrznej, nadają się do spożycia w całości. Mało tego, znakomicie komponują się z lokalną kaszanką - morcelą. Warto skosztować tego nieoczywistego zestawienia - jest zaskakująco dobre.

Na archipelagu nie ma prawie w ogóle zwierząt, za to tutejsze wody słyną z bogactwa wielorybów i delfinów. Do połowy lat 80. XX wieku było to ostatnie miejsce w Europie, w którym polowano na wieloryby. Dzisiaj wielorybnicy pokazują je turystom. Całodniową wycieczkę należy zarezerwować z wyprzedzeniem, przez internet, najlepiej jeszcze przed wylotem.

Zielona wyspa

Sao Miguel nazywają też zieloną wyspą, którą porastają bujne lasy, a w kraterach wulkanów utworzyły się jeziorka z krystalicznie czystą wodą. Bogactwo wyspy wyrosło wraz z plantacjami trzciny cukrowej i pomarańczy (swego czasu było to główne źródło zaopatrzenia w nie Europy), a gdy przetrzebiły je choroby, zostały zastąpione przez ananasy, tytoń i herbatę.

Bogaci plantatorzy i kupcy wybudowali hacjendy, zadbali o rozwój dróg i osad, kazali zaprojektować parki i ogrody. W Ponta Delgada , stolicy autonomii, spotyka się je na każdym kroku między kwartałami uliczek okolonych tak wąskimi chodnikami, że spacerując, trzeba się niemal przytulać do domów o białych ścianach.

Największą atrakcją wyspy jest położona w jej wschodniej części dolina Furnas, o której już wspomniano. Przeciwny kraniec wyspy zajmuje Sete Cidades (Siedem Miast): na dnie otoczonym stromymi ścianami leży podzielone groblą jezioro i siedem uśpionych wulkanicznych stożków.

Z transportem na wyspie jest ciężko. Taksówka z lotniska do centrum to opcja standardowa: nie wymigacie się od 8 do 12 euro w zależności od godziny podróży. Taksówkowe eskapady do najdalszych części wyspy to nawet jakieś 100 euro. Są za to autobusy, które jeżdżą, ale jak, skąd i kiedy - to dość zagadkowe. Są strony internetowe 3 firm, które zapewniają transport na całym Sao Miguel, ale warto skonfrontować wiedzę z informacjami miejscowych. Ci świetnie władają angielskim, o czym warto wspomnieć - wielu turystów, których się tu spotyka, to mieszkańcy New Jersey, Kentucky albo Kalifornii. Bilety dzielą się na dwie kategorie: miejskie (do 50 centów) i pozamiejskie, kupowane wyłącznie za gotówkę u kierowcy autobusu (do 5 euro, jeśli jedziemy maksymalnie daleko). Miejskie autobusy wyglądają jak nasze międzymiastowe; te kursujące dalej wyglądają jak nasze wycieczkowe. Rozkłady jazdy są na przystankach i w papierowej wersji w informacji turystycznej. Przystanki tam, gdzie stoją ludzie albo gdzie pokierują miejscowi. Jeśli szybciej poprosicie kierowcę o wysadzenie w polu, to na pewno się zgodzi. Większość turystów decyduje się jednak na wypożyczenie samochodu - w Ponta Delgada nie ma to kompletnie sensu ze względu na trudności z miejscem do parkowania, opłaty i bliskie odległości. Można też wypożyczyć rower, ale ścieżki są tylko w mieście. Poza nim, na wąskich drogach, jeżdżenie jest możliwe, ale to dopiero przyszłość turystyki na Azorach.

Sao Miguel, podobnie jak pozostałe wyspy, jest świetnym miejscem na wędrówki. Na dawnych drogach wytyczono dziś szlaki. To kolejny atut Azorów - jeśli lubicie piesze wędrówki, to jest to dobre miejsce. 20 kilometrów, które przejdziecie lasami otulonymi gęstą mglą, zapewni niezwykłe doznania, gorsze zdjęcia i namiastkę Hawajów w Europie.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki