Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podmienione dzieła Heweliusza

Dorota Abramowicz
Astronom Jan Heweliusz
Astronom Jan Heweliusz
Akcja policji i prokuratury poprzedziła aukcję, podczas której sprzedano siedemnastowieczne dzieło gdańskiego astronoma Jana Heweliusza - "Machinae coelestis". Jej skutkiem była tajemnicza zamiana książki, o którą, na szczęście skutecznie, zawalczył Gdańsk.

Była to "podmianka" na cenniejszy i rzadszy egzemplarz dzieła Heweliusza. Wszystko skończyło się dobrze, choć niewiele brakowało, by między Gdańskiem a Elblągiem doszło do "wojny o astronoma".
Pod koniec listopada jako pierwsi informowaliśmy o wystawieniu przez dom aukcyjny Lamus białego kruka.

Pisaliśmy, że książka Heweliusza była kilkadziesiąt lat w rękach prywatnego właściciela. Przedtem miała znajdować się w zbiorach nieistniejącej już biblioteki w Elblągu. Cena wywoławcza dzieła - 120 tys. złotych (w czasie licytacji wzrosła do 210 tys. zł) była zaporowa dla bibliotek i muzeów. Dlatego do resortu kultury skierowaliśmy zapytanie, czy wie o ofercie domu aukcyjnego i zaoferuje pomoc w zakupie woluminu.

Sensacyjna odpowiedź nadeszła już po aukcji, w poniedziałek w późnych godzinach popołudniowych: - Informacja taka dotarła do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w listopadzie br. Z naszych ustaleń wynika, że prezentowany w katalogu aukcyjnym egzemplarz dzieła Heweliusza "Machinae coelestis" jest własnością Biblioteki Miejskiej w Elblągu - informowało ministerstwo.

- Na podstawie zgromadzonej dokumentacji Komenda Główna Policji zabezpieczyła zabytek. O dalszym postępowaniu zdecyduje prokuratura. Zwłoka w udzieleniu odpowiedzi spowodowana była wymogami toczącego się postępowania.

- O wystawieniu na sprzedaż dzieła Jana Heweliusza dowiedzieliśmy się z kilku źródeł jednocześnie - wyjaśnia Izabela Jaworska z biura prasowego resortu kultury. - Podstawowym źródłem wiedzy był jednak katalog aukcyjny, w którym zawarto informację o tym, że wewnątrz druku znajdują się pieczątki Biblioteki Miejskiej w Elblągu.
Jacek Nowiński, dyrektor elbląskiej biblioteki, nie ukrywa, że kierowana przez niego placówka zaalarmowała ministerstwo. - Po wywiezieniu naszych zbiorów w 1947 r. zaginęło wiele cennych starodruków. Wśród nich te najcenniejsze - Kopernika, Heweliusza i "Księga elbląska" z dokumentem lokacyjnym miasta. Szukamy ich śladów na aukcjach. Po natrafieniu na "Machinae coelestis" w jednej oprawie z "Annus climactericus" musieliśmy działać w tajemnicy, by właściciel nie wycofał książki z aukcji - tłumaczy Nowiński.

I tak cała sprawa nabrała nie tylko tajemniczego, ale i sensacyjnego wymiaru. Policyjna akcja dotycząca dzieła Heweliusza wzbudziła zaskoczenie Andrzeja Osełki, współwłaściciela domu aukcyjnego Lamus. - Z naszych ustaleń nie wynikało, by był to "podejrzany" egzemplarz - twierdzi.

- Pochodził z nieistniejącej już niemieckiej biblioteki i znajdował się od wielu lat w tym samym ręku.
Według Osełki, wiele wskazuje, że po zakończonym śledztwie książka wróci do obecnego właściciela. W Lamusie uznano także, że nie ma powodów, by odkładać zapowiadaną wcześniej aukcję. - Miałem pomysł, jak ratować sytuację - dodaje Osełko.

Okazało się bowiem, że na rynek aukcyjny trafił jeszcze jeden egzemplarz "Machinae coelestis". Był połączony oprawą z cenniejszą oraz starszą od "Annus climactericus" "Cometographią". W sytuacji, gdy wiadomo, że na całym świecie znajduje się zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy "Machinae coelestis" można tę informację przyrównać do podwójnego trafienia głównej wygranej w totolotka!
- Właściciel drugiego dzieła chce pozostać anonimowy - twierdzi Andrzej Osełko. - Mogę tylko powiedzieć, że Gdańsk poważnie zyskał na zamianie.
O tym, że na aukcję trafił inny egzemplarz książki Heweliusza prezydent Gdańska Paweł Adamowicz dowiedział się tuż przed licytacją. Dopiero jednak we wtorek - po rozmowie z "Polską Dziennikiem Bałtyckim" - usłyszał o prawdziwych przyczynach zamiany książek wielkiego astronoma.

- Pierwsze słyszę - mówił ze zdziwieniem w głosie Adamowicz. - Dotarło do mnie jedynie, że możemy kupić do powstającego Muzeum Nauki Gdańskiej im. Jana Heweliusza cenniejszy starodruk. Nic nie wiedziałem o policyjnej akcji i bibliotece z Elbląga.
Pytanie, czy Elbląg ma szansę na odzyskanie "swojego" Heweliusza. Sytuacja prawna książki nie jest bowiem taka prosta.

- Z jednej strony mamy argumenty elbląskiej Miejskiej Biblioteki, która chce odzyskać zabrany jej prawdopodobnie nielegalnie obiekt - tłumaczy dr Kamil Zeidler z Wydziału Prawa UG, specjalista prawa ochrony zabytków. - Z drugiej mamy obecnego właściciela, który powołując się na art. 169 kodeksu cywilnego może argumentować, że nabył książkę w dobrej wierze, nic nie wiedząc o wcześniejszej kradzieży. Jeśli jednak nie będzie w stanie wykazać przed sądem należytej staranności przy wejściu w posiadanie starodruku, zostanie zobowiązany do jego zwrotu.

W ostatnich latach polskie sądy różnie decydowały o losach kradzionych zabytków. Kazały np. zwrócić cenne monstrancje ukradzione z kościoła w Zuzeli osobie, która kupiła je przez pośredników. Z kolei portrety trumienne, pochodzące z kościoła w woj. kujawsko-pomorskim pozostały w rękach kobiety, która dostała je w prezencie od ojca. A ojciec kupił je na Jarmarku św. Dominika.
Dyrektor Jacek Nowiński chce wierzyć, że decyzja sądu będzie korzystna dla jego biblioteki i odzyska ona "Machinae coelestis".
- Może być jednak inaczej - stwierdza ostrożnie. - Między zatrzymaniem książki a jej zwrotem jest bardzo długa droga. Co zrobię, jeśli zakończy się niepowodzeniem? W takiej sytuacji trzeba będzie podjąć negocjacje z obecnym właścicielem "Machinae coelestis". Liczę na to, że wówczas władze Elbląga pomogą nam w zakupie.

Poszukiwanie i odzyskiwanie zrabowanych z Elbląga książek, według dyr. Nowińskiego, nie jest sprawą łatwą. Część z nich znajduje się w zbiorach znanych polskich bibliotek. Tak jest chociażby z "Księgą elbląską". - Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że jest ona przechowywana w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego - mówi Nowiński.

Ministerstwo Kultury wyjaśnia z kolei, że obiekty, które od czasu II wojny światowej uznawane są za zaginione, pojawiają się z różną częstotliwością na krajowych i zagranicznych aukcjach dzieł sztuki.
- Ostatnio informacje takie docierają do nas kilka razy w miesiącu - mówi Izabela Jaworska z biura prasowego resortu. - Kiedy informacja zostanie potwierdzona, kolejnym krokiem jest przygotowanie wniosku restytucyjnego z dokładnym opisem obiektu oraz dokumentacją potwierdzającą jego pochodzenie.

Ministerstwo prowadzi bazę obiektów utraconych w wyniku II wojny światowej. Jest ona niezwykle pomocna zarówno w zidentyfikowaniu obiektu, jak i przygotowaniu wniosku restytucyjnego. Obecnie baza danych zawiera ponad 60 tys. obiektów i stale się rozrasta.

"Machinae coelestis", wydane w Gdańsku w 1673 r. jest praktycznie ilustrowanym "reportażem" z pracy wielkiego astronoma. Dzieło zawiera 30 ilustracji pięknych, misternie wykonanych i bogato zdobionych przyrządów oraz wizerunków samego Heweliusza i jego żony podczas prowadzonych obserwacji.
Ryciny do książki sztychował Izaak Saala, rysunki wykonał Andreas Stech. Dzieło zostało zadedykowane królowi Francji Ludwikowi XIV. Część nakładu pierwszej i większość drugiej części książki spłonęła w nocy z 26 na 27 września 1679 r.

Na całym świecie w bibliotekach, muzeach i prywatnych rękach znajduje się zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy "Machinae coelestis". Dwa z nich - najcenniejsze, bo kolorowane ręką wielkiego astronoma - są własnością gdańskiej Biblioteki PAN i Biblioteki Narodowej w Paryżu.

Nieznany los starodruków

1947 r. - Biuro Kontroli przy Prezydencie Krajowej Rady Narodowej zarządza przekazanie starodruków Miejskiej Biblioteki w Elblągu Bibliotece Narodowej i do Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu oraz do Instytutu Bałtyckiego. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach ginie 17 skrzyń z najcenniejszymi rękopisami i starodrukami, w tym "O obrotach ciał niebieskich" Kopernika i "Machinae coelestis" Jana Heweliusza.

2000-2002 r. - wraca księgozbiór elbląski z Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu. Brakuje ok. 15 tysięcy książek!

Pierwsze dni listopada 2008 r. - elbląscy bibliotekarze znajdują informację o pojawieniu się na aukcji "Machinae coelestis" połączonej okładką z "Annus climactericus" z 1685 r. O sprawie zostaje zawiadomione Ministerstwo Kultury.
11 listopada 2008 r. - policja zabezpiecza książkę. Dom aukcyjny w tajemnicy dociera do właściciela innego egzemplarza "Machinae coelestis" z 1673 r. oprawionego wraz z "Cometographią" z 1668 r. Cenniejsza książka, zawierająca dwie unikatowe publikacje skupione w jednym woluminie, trafia na aukcję.

Do licytacji przystępuje miasto Gdańsk. Przebija pięciu innych konkurentów i kupuje dzieło wielkiego gdańskiego astronoma za 210 tysięcy złotych.

"Cometographia" z 1668 r. to przegląd wszystkich komet odkrytych i obserwowanych przez ludzkość do 1665 r. Publikacja składa się z 38 tablic, własnoręcznie rytowanych przez Jana Heweliusza. Zawiera ona informacje, grafiki, tabele o 250 kometach. Ilustracje wykonali Andreas Stech oraz L. Vischera.

W 1685 r. pojawiła się kolejna praca Heweliusza - "Annus climactericus". Oprócz raportów z obserwacji zawierała obszerne fragmenty omawiające pożar sprzed 6 lat. Powracała też do sporu z angielskimi astronomami, którzy kwestionowali metody badawcze Heweliusza.

Woluminy zawierające wspólnie oprawione, dwie różne książki to tzw. klocek biblioteczny. Za czasów Heweliusza skóra służąca do oprawiania książek była bardzo droga i sam astronom tworzył klocki ze swych dzieł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki