Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatki z prostytucji powinny zasilić budżet państwa?

Czesław Romanowski
Piotr Koryś
Piotr Koryś
Z Piotrem Korysiem, ekspertem ds. gospodarki w Instytucie Sobieskiego, rozmawia Czesław Romanowski.

Wszystkie kraje Unii Europejskiej będą wliczały do dochodu narodowego prostytucję, przemyt oraz produkcję i handel narkotykami. "Czarną" gospodarkę w PKB będzie musiała uwzględnić również Polska. Zmiana definicji zwiększy PKB i wpłynie na jego relację do długu. Może zmienić również wielkość naszej składki do Unii Europejskiej. Jak Pan zdefiniuje to uregulowanie?

Uregulowanie to ma poszerzyć definicję PKB tak, by uwzględniać w nim część nielegalnie wykonywanych produktów i usług na terenie Polski.

Ale jak rozumiem, będą to tylko i wyłącznie szacunki? Bo w jaki sposób można wyliczyć, ile zarabiają polskie prostytutki? Pracownicy GUS będą chodzić po agencjach towarzyskich i pytać, ile zarabiają pracujące tam panie?

No właśnie, moim zdaniem, są to dane nie do weryfikacji. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić urzędu, który by to potrafił obliczyć. A koszt wysłania armii pracowników państwowych do tego typu zadania byłby tak duży, że sam w sobie podwyższyłby znacznie koszty funkcjonowania GUS, a zatem - mówiąc półżartem - także nasz PKB. Jedyny łatwy sposób to dokonywanie jakiegoś prognozowania czy szacunków, na podstawie przestępstw albo wykroczeń związanych, powiedzmy, z prostytucją czy narkotykami, przyjmując, że wykrywalność tego typu zdarzeń jest na poziomie 5, 10 albo 20 procent. Innych pomysłów, mówiąc szczerze, nie widzę.

Grecja i Litwa zastosowały już to uregulowanie. Wydaje się, że celem było tylko pompowanie statystyk, sztuczne zwiększenie PKB i polepszenie jego relacji do długu.

Tak, to najprostsze wyjaśnienie. Być może poszerza to naszą wiedzę o gospodarce. Ale tak naprawdę zadaje pan dwa pytania: czy to się da zrobić i po co? Więc ja nie za bardzo potrafię odpowiedzieć, po co, bo nie wiem, jak to zrobić.

Padają głosy, że tę działalność, jako niezgodną z prawem i de facto pogarszającą jakość życia, powinno się nie dodawać, a odejmować od PKB.

Nie uważam, że PKB jest miarą jakości życia. PKB jest po to, by mierzyć aktywność gospodarczą. W tym sensie można powiedzieć, że mając aktywność legalną i nielegalną, liczmy również tę nielegalną. Ale standardowo PKB służy jednak do mierzenia legalnej aktywności. Mierzy to, jaką wartość ma aktywność gospodarcza znajdująca się pod kontrolą prawną i podatkową państwa. Dlatego zmiana PKB, a zwłaszcza zmiana PKB w przeliczeniu na mieszkańca jest traktowana jako standardowa miara wzrostu gospodarczego. Zmieniając metodologię pomiaru, na przykład przez uwzględnienie czarnej strefy, zaczynamy mierzyć coś innego, znajdującego się poza zasięgiem państwa.

No właśnie - podobno "czarna" gospodarka ma podnieść polski produkt krajowy brutto o 16 miliardów złotych. Ale przecież pieniądze z prostytucji czy narkobiznesu i tak nie trafią do państwowej kasy. Więc dla budżetu i PKB będą to kwoty tylko wirtualne.

Tak, choć można sobie wyobrazić też taką sytuację, że będzie to argument do zalegalizowania prostytucji i handlu narkotykami. Wyliczenia pokażą nam, że państwo traci tak znaczne kwoty w postaci niezapłaconych podatków w działalności, o której mówimy, że może warto byłoby te sfery zalegalizować. Chociaż, pomijając zastrzeżenia natury etycznej, i tak nie potrafię sobie wyobrazić, że skutkiem takiej legalizacji byłby faktyczny zanik czarnej strefy. Mnie się jednak wydaje, że PKB nie do tego służy. Jeżeli zaczniemy takie dane publikować, to zaczną być one rozbieżne z tym, jak liczy się PKB na świecie. Nie wydaje mi się, żeby na przykład w USA wliczano handel narkotykami i prostytucję do PKB.

Nie widzę żadnego realnego uzasadnienia, żeby to robić. Przecież tych wyliczeń nie zrobimy za darmo. Jednak na pewno będzie to łakomy kąsek dla polityków partii rządzących w Europie, którzy będą mogli powiedzieć, że relacja długu do PKB jest niższa niż nam się wydaje. Zatem w krótkim okresie ułatwi to polityczne administrowanie deficytem budżetowym i kryzysem. Ale przecież realnie i tak niczego to nie zmieni, bo żadne podatki z czarnej strefy nie zasilą budżetu, nie podwyższy to zasobów państwowej kasy. To, co jest w czarnej strefie, tam pozostanie.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki