Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pocztówka z Kataru #6. Polonia w Katarze ma się dobrze. Brakuje tylko... zimy

Piotr Janas
Piotr Janas
Dzieci z Polski mogły obejrzeć czwartkowy trening reprezentacji Polski
Dzieci z Polski mogły obejrzeć czwartkowy trening reprezentacji Polski Pawel Relikowski / Polska Press
Niełatwo jest spotkać polskiego kibica na ulicach Dohy. Nie oznacza to jednak, że nie ma tu naszych rodaków wcale. — Polonia w Doha od 9 lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Co roku mamy między 60 a 80 polskich dzieci — powiedziała nam dyrektor polskiej szkoły w Katarze.

W czwartek w Doha trening reprezentacji Polski był otwarty dla przedstawicieli mediów — tak jak zazwyczaj — przez 15 minut. Co ciekawe, dłużej mogli zostać kibice. Były to pierwsze zajęcia naszych kadrowiczów podczas mistrzostw świata w Katarze, na który mogli wejść. Zdecydowaną większość stanowiły dzieci z polskiej szkoły w Doha im. rotmistrza Witolda Pileckiego oraz ich opiekunowie.

– W Katarze mieszkam już od 20 lat. Co tutaj robię? A co można tu robić, z czego znany jest Katar? Gaz i ropa. To jest branża, w której pracuję – powiedział nam nieco starszy Pan niczym niezmąconą polszczyzną.

– Przyjechałem na kontrakt, potem były kolejne, a obecnie, by móc zostać, otwieram własną firmę. Jest tu mniej formalności do załatwienia niż w Polsce, ale nie oznacza to, że nie ma ich wcale. Przede wszystkim trzeba mieć solidne zaplecze finansowe, a najlepiej inwestora. Mam co robić, pieniądze zarabia się tutaj porządne, a życie jest wygodne – dodał.

Dzieci w polskiej szkole uczy się między 60 a 80, choć był rok, kiedy była ich setka. O całej placówce chętnie opowiada rezolutna pani dyrektor. Do Kataru przyleciała przeszło 10 lat temu i z pomocą konsula zakładała tę placówkę. To szkoła prywatna, dzieci z polskich rodzin przychodzą tam raz w tygodniu, by szlifować ojczysty język i uczyć się historii.

– Wszyscy nauczyciele są polskojęzyczni. Na co dzień dzieci chodzą do szkół anglojęzycznych, więc to ważne, by miały miejsce, w którym mogą kontynuować naukę polskiego, poznawać naszą narodową tradycję. Niektórzy są na samym początku swojej edukacji. Mamy bardzo rodzinną atmosferę, osiem klas i dobry kontakt z rodzicami. Wielu z nich angażuje się na co dzień w życie szkoły. Pomaga nam też ambasada, nawet dzisiaj jest z nami pan konsul – dodała, wskazując na mężczyznę bacznie przyglądającemu się naszej rozmowie.

– Przez te 9 lat, kiedy prowadzimy szkołę, Polonia w Katarze utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Jedni wyjeżdżają, ale na ich miejsce przejeżdżają inni. Polacy pełnią tutaj głównie funkcje menadżerskie i dobrze zarabiają. Nasze życie na co dzień jest zbliżone do tego w Polsce, choć temperatury latem bywają nieznośne. Za to pewnie sam pan zdążył zauważyć, że wszędzie jest klimatyzacja, nawet na przystankach. Prawie wszyscy jeżdżą samochodami, a i tak nie ma korków – zaznaczyła moja rozmówczyni.

Dzieci wraz z rodzicami i opiekunami mogły zobaczyć cały trening Roberta Lewandowskiego i spółki. Po zajęciach piłkarze do nich podeszli, rozdawali autografy i robili wspólne zdjęcia. Wprawdzie my nie mogliśmy tego zobaczyć, ale radość na twarzach i okrzyki dzieciaków wybiegających z ośrodka Al-Kharitiyath Sports Club mówiły wszystko.

– Zobacz mamo, Lewy zrobił sobie ze mną zdjęcie! I jeszcze autograf mi dał!
– Autograf!? A gdzie? Przecież nie wzięliśmy niczego do pisania.
– No wiem, ale podpisał mi się na koszulce. Od dzisiaj jej nie pierzemy!
– Zobacz Marcel, a ja mam Szczęsnego i Grosika! Jeszcze takie coś mi dali – dodaje nadbiegający kolega z karteczką z logiem Łączy Nas Piłka.

Polonię w Katarze faktycznie łączy piłka. Przepytując dzieciaki tuż przed rozpoczęciem treningu, dało się wyczuć, że naprawdę się nią interesują, mają swoich idoli i ulubione kluby. Taka okazja, jak mundial i przyjazd reprezentacji nie mógł przejść niezauważony.

– Byliśmy na meczu z Meksykiem, idziemy na Arabię Saudyjską i będziemy na Argentynie. Ile by człowiek na obczyźnie nie mieszkał, to zawsze czuje się Polakiem. Zresztą jedyne czego mi tu brakuje, to właśnie tej polskości, np. w kuchni. Mamy tu produkty, z których da się robić tradycyjne polskie dania, ale jak to mówi moja teściowa — to nie ta sama mąka, nie te same przyprawy, nawet jajko smakuje jej jakoś inaczej. Ogórka kiszonego raczej też nie uświadczysz – wylicza starszy pan z sektora energetycznego.

– Mi najbardziej brakuje zimy. Tutaj teraz jest zima i mamy po 30 stopni w dzień. Ciągle jest gorąco, latem nawet z kotem nie mogę wyjść na dwór, bo po dwóch minutach jest zziajany i sapie z gorąca. A zima w Polsce jest super! – mówi nam 10-latek, który wraz z rodzicami przeprowadził się do Doha mając 6 lat.

Skoro tak wam tu dobrze, to myślicie w ogóle o powrocie do Polski? – zagadnąłem kobietę w średnim wieku, która od 4 lat pracuje w ambasadzie.

– Tak, tego jestem akurat pewna. Widzi pan, tu się nie zostaje na stałe. Nie mamy emerytur ani niczego takiego. Nic nam się po zakończeniu pracy nie należy. Brakuje też rodziny, bo mimo dobrych pieniędzy nikt nie jest w stanie latać nie wiadomo jak często do kraju. Robimy co się da, staramy się być na świętach z bliskimi i cały czas utrzymujemy dom w Polsce, bo trzeba mieć do czego wrócić. Chociaż na emeryturę chyba uda nam się zarobić tutaj – podsumowała.

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pocztówka z Kataru #6. Polonia w Katarze ma się dobrze. Brakuje tylko... zimy - Gazeta Wrocławska

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki