Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po porażce z Katarem prześmiewczo bił brawo sędziom. Tak jak cała polska drużyna...

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
PGNiG X-news/AIP
Rafał Markowski był jedynym członkiem polskiej ekipy, który został ukarany za ostre reakcje na skandaliczne sędziowanie w meczu z gospodarzami w półfinale mistrzostw świata piłkarzy ręcznych w 2015 roku w Katarze. - Kibice chcieli za mnie zapłacić tę karę - opowiada ówczesny lekarz Biało-Czerwonych.

Jaką pan miał wiedzę na temat Kataru przed mistrzostwami świata szczypiornistów?
Rafał Markowski: Taką, że na pewno jest to bogaty kraj, który ma praktycznie jedno miasto - Dauhę, rozwijające się w szybkim tempie, dużym nakładem finansowym. Czynnik ludzki też tu jest ważny. Na miejscu potwierdziło się, że zatrudnieni migranci są mało szanowani. Ten kraj cały czas szuka alternatyw poza tym z czego słynie, czyli złożami gazu. Stawia na sport i turystykę. To wszystko się potwierdziło. Zobaczyliśmy piękne hale, tor formuły 1 Losail Circiut. Spodziewam się, że Katar teraz jeszcze bardziej się rozwinął. Kilka lat temu to był dopiero początek gospodarczego boomu. Sport w wielkim wydaniu w Katarze zaczął się od piłki ręcznej, potem nadszedł czas na tenis. Kulminacją jest piłkarski mundial.

Mieliście czas, aby wyjść na miasto z hotelu? Co was szczególnie zaciekawiło?
Trudno było dostać się do najbliższego centrum handlowego, gdyż tam nie było... chodników. Ze względu na wysokie temperatury mało kto wychodzi na spacer, a dodatkowo w City - bogatej części miasta - niemal każdy dysponuje samochodem. W jednym centrum handlowym było... lodowisko do gry w hokeja, a w innym kanał przypominający wenecki, po którym można było się przemieszczać gondolami.

Jak traktowaliście drużynę Kataru, która była złożona z wielu zawodników pochodzących z innych nacji?
Na tym polega cały pomysł Katarczyków na organizowanie sportu i odnoszeniu sukcesów w skali międzynarodowej. Oni nie mają praktycznie w żadnej dyscyplinie tradycji sportowych. Dlatego większość zawodników jest importowa z krajów Ameryki Południowej, Afryki, a z Europy z tych regionów, gdzie najłatwiej jest ich "kupić". Niemiec nie pojedzie do Kataru grać dla tego kraju, ale mieszkańcy Bałkanów i owszem. Do sportowej Aspire Academy w Dausze, przy której dodatkowo powstało centrum medyczne, zapraszani są młodociani zawodnicy z tych regionów świata i niejako są poddawani naturalizacji. Oni tak naprawdę mają jednego sportowca światowej klasy - skoczka wzwyż Mutaza Barshima. Dla kontrastu budynek Katarskiego Komitetu Olimpijskiego to 50 pięter. Pracuje tam cały sztab ludzi. W piłce ręcznej pozyskanie zawodników to była jedyna droga. To była kadra, która specjalnie została utworzona na te mistrzostwa.

Kiedy pojawiła się myśl, że Katar jest wspomagany w nieuczciwy sposób przez sędziów i delegatów?
Takie przekonanie pojawiło się już na samym początku. Wiedzieliśmy, jak ten zespół został zbudowany, a do tego grał u siebie. Spodziewaliśmy się, że różne moce będą mu sprzyjały tak, aby w turnieju zaszedł jak najdalej. Trzeba podkreślić, że oni naprawdę nieźle grali, ale nie był to zespół na strefę medalową. Gdy Katar doszedł do ćwierćfinału, a potem półfinału, to byliśmy już pewni, że sędziowie zrobią wszystko, aby umożliwić im grę w finale. Nie było żadnych wątpliwości. Sportowo nie mieliśmy się czego bać.

Jak zapamiętał pan mecz z Katarem?
To było wyrównane spotkanie. To nie było tak, że byliśmy dużo lepsi, a jednak przegraliśmy. Nie zapomnę sytuacji z końcowych minut, gdy któryś z prawoskrzydłowych rywala rzucał na bramkę, stojąc całą nogą na linii. Sędzia był tuż obok i tego nie zauważył. Doskonale to widzieliśmy, bo to było na wysokości naszej ławki. Takich akcji w meczu było kilka, ale jednak wystarczyło, aby oni zwyciężyli dwoma lub trzema bramkami (31:29 - PAP). Tam dużo się działo. Kontrowersyjne, a nawet bezsprzeczne sytuacje były gwizdane w jedną stroną, w stronę gospodarzy.

Po meczu polscy zawodnicy w prześmiewczy sposób bili brawo, a co pan wtedy robił?
To była naturalna reakcja, to były emocje. Robiłem to samo i wykonywałem gest, za który zostałem zawieszony. Całą odpowiedzialność i winę biorę na siebie. Uważam, że jeżeli chcieli kogoś ukarać, to mogli ukarać każdego z nas. Padło na mnie, gdyż organizatorzy z jednej strony pokazali, że nie mogą do tego dopuszczać, a z drugiej ukarali najmniej dotkliwie, jak tylko się dało naszą drużynę. Oni bali się wykonać ruchu na zasadzie zawieszamy połowę polskiej drużyny przed meczem o brąz. O karze dowiedziałem się następnego dnia rano. Zostałem zawieszony na pół roku, ale w tym czasie żadnego oficjalnego meczu nie graliśmy.

Była też kara finansowa...
Tak, to były dwa czy trzy tysiące franków szwajcarskich. Prezes Andrzej Kraśnicki postanowił jednak, że to związek pokryje tę grzywnę. Co ciekawe, pojawiła się zbiórka w internecie i prywatni ludzie chcieli za mnie zapłacić. Jeden z biznesmenów zadeklarował nawet, że sam jest gotów pokryć całą sumę. Uzbierano ok. 80 tys. zł. Nie wiem co ostatecznie stało się z tymi pieniędzmi.

W czasie ceremonii wręczania ładnie zachowali się mistrzowie świata - Francuzi...
Ich kibice dopingowali nas w meczu o 3. miejsce, aby nam okazać sympatię po porażce z Katarem. A w czasie dekoracji medalowej zawodnicy francuscy podeszli do nas, każdy z nich podał rękę, poklepał po plecach na zasadzie "nic nie mogliście zrobić".

W jakich okolicznościach rozstał się pan z zespołem narodowym?
Po Euro 2016 miałem kontynuować współpracę z kadrą. Taką miałem obietnicę złożoną przez związek. Nowy trener kadry Tałant Dujszebajew też to później potwierdził. Tymczasem tuż przed kwalifikacjami olimpijskimi do Rio de Janeiro zadzwonił wiceprezes Henryk Szczepański, który krótko oznajmił: "Cześć. Od jutra mamy nowego lekarza". Nie było żadnego podziękowania, to był krótki, "czysty" przekaz. Takie rozstanie po siedmiu latach słabo wypadło.
Rozmawiał Marek Skorupski (PAP)

Porażka szczypiornistów z Katarem

Podczas mistrzostw świata w 2015 roku polscy piłkarze ręczni spotkali się z Katarem w półfinale. Nie udało im się odnieść zwycięstwa. Co prawda Polacy w pierwszej połowie długo wychodzili na prowadzenie, ale do przerwy Katarczykom udało się nadrobić straty i wyprzedzić Biało-Czerwonych. Ostatecznie mecz Polska - Katar zakończył się wynikiem 29:31.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po porażce z Katarem prześmiewczo bił brawo sędziom. Tak jak cała polska drużyna... - Dziennik Polski

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki