Funkcję pełnomocnika prezydenta Tczewa ds. Wisły pełni Pan od marca ubiegłego roku. Czym zajmował się Pan przez ten czas i co udało się osiągnąć?
Moim zadaniem było przede wszystkim zbieranie wszelkich informacji dotyczących perspektyw żeglowności Wisły, projektów jej zagospodarowania i opracowywanie na ich podstawie potencjalnych strategii rozwojowych. Prowadziłem też w imieniu prezydenta rozmowy z lokalnymi przedsiębiorcami, uczelniami, społecznikami, organizacjami skupionymi na Wiśle, przedstawicielami armatorów i firm logistycznych oraz nadwiślańskimi samorządami. Współpracuję z przedsiębiorcami, placówkami badawczo-rozwojowymi oraz Akademią Morską w procesie przygotowania aplikacji o środki unijne dla projektów związanych z transportem śródlądowym. Współorganizowałem również rejs studyjny Wisłą, w trakcie którego przedstawiciele sektora gospodarczego i administracyjnego zainteresowani użeglowieniem mogli bezpośrednio omówić najważniejsze nurtujące ich kwestie i ustalić priorytety dalszych działań. Każdy podkreślał jedną rzecz. Wszyscy niejako stoimy w bloczkach startowych, żeby w pełni wykorzystywać potencjał Wisły, ale czekamy na sygnał, który wyjść musi nie od nas, ale od rządu. I bardzo mnie cieszy, że te sygnały, bardzo wyraźne, w końcu do nas dotarły w treści podjętej 14 czerwca przez rząd uchwały w sprawie przyjęcia „Założeń do planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce na lata 2016-2020 z perspektywą do roku 2030”.
Z czego wynika znaczenie działań rządowych dla miast nadwiślańskich, w tym Tczewa?
Skupmy się na przykładzie naszego miasta. Tczew został ujęty w ważnym dokumencie, jakim jest koncepcja programowo-przestrzenna międzynarodowej drogi wodnej E70. Przewidziano w nim wprawdzie dla nas rolę miasta portowego, lecz wskazano celowość umiejscowienia portu o charakterze bardziej turystycznym, służącego raczej żeglarskiej turystyce indywidualnej, zdatnego do stacjonowania tu kajaków i łodzi jachtowych. Nasze ambicje, a przede wszystkim możliwości są jednak większe.
Wydaje się jednak, że większość tczewskiego brzegu Wisły została już zagospodarowana turystycznie.
To prawda, ale wciąż jeszcze pozostaje nam północny odcinek, od mostu w kierunku Gdańska, do granicy z gminą Tczew. Tu z punktu widzenia miasta najważniejsza jest część stoczniowo-portowa, bo stanowi dla nas jako miasta istotny potencjał rozwojowy i rewitalizacyjny. Zwróćmy bowiem uwagę na charakter tego obszaru, a zwłaszcza na zaniedbany w tej chwili basen portowy, w oparciu o który można prowadzić działalność gospodarczą polegającą nie tylko na produkcji i remontowaniu potrzebnych statków i barek o niskim zanurzeniu, ale przede wszystkim dającą szansę na rozwój w innych dziedzinach, np. w tranzycie wielkogabarytowym poprzez żeglugę śródlądową. Interesowałoby nas, żeby w Tczewie nie powstał deficytowy turystyczny port bazowy dla małych jednostek , ale dochodowy nieduży port przeładunkowy stanowiący zaplecze dla logistyki i przemysłu stoczniowego Trójmiasta, wykorzystujący zarówno rzekę, jak i istniejące połączenia kolejowe. Oczywiście, reaktywacja basenu portowego wymagałaby jego rozbudowy, ale ustaliliśmy z prezydentem, że gdyby pojawił się inwestor zajmujący się zawodowo spedycją, który uprawdopodobniłby realność swojego zaangażowania kapitałowego w ten teren, jako miasto możemy pomóc w realizacji, np. biorąc na swoje barki realizację części zadań inwestycyjnych wokół portu leżących w kompetencjach samorządu miejskiego, jak choćby dostosowanie infrastruktury drogowej.
Na ile jest to prawdopodobne?
Do niedawna było bardzo mało prawdopodobne. W chwili obecnej Wisła od Warszawy do Tczewa ma sezonowo pierwszą albo drugą klasę żeglowności, rzadko trzecią, a poważny tranzyt drogą wodną wymaga klasy czwartej. Rodzi się zatem pytanie, czy jakikolwiek armator jest w stanie przyjąć zlecenie na regularny przewóz, skoro nie ma gwarancji minimalnego poziomu wody pozwalającego na transport przez co najmniej 240 dni w roku Bez tej pewności nikt nie podpisze umów z dostawcami, bo nie zagwarantuje regularnego transferu dostaw. Będą one okazjonalne, a dla takich z kolei przewozów nikomu nie będzie kalkulować się inwestycja w rozbudowę portu. Mamy tym samym błędne koło. Niski poziom rzeki utrudnia również rozwój żeglugi pasażerskiej, nawet tej sezonowej. Co więcej, dostępne analizy kosztów i korzyści kompleksowego zagospodarowania dolnej Wisły jednoznacznie wskazują na konieczność realizacji kaskady Dolnej Wisły, która rozwiąże większość problemów żeglugowych na Wiśle, a dodatkowe efekty energetyczne, transportowe, przeciwpowodziowe i środowiskowe będą znaczącym czynnikiem rozwoju społeczno-gospodarczego nadwiślańskich terenów. I na tym właśnie polega wielkie znaczenie dla Tczewa, jakie ma przywołane wyżej rządowe zainteresowanie przywrócenia polskim rzekom żeglowności, co uruchomi tkwiący w nadwiślańskich, w tym i tczewskich, przedsiębiorcach gospodarczy i żeglugowy potencjał rozwojowy. I za fakt, że takie „zielone światło” dla żeglownej Wisły w końcu się pojawiło, chciałbym na koniec podziękować wszystkim podmiotom od lat zaangażowanym w dobro tej rzeki, działaczom, mediom, pasjonatom i społecznikom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?