Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle. Józef Ziółkowski: Wisła zdziczała przez nas [ROZMOWA]

Przemysław Zieliński
Józef Ziółkowski
Józef Ziółkowski Przemysław Zieliński
Z Józefem Ziółkowskim, regionalistą, pracownikiem merytorycznym Fabryki Sztuk w Tczewie, rozmawia Przemysław Zieliński.

Wisła dzisiaj jest praktycznie pusta. Przepłynięcie statku czy barki odbierane jest jako wyjątkowe wydarzenie. Co się stało z Wisłą na przestrzeni ostatnich lat, że obecnie jest tak, a nie inaczej?

To pytanie nie do mnie, a do polityków. Niestety tym tematem nikt tak naprawdę się nie zajmuje. Nie ma na przykład, w odróżnieniu od czasów PRL, programu "Wisła". To właśnie w jego ramach powstała zapora we Włocławku. Na dolnej Wiśle miały powstać kolejne kaskady, jak w Opaleniu czy w Tczewie. Ale tego zaniechano.

To co zrobili z Wisłą Prusacy w XIX w., jest obecnie zaniedbywane, niszczone przez rzekę, jak i przez ludzi. Wystarczy się przejść na spacer brzegiem Wisły, by zobaczyć to na własne oczy. Zniszczone są chociażby prawie wszystkie ostrogi, które mają za zadanie spiętrzać rzekę, gdy jest niski stan wody. To nie zarzut do dyrektorów urzędów za to odpowiedzialnych, bo są oni przecież na garnuszku państwa. Istniały kiedyś strażnice wałowe.

Rozumiem, że dzięki rozwojowi techniki stan rzeki można śledzić za pomocą urządzeń elektronicznych, ale czynnik ludzki jest najważniejszy. Ktoś musi pilnować wałów przeciwpowodziowych, żeby ich nie rozjeżdżano quadami, sprawdzać, czy nie ma podkopów w postaci nor lisów i bobrów. Nikt ich nie zasypuje, dlatego rzeka co roku zabiera kolejne fragmenty brzegu, piasek ten wymywa na środek nurtu, gdzie tworzą się tzw. łachy, uniemożliwiające żeglugę.


Mówi się, że Wisła jest ostatnią wielką dziką rzeką Europy. Ale opinia ta raczej nie dotyczy jej dolnego biegu.

Wisła zdziczała przez nas samych. Nie jestem zwolennikiem zabetonowania brzegów Wisły, ale skoro specjaliści mówią, że - patrząc na obecny stan zapory we Włocławku - Wisła potrzebuje kolejnych kaskad, to coś w tym musi być. Do myśli pruskich inżynierów Alsena i Fahla z 1888 r. dołączono tylko jeden element w postaci wspomnianej zapory. Prusacy nie byli filantropami, przekop Wisły wykonali z powodów ekonomicznych.

Chciano uchronić dobre gleby Żuław przed kolejnymi zalaniami. Rzekę próbowano ujarzmić już od średniowiecza (na terenie Tczewa mamy wały zbudowane przez Krzyżaków), ale dopiero w XIX w. udało się w dużej mierze to zrobić. Musimy jednak pamiętać, że prekursorem regulacji Wisły i Nogatu był major Jan Jerzy de Woyten, który w 1768 r. zaproponował to królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu.

Sporo rozwiązań zabezpieczających Żuławy zawdzięczamy Prusakom. My z kolei o tym, że Wisła potrafi być groźnym żywiołem, przypominamy sobie głównie wtedy, gdy jest powódź.

Program Alsena i Fahla był olbrzymim przedsięwzięciem, zrealizowanym przy pomocy łopaty i pary. Nie było wówczas wielkich koparek. Cóż z tego, że kilka lat temu rozpoczęto tzw. szycie wałów, czyli wypełnianie ich nieprzepuszczalnym bentonitem. Prusacy budowali swoje wały na tzw. stuletnią wodę.

Na razie to się sprawdza, ale podczas powodzi w 2010 r. za osiedlem Staszica w Tczewie powstało jezioro, mimo że tamtejszy wał został już "zszyty". Na jeziorze w Czatkowach lód pęka, gdy rośnie poziom Wisły. Woda podsiąka pod wałami, co jest bardzo niebezpiecznie w przypadku wielkiej wody. W sytuacji złego gospodarowania na rzece i niewystarczającego zabezpieczenia przeciwpowodziowego pęknięcie wału będzie oznaczało wlanie wody z Wisły do Motławy i zalanie dolnego Gdańska.

Upadek stoczni rzecznych w kraju stał się faktem. Ale czy ten sam los musiał spotkać także świetnie kiedyś prosperującą tczewską stocznię?

Szkoda, że zniszczono ten potencjał, że chyba nie uda się już odzyskać zasobów ludzkich. Nie ma już tej myśli technicznej. Polskie pchacze pracują za granicą. U nas nie ma nic. To jest znowu problem polityczny, bo bez zamówień państwowych ta gałąź przemysłu nie będzie funkcjonować. Jeżeli za wodę odpowiada jedno ministerstwo, za międzywale drugie, a za wały jeszcze inne, to coś jest nie tak. Tadeusz Wrycza powtarza od lat, że musi istnieć jeden resort od tych spraw. Skoro powstał program rządowy na autostrady, to powinien też powstać program na Wisłę.

Przedsiębiorstwo Budownictwa Wodnego to kolejny przykład tczewskiej firmy związanej z Wisłą, która nie dała sobie rady. Tutaj dochodzi jeszcze problem z lodołamaczami, strażą pożarną na rzece, jak je Pan określa.

Nie mogła sobie dać rady, bo nie miała zamówień rządowych. Jeżeli nie będzie programu regulacji rzeki i dbania o nią, to nie będzie też na to pieniędzy i nie będzie firm, które mogłyby na zamówieniach państwa zarabiać.

Czy ożywienie Wisły to zadanie wyłącznie dla władz centralnych, czy lokalne samorządy też mogą dołożyć do tego cegiełkę?

Przede wszystkim centralnych. Dam przykład. Cóż z tego, że mamy w Tczewie przystań, która powstała z inicjatywy władz lokalnych oraz wojewódzki program "Pętla Żuławska", który ma ożywić drogi wodne pod względem turystycznym, skoro jedyne, co może po nich pływać, to mała łódeczka? Kilka lat temu pojawił się inwestor, który chciał wozić turystów dwoma luksusowymi statkami z Gdańska do Warszawy, ale skończyło się na tym, że utknął na mieliźnie pod Grudziądzem.

Inwestor się wycofał, bo rzeka okazała się być niespławna, mimo że statki były płaskodenne i z silnikami strumieniowymi, które na rzece mogą robić wszystko. Co samorząd może zrobić w takiej sytuacji? Spójrzmy na żeglowność Nogatu. Przecież ta rzeka zarasta! Mały jacht przepłynie, ale co więcej.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki