Tematem kolejnej, organizowanej przez Fundację Pomysłodajnia, debaty z cyklu „Kultura na nowe czasy” była dyskusja pod hasłem „Teraźniejszość i przyszłość Opery Bałtyckiej i Bałtyckiego Teatru Tańca”.
Niestety, została ona zdominowana przez ostatnie wydarzenie, takie jak list Orkiestry Opery Bałtyckiej do marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka, w którym to liście muzycy informują, że nie chcą już współpracować z dyrektorem Markiem Weissem i jego zastępcą Danutą Grochowską.
Spór muzyków z dyrektorem Opery Bałtyckiej w Gdańsku [ODPOWIEDŹ NA LIST ORKIESTRY]
Na debacie zjawili się muzycy, związkowcy, śpiewacy oraz inni pracownicy instytucji. Szkoda że zjawiło się niewiele osób zainteresowanych przyszłością gdańskiej opery. Do wzięcia udziału w panelu zaproszono Beatę Jaworowską, zastępcę dyrektora Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim, Joannę Czajkowską, tancerkę, choreografa, Jerzego Snakowskiego, popularyzatora teatru muzycznego, oraz dyrektora Marka Weissa. Moderatorem spotkania był dziennikarz z „Gazety Świętojańskiej” Piotr Wyszomirski.
Dyrektor Beata Jaworowska odpowiadała m.in. na pytania: Jakie są intencje władz, czy i kiedy powstanie nowy gmach Opery Bałtyckiej? Niestety, pani dyrektor rozwiała złudzenia, wyjaśniając, że koszt budowy przekracza możliwości finansowe władz województwa.
Mama dwóch córek pytała: Dlaczego nie są grane spektakle dla dzieci, dlaczego musi jechać aż do Teatru Muzycznego w Gdyni, gdy chce obejrzeć balet „Dziadek do orzechów”?
- Spektakle dla dzieci w sposób katastrofalny deprecjonują poziom artystyczny w każdym teatrze na świecie - wyjaśniał dyrektor Weiss. Podobnego zdania była obecna na sali profesor Ewa Nawrocka, która powiedziała: - Chodzę do teatru operowego od czwartego roku życia, mój stosunek do teatru i opery wykształcił się w tej sali. Jestem przeciwniczką jakiegoś specjalnego teatru dla dzieci. Zawsze są plusy i minusy, gdy o teatrze decyduje wybitna osobowość artystyczna, a z tym mamy do czynienia w Gdańsku - dodała. Jednocześnie ostro skrytykowała libretto ostatniej premiery „Olimpia z Gdańska”.
W części dyskusji dotyczącej baletu Joanna Czajkowska mówiła, że Bałtycki Teatr Tańca jest hermetycznie zamknięty na lokalne środowisko. Z sali padło pytanie: Dlaczego tancerze z gdańskiej szkoły baletowej nie są zatrudniani?
- Średnio dwa razy do roku odbywa się casting otwarty dla tancerzy zainteresowanych pracą w BTT. Zjawia się około stu osób z całego świata, także z gdańskiej szkoły baletowej, która już nie jest najlepsza w Polsce - odpowiedział dyrektor. Mówił też o trudnej sytuacji finansowej instytucji, przyznając, że od 2009 roku nie było podwyżek. Obiecał jednocześnie, że doda 200 zł do pensji, choć to „wyrwa w budżecie” na aż 1,5 miliona złotych.
Odpowiadając na zarzut prowadzenia autorskiego teatru za publiczne pieniądze, dyr. Weiss przypomniał: „Obejmując operę, umówiłem się z panem marszałkiem na realizację w mojej reżyserii dwóch premier rocznie. Samorząd zaakceptował ten warunek”.
Pytania, jakiej opery chcemy w Gdańsku i na jaką operę nas stać, zniknęły w tle. Dyskusja się rozmyła. Ciekawie wypowiadali się przedstawiciele orkiestry i związków zawodowych. Tylko pani dyrektor Danuta Grochowska zaprezentowała niemiły poziom zacietrzewienia. Nie udało się odpowiedzieć na pytanie, jakie oczekiwania powinna spełniać ta instytucja i jak powinna być zarządzana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?