Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co ratować stocznie...

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
Wyjątkowo irytuje mnie wysłuchiwanie opowieści, jak to warto zakończyć z dotowaniem stoczni w imię ochrony naszego budżetu. Bo takie opowieści pochodzą głównie od ludzi niewiedzących, co mówią. Po pierwsze, nakłady na ratowanie stoczni są w budżecie ułamkiem kwot przeznaczanych na wspieranie rolnictwa czy dotowanie KRUS.

Po drugie, wspieranie stoczni do tej pory miało charakter przypadkowy, a do wartości pomocy publicznej dodaje się np. kwoty udzielonych, ale niewypłaconych gwarancji. W tej sytuacji opowiadanie o miliardach rzekomo utopionych w stoczniach jest po prostu nieprawdą. Ale te dwa punkty nie przesądzają o sensie pomocy dla stoczni i sensie "walki" z Komisją Europejską w celu ratowania tych stoczni.

Najważniejszy argument jest inny - polskie stocznie budują nowoczesne statki. Samochodowce produkowane w Gdyni mają niewiele wspólnego z tanimi, prostymi konstrukcjami masowców "hurtowo" produkowanymi w Chinach. Budowane u nas statki opierają się na nowoczesnych rozwiązaniach z zakresu automatyki i elektroniki. Chociaż każdemu laikowi produkcja stoczniowa wydaje się typowym "przemysłem ciężkim", to w rzeczywistości jest inaczej.

I choćby dlatego warto ratować polskie stocznie. Zbyt na nowoczesne statki będzie zawsze. Dlatego warto jeszcze raz postawić na polskie stocznie. Zreformować je, przeorganizować, ale wesprzeć. Naprawdę warto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki