Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co nam autobusy, mamy przecież Ubera. Komentarz Artura Kiełbasińskiego, redaktora naczelnego "Dziennika Bałtyckiego"

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
.
. Przemyslaw Swiderski
Powtórzę się, znowu napiszę o komunikacji zbiorowej i o tym jak przegrywa. Tym razem skłania mnie do tego informacja z Gdyni. Mniej autobusów, mniej trolejbusów, nocna pauza bez linii nocnych

Po co nam autobusy, mamy przecież Ubera

Uzasadnienie zawsze jest takie samo. Mało pasażerów, niewielkie zainteresowanie, wysokie koszty utrzymania. Więc mamy efekt - oszczędności. W Gdyni, której zadłużenie dobija do 1 mld zł, liczy się dziś każdy grosz.

Można się denerwować, można złorzeczyć, ale fakty są jakie są. Komunikacja zbiorowa jest na ustach aktywistów, społeczników, polityków, ale za słabo jest na ustach... pasażerów. Bo ci wieczorami wybierają Ubera lub inne podobne aplikacje.

Powiedzmy od razu - to nie jest zdrowa sytuacja. Nie będę straszył Uberem i jego kierowcami, choć informacje np. z Warszawy są niepokojące. Dość wspomnieć, że kobiety wożone wieczorami w stolicy nie zawsze mogą się czuć bezpiecznie. Stan techniczny samochodów też czasami pozostawia wiele do życzenia - tak wynika z danych policji. Ale nie chodzi o to, by dyskredytować jakąś firmę czy aplikację. Ogromna większość przejazdów, to rzetelnie świadczona usługa. Chodzi o zasadę - bo zapewnienie transportu zbiorowego to zadanie własne gminy. To władze Gdyni powinny zapewnić transport, a nie amerykańska aplikacja.

Oczywiście, można pokazywać dane statystyczne, że mało, kto z tej komunikacji korzysta. Ale obcinanie kursów nie poprawia sytuacji, tylko ją pogarsza. Za każdym razem, gdy ludzie dyskutują, że jest mniej połączeń w nocy, albo jakaś dzielnica "wypada" z układu komunikacyjnego, w siedzibie Ubera strzelają szampany.

To także sygnał dla użytkowników. Na miejską komunikację nie można bezwarunkowo liczyć. Ale to też sygnał szerszy - usługi publiczne nie działają tak, jak tego oczekujemy. A to już problem strategiczny - obejmujący wszystkie usługi, w tym edukację, służbę zdrowia, inne dziedziny transportu. To dotyczy wszystkich miast, nie tylko Gdyni.

I opinia się samonapędza. Każda informacja o słabości usług publicznych powoduje, że szukamy odpowiednika prywatnego. Kolejka do przychodni? Myślimy o ubezpieczeniu prywatnym. Mało miejsc w przedszkolu? No mamy problem, ale mamy też rozwiązanie - szukamy prywatnego.

Oczywiście, sfera prywatna pełni kluczową rolę w rozwoju gospodarczym. Ale standard usług publicznych zależy jednak od władz publicznych i pieniędzy publicznych. Dlatego nie cieszy mnie kiedy Uber zastępuje w Gdyni autobusy komunikacji miejskiej. Bo w tej zamianie sam przewóz jest tylko pretekstem do pokazania słabości miast, powiatów, regionów.

CZYTAJ TAKŻE: Komunikacja zbiorowa, czyli drożejąca utopia transportowa. Komentarz Artura Kiełbasińskiego, redaktora naczelnego "Dziennika Bałtyckiego"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki