18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co był właściwie ten dłuższy rok szkolny?

Małgorzata Gradkowska
Małgorzata Gradkowska
Czy uczniowie mają dzisiaj normalne lekcje, czy są w kinie albo na wycieczce? Zadawałam to pytanie w ostatnią środę w kilku szkołach i - przyznam - zaskoczyła mnie powszechna niechęć do rozmowy na ten temat. - Stopnie są już wystawione, więc realizujemy program wycieczek i zajęć dodatkowych - słyszałam najczęściej.

W uszach laika brzmi sensownie, dlaczego więc niektóre kuratoria oświaty poczuły się zmuszone do opublikowania komunikatów, przypominających, że "do 29 czerwca na szkołach spoczywa obowiązek realizacji podstawy programowej i zapewnienia uczniom opieki zgodnie z obowiązującym planem zajęć"?

W kilku instytucjach oświatowych zapytałam więc, jak to jest, że przy przeładowanych programach nauczania udaje się wystawiać oceny kilka tygodni przed zakończeniem roku? I czy może nie powinno to być argumentem za innym konstruowaniem zarówno programów, jak i kalendarza szkolnego? Może przenieść egzaminy na koniec roku szkolnego, gdy i tak w szkołach pusto? Albo - wycieczki klasowe i "zajęcia dodatkowe" na czas gimnazjalnych i maturalnych egzaminów, gdy praca w szkołach i tak jest zdezorganizowana?

Ministerstwo Edukacji twierdziło, że wydłużenie roku szkolnego wprowadzono "na prośbę odpowiedzialnych za zarządzanie szkołami - dyrektorów i przedstawicieli organów prowadzących". I że ułatwi to planowanie prac. Jedne związki nauczycielskie krzyczały, że to zamach na długość nauczycielskiego urlopu. Drugie - że jeżeli będzie tak, iż w ostatni tydzień po radzie nauczycielskiej już praktycznie nic się w szkole nie dzieje, to stworzy to tylko zagrożenie dla młodzieży i problemy wychowawcze. Obawiam się, że rację mogły mieć te drugie związki zawodowe. Bo planowanie pracy wyszło tak jak w poprzednich latach - stopnie wystawione średnio tydzień przed zakończeniem roku, do szkoły przychodzą najwytrwalsi, w kinie i na wycieczce niedobitki. Zatem - problem z planowaniem pracy w szkołach najwyraźniej nie zniknął.

Usłyszałam też, że to kwestia starej - czyli dotychczasowej - podstawy programowej, gdzie nie ma dokładnie wypisanej liczby godzin, jakie trzeba poświęcić na konkretny problem. Czyli - na realizację podstawy programowej przewidziano w mijającym roku 32 tygodnie, ale w zależności od tempa i metod pracy program mógł zostać zrealizowany wcześniej. W podstawie programowej, która będzie obowiązywać od nowego roku szkolnego - na każdy problem przewidziana będzie konkretna liczba godzin, a jeśli te godziny z jakiegoś powodu przepadną, to i tak trzeba je będzie odrobić, by zrealizować program. Pomoże? Zobaczymy w czerwcu przyszłego roku.

Kliknij i czytaj więcej komentarzy i opinii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki