Po aferze w strefie płatnego parkowania w Gdyni - nadal bez wyroku

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Archiwum/P. Świderski
Mimo przesłuchania przez półtora roku ponad pół tysiąca świadków nadal nie zapadł wyrok w głośnej aferze z unikaniem opłat w strefie płatnego parkowania w Gdyni oraz anulowaniem hurtowej liczby wezwań do zapłaty.

Prawdopodobnie na ogłoszenie werdyktu trzeba będzie poczekać do drugiej połowy tego roku. Na ostatniej rozprawie przesłuchiwany był Bogusław Stasiak, były wiceprezydent Gdyni, a dziś prezes należącej do miasta spółki przewozowej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej. Okazało się jednak, że nie był to ostatni ze świadków. W tym miesiącu kontynuowane ma być przesłuchanie Stanisława M., prawnika strefy płatnego parkowania. Ze względu na obowiązującą go tajemnicę zawodową odbywa się ono za zamkniętymi drzwiami.

Pościg ulicami Gdyni

Z kolei Bogusław Stasiak zeznał, że przed wszczęciem prokuratorskiego śledztwa nie docierały do niego sygnały o większych nieprawidłowościach w strefie.

- Będąc wiceprezydentem Gdyni co drugi czwartek przyjmowałem mieszkańców na interwencjach - mówi Bogusław Stasiak. - Skargi, dotyczące strefy płatnego parkowania, należały jednak do rzadkości. Przypominam sobie zaledwie kilka takich spraw.

Zdaniem prokuratury, Tomasz Wojaczek, były kierownik strefy płatnego parkowania w Gdyni, w latach 2009 - 2014 miał na masową skalę umożliwiać znajomym i urzędnikom miejskim unikanie opłat za parkowanie w Śródmieściu i na Kamiennej Górze, pobierając w zamian korzyści majątkowe. Według ustaleń śledztwa, oskarżony stworzył w systemie komputerowym listę tablic rejestracyjnych aut, należących do 76 osób. Podczas kontroli wyświetlały się one w systemie jako uprzywilejowane. Na skutek takich, nielegalnych manewrów, ich właściciele okradali miasto, nie uiszczając opłat.

Zdaniem śledczych, Wojaczek bezpodstawnie anulował też szereg opłat dodatkowych, tzw. mandatów. Ich druki wystawiane były osobom, które przekraczały opłacony czas parkowania w strefie, bądź też w ogóle nie wnosiły opłat w parkomatach. Oskarżony, któremu grozi kara do 3 lat więzienia, nie przyznaje się do winy. Przed sądem zeznał, że listę osób, zwolnionych z wnoszenia opłat, nakazali mu skonstruować jego przełożeni.

Źródło: Kurier Gdyński

iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie