Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plotka o tym, że jest synem Karola Wojtyły zatruła mu życie

Dorota Abramowicz
www.fundacja-asa.pl
Esbecka prowokacja, która w 1983 r. miała skompromitować Jana Pawła II, nie udała się, ale puszczona wówczas plotka położyła się cieniem na życiu Adama Kinaszewskiego.

Na początku kwietnia antyklerykalna fundacja, w ramach kampanii "Jan Paweł II patronem rodziny rozbitej", zamierza zawiesić w Lublinie plakat ze zdjęciem przedstawiającym szpakowatego już Karola Wojtyłę (podpisanego "Karol") obok młodej kobiety (podpisanej "Irena") z jasnowłosym malcem (podpis "Adam") na kolanach. Organizatorzy kampanii sugerują, że na fotografii obok przyszłego papieża znajdują się sekretarka "Tygodnika Powszechnego" Irena Kinaszewska i jej syn, urodzony w 1943 roku, Adam. W domyśle - syn papieża. To samo zdjęcie ilustruje większość internetowych doniesień na temat rzekomego ojcostwa polskiego papieża.

Wystarczy jednak trochę poszperać w sieci, by znaleźć kolorową fotografię wykonaną w tym samym miejscu z tą samą kobietą, dzieckiem, ówczesnym kardynałem Wojtyłą i... siedzącym obok kobiety młodym mężczyzną. Kolorowe zdjęcie pochodzi z 1972 roku. Adam Kinaszewski miał wówczas już 29 lat.

Był dla niego Wujkiem

Adam Kinaszewski spędził dzieciństwo w Krakowie. Po rozwodzie rodziców wychowywał się bez ojca. Miał 12 lat, gdy poznał księdza Karola Wojtyłę. Służył mu do mszy. Jego mama, Irena, zajmowała się przepisywaniem rękopisów - poezji, przemówień, homilii przyszłego papieża, porządkowała jego zbiory. Ks. Wojtyła odwiedzał dom Kinaszewskich, zabierał Adama na wyprawy kajakiem, był autorytetem w kwestiach wychowawczych.

Nastoletni Adam pewnie nie wiedział, że jego rodziną interesują się esbecy. W domu Ireny założono podsłuch, zaczęto ich śledzić. Akcję przerwano, gdy nie znaleziono żadnych haków na duchownego.

Po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim Adam trafił do "Gazety Zielonogórskiej". W 1976 roku został redaktorem TVP Gdańsk. Podczas Sierpnia 80 r. jako reporter znalazł się w stoczni, gdzie był jednym z inicjatorów słynnego oświadczenia dziennikarzy solidaryzujących się ze strajkiem. W stanie wojennym został internowany w Strzebielinku. Andrzej Drzycimski, który siedział z Kinaszewskim w jednej celi, opowiadał, że do Adama przyszła kartka z Watykanu. Jan Paweł II, podpisujący się jako "wujek", napisał, że modli się za gdańskiego dziennikarza.

Rok później, wiosną 1983 roku, podczas operacji "Triangolo" esbecy stworzyli legendę o Irenie - "kochance papieża". Adam Kinaszewski i jego bliscy stali się ofiarami tamtej prowokacji.

Ludzie plotkują

Nie można się dziwić, że Kinaszewski, po wyjściu z internowania rzecznik prasowy Lecha Wałęsy, kłuł w oczy bezpiekę. Insynuacje jednak nie ustały po 1990 roku, gdy Adam Kinaszewski objął kolejno szefostwo "Gazety Gdańskiej" i TVP Gdańsk, a następnie stworzył spółkę produkującą filmy dokumentalne.

Przyjaciele, choć i do nich docierały plotki, że Adam jest synem Wojtyły, nie poruszali z nim tego tematu. - Wiedzieliśmy, że to fałszywka - mówi redaktor Tadeusz Woźniak. - Nie rozmawialiśmy o esbeckiej manipulacji z Adamem, nie chcieliśmy go denerwować.

Byli jednak i tacy, którzy pytali. W internecie pojawiały się pomówienia i głupie komentarze. Nawet po tym jak historycy ujawnili szczegóły operacji "Triangolo".

Dlaczego esbeckie kłamstwo ma taką siłę?

- Nasz umysł skonstruowany jest tak, że aby zrozumieć informację, musi najpierw w nią uwierzyć - tłumaczy dr Wiesław Baryła, psycholog z SWPS w Sopocie. - O wiele trudniejsze jest odwierzenie, czyli wyrobienie krytycznego myślenia. Wśród powielających plotki są zapewne osoby, które choć wiedzą, że to fałsz, robią to z pełną świadomością. Pozostali albo nie mają dostępu do informacji, albo nie mają potrzeby weryfikowania jej. Niestety, złudna pozostaje wiara, że prawda sama się obroni.

Brud przywiera

Przed śmiercią Jana Pawła II, w 2004 roku Adam Kinaszewski odwiedził Watykan i spotkał się z Wujkiem.
- Obaj chyba wiedzieliśmy, że to nasze pożegnanie - wspominał wiosną 2006 roku w "Dzienniku Bałtyckim". - Papież mówił już z wielkim trudem. Wspominał jednak dawne krakowskie czasy, podobnie jak wtedy gdy w Wadowicach opowiadał o kremówkach. Razem przeszliśmy drogę wspomnień.(...) Miałbym wyrwę w sercu, gdybym się z Nim nie pożegnał, nie zamknął tego kręgu życia związanego jakoś zawsze z Nim. Choć właściwie się nie pożegnałem. Wciąż mam z Nim do czynienia. On jest jedyną stałą wartością, która nigdy nie zawiodła, w pełni przetrwała... Dla mnie jest wciąż punktem odniesienia.

Adam Kinaszewski zmarł nagle w 2008 roku. Miał 65 lat.
Dziś, po nagłośnieniu kampanii w Lublinie, dziennikarka Henryka Dobosz-Kinaszewska, wdowa po Adamie Kinaszewskim, mówi: - Ustaliliśmy za życia Adama, że w tej sprawie zachowamy milczenie. Teraz też będę się tego trzymała. Znałam ojca męża i chce mi się śmiać, gdy czytam anonimowe apele o przeprowadzenie badań genetycznych. To okropne, że ubeckie papiery funkcjonują do dziś. Niszczą ludzi, potrafią obrzucić brudem, który przywiera już na zawsze. Mąż doznał w swoim życiu wielu krzywd, przejmował się komentarzami, głupimi pytaniami, zadawanymi nawet przez kolegów. Dlatego gdy pani pyta o incydent w Lublinie, odpowiem krótko: przechodzę nad tym do porządku.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki