To jeden z tych sportowców, o których kiedyś mówiło się i pisało, że są ludźmi renesansu. Dziś jest ich coraz mniej, więc i takie komplementy nie są już tak częste. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - pisanie o takim sportowcu smakuje po prostu lepiej.
Piotr Zeszutek ma dopiero 24 lata, a już w swoim - nie tylko sportowym - życiorysie zapisał kilka interesujących kart. Na co dzień trenuje i gra w rugby w sopockim Ogniwie. Robi to na tyle dobrze, że zauważają i doceniają to trenerzy reprezentacji Polski „15” Marek Płonka oraz „7” Krzysztof Folc. I właśnie z 7-osobową reprezentacją popularny „Zeszyt” osiągnął swój największy sukces, który przypieczętował znakomitym występem w Gdańsku. Wygrana w turnieju dała biało-czerwonym awans do grona najlepszych europejskich drużyn w rugby 7-osobowym. W lipcu w Gdańsku najprawdopodobniej Zeszutek i jego koledzy staną przed szansą pokazania się Europie. Polska zagra o punkty w cyklu Grand Prix Series z takimi potęgami jak Francja, Anglia, Walia czy Szkocja.
Oprócz gry w rugby Piotr Zeszutek jest prezesem stowarzyszenia „Ultrices Sopot”, które zajmuje się propagowaniem aktywnego stylu życia, zwłaszcza wśród dzieci. Niedawno skończył też zarządzanie na Politechnice Gdańskiej.
- Jestem już inżynierem, ale mam do napisania jeszcze prace magisterską - mówi sportowiec.
24-letni dziś Piotr Zeszutek przed dwoma laty założył koszykarską drużynę Przeciągi Sopot, która istnieje do dziś i występuje w Lidze Środowiskowej, ale rugbista Ogniwa już w niej nie gra. Ma natomiast inną pasję: muzykę. Nagrywa hiphopowe płyty i koncertuje, angażuje się w działalność charytatywną. Wiosną organizował koncert na rzecz dzieci z gdyńskiego hospicjum. Niedawno był jedną z głównych postaci w jednej z trójmiejskich zbiórek w ramach akcji „Szlachetna Paczka”. To sytuacja w polskim sporcie, a zwłaszcza w rugby, raczej nieczęsto spotykana.
W tej pozasportowej aktywności paradoksalnie pomogła mu kontuzja nogi. To „dzięki” zerwaniu więzadeł krzyżowych i kontuzji łąkotki miał więcej czasu na to, by np. pomagać potrzebującym. Widać, że w życiu rugbisty Ogniwa nie ma pustych przebiegów. - To nie jest żaden wielki wyczyn - mówi. - To kwestia pasji. Jak się ją ma, to wystarczy impuls, by działać. A możliwości do działania jest mnóstwo - dodaje rugbista.
Dziś jego głównym polem działalności jest rehabilitacja kontuzjowanej nogi i poszukiwanie pracy. - Chciałbym wrócić na wiosnę do gry, ale lepszy niż przed kontuzją.
Follow https://twitter.com/baltyckisportDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?