Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt Sportowy "Dziennika Bałtyckiego". Katarzyna Zaroślińska - ona nie lubi przegrywać

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Prezentujemy sylwetki sportowców w 63. Plebiscycie „Dziennika Bałtyckiego”. Dziś Katarzyna Zaroślińska z PGE Atomu Trefla Sopot.

- Myślę, że bardzo dobrze będę wspominała ten rok. Nic bym chyba nie zmieniła. Zabrakło tylko złota mistrzostw Polski, na które czekam już tyle lat. W klubie zrobiłyśmy wielką robotę. Życzyłabym sobie lepszego kolejnego roku - mówi Katarzyna Zaroślińska, atakująca PGE Atomu Trefla Sopot i reprezentacji Polski.

Popularna „Smoku” w ubiegłym sezonie ustanowiła nowy rekord punktowy polskiej siatkarki w Orlen Lidze. Wynosi on teraz 526 „oczek”. Absolutny rekord - 577 - należy do innej byłej atomówki - Australijki Rachel Rourke. Już to pokazuje, jak ważną była zawodniczką w drużynie Lorenzo Micellego. To przy jej wielkim udziale udało się sopociankom sięgnąć po wicemistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz dotrzeć do finału europejskich rozgrywek - Pucharu CEV.

28-latka od początku sezonu 2014/2015 reprezentuje barwy PGE Atomu Trefla. Wcześniej dała się poznać z dobrej strony w Tauronie MKS Dąbrowa Górnicza, gdzie występowała przez trzy kolejne sezony. Na nowy sportowy poziom wskoczyła jednak właśnie w Sopocie. Jej potencjał w pełni rozwinął trener Micelli.

- Jak zdobyłam te 526 punktów w sezonie? W trakcie rozgrywek w ogóle tego nie śledziłam - wyjaśnia siatkarka z Sopotu. - To wszystko dotarło do mnie na końcu. Jestem sportowcem. Mam żyłkę rywalizacji. Nie lubię przegrywać, nawet swojemu chrześniakowi nie daję forów, kiedy gramy w jakąś planszówkę. Ten rekord to wyróżnienie. Wiele rzeczy się na to złożyło. Trener dawał mi dużo szans na grę. A wszystko się działo z pomocą dobrych koleżanek z zespołu. Bez wsparcia drużyny nie byłoby to możliwe.

Zaroślińska jest ważną postacią także w reprezentacji. Pomogła jej podczas igrzysk europejskich w Baku, gdzie Polki zajęły drugie miejsce. Na mistrzostwa Europy do Holandii jednak nie pojechała. Na przeszkodzie stanęła jej kontuzja kolana.

- I to jedyna sprawa, na którą mogłabym ponarzekać w tym roku, czyli na zdrowie - dodaje Zaroślińska. - Ma to związek z liczbą meczów, treningów. Z każdym rokiem zwyrodnienia się pogłębiają. Moja kontuzja kolana to też sprawa przeciążeniowa. Po ostatnim sezonie od razu pojechałam z reprezentacją do Baku, a wiadomo, że w kadrze gra się na 150 procent. Przez to kolano nie pojechałam później na mistrzostwa Europy, czyli najważniejszej imprezy tego sezonu. Od razu po rehabilitacji miałam prowizorkę przygotowania fizycznego. Te problemy w lidze się za mną ciągną. Doszły kolejne z kręgosłupem. A wtedy na parkiecie nie można już nic zrobić, pomóc. Zdrowie w tym momencie jest najważniejsze.

Sympatyczna siatkarka z Sopotu zdecydowała się więc kontynuować rehabilitację i przez to nie pomoże reprezentacji Polski w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, który rozegrany zostanie 4-9 stycznia w Ankarze. Biało-czerwone zmierzą się tam z Rosją, Włochami oraz Belgią. Bez Zaroślińskiej szans naszej kadry na bezpośredni awans można upatrywać w kategorii sportowego cudu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki