Półmetek sezonu. Pogoda sprzyja, plaże są zatłoczone, a co za tym idzie tym bardziej trzeba przestrzegać zaleceń ratowników, by bezpiecznie wrócić z urlopu.
Według statystyk Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, od początku czerwca utonęło w Pomorskiem 21 osób. Dla porównania - w drugim i trzecim kwartale roku ubiegłego utonięć było 27.
W czerwcu, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, w Gdyni życie pod wodą straciła 14 -letnia dziewczyna, w Jeziorze Otomińskim utonął osiemnastolatek, który zasłabł przy wychodzeniu z wody, a w jeziorze w Osowej życie stracił dorosły mężczyzna, który kąpał się po spożyciu alkoholu. To tylko przykłady... - W połowie to nieszczęśliwe wypadki, reszta to efekt bez- myślności, braku rozwagi, a często zwykłej głupoty - mówi Błażej Bąkiewicz z Zespołu Komunikacji Społecznej KWP w Gdańsku.
Dobrą sławą cieszy się w tym względzie Sopot - tu nikt nie utonął od 19 lat. - U nas jest centrum koordynacji ratowników i jako jedyni dysponujemy wodną karetką - mówi Kazimierz Zelewski, kierownik tamtejszej plaży.
Sopockie i gdańskie plaże sprzątane są codziennie od rana - ręcznie i mechanicznie. Osoby odpowiedzialne zapewniają, że nie ma większego problemu z glonami.
- Z czystością plaż jest lepiej, ale mamy problem z właścicielami psów, którzy wyprowadzają je na plaże - mówi Leszek Paszkowski, dyrektor gdańskiego MOSiR.
Na gdyńskich plażach codzienne wielkie sprzątanie trwa od godz. 5 do 8. W tym czasie opróżniane są kosze na śmieci, za pomocą wideł wyławiane są glony, a specjalna maszyna przesiewa piasek.
- Pomimo upałów, sinice pojawiły się na razie w niewielkich ilościach i natychmiast zawiadomiliśmy pracowników, którzy pobrali próbki wody do zbadania - mówi Sylwia Mathea-Chwalczewska, kierownik obiektów nadmorskich w Gdyni. - Okazało się, że woda nie zagraża zdrowiu kąpiących się.
Jednak sinice zaatakowały Gdynię Orłowo i Sopot w środę. Około godz. 13 ratownicy na łodzi patrolowej wypraszali z wody kąpiących się. Po południu wiatr zaczął przesuwać drobne, ale groźne dla zdrowia glony w kierunku Jelitkowa.
Bezpieczeństwa na gdyńskich plażach strzeże 40 ratowników. Obserwują wodę i reagują natychmiast, gdy dzieje się coś niepokojącego.
- Do tej pory braliśmy udział w sześciu akcjach ratunkowych i każda dotyczyła sprowadzenia jachtów na brzeg - mówi Łukasz Chyła, starszy ratownik z plaży Gdynia Śródmieście. - Niedoświadczeni żeglarze tak pływają, że ich łódki przewracają się. Wówczas podpływamy motorówką, zabieramy załogę i odprowadzamy jacht. Największą plagą są osoby, które po spożyciu alkoholu wchodzą do wody i narażają życie. Wtedy ratownik chwyta za telefon i wzywa policję lub Straż Miejską.
Trójmiejscy ratownicy skarżą się jednak przede wszystkim na rodziców, którzy... gubią dzieci. Każdego weekendu w samej tylko Gdyni około 50 zapłakanych dzieciaków szuka rodziców. W ubiegłą sobotę w bazie ratowników na Stogach na rodziców czekał ich tuzin.
- Ostatnio kobieta tak się zagadała, że przez godzinę nie interesowała się swoim dzieckiem - mówi ratownik z gdańskiej plaży. - Albo ktoś spotkał zagubione dziecko i posadził na kocu, mówiąc "poczekaj tutaj, aż mama cię znajdzie". Tak nie wolno robić. O dzieciach, które się zgubiły, trzeba powiadomić ratownika.
Współpr. Mariusz Jabłoński
Numer alarmowy - dzwoń w razie nieszczęścia
601 100 100
Mierz siły na zamiary
Rozmowa z Łukaszem Iwańskim, starszym ratownikiem WOPR, kierownikiem kąpieliska w Gdańsku Stogach.
Na co szczególną uwagę powinni zwracać plażowicze, by bezpiecznie spędzić czas nad morzem?
Kąpać należy się wyłącznie w miejscach do tego wyznaczonych. Nigdy nie powinno się wchodzić do wody bezpośrednio po jedzeniu, nie wspominając już o alkoholu. Plażowicze powinni stosować się do poleceń ratowników, a rodzice i opiekunowie cały czas zwracać uwagę na dzieci i nie pozwalać im bez opieki wchodzić do wody. Często zdarza się nam ratować kilkulatków, którzy bawili się na brzegu, a fala zabierała ich w morze. Nie wolno przebywać na słońcu ani w wodzie za długo. Dobrze mieć czapkę na głowie. Dla osób, które nie potrafią pływać, kąpielisko wyznaczone jest do żółtych boi - woda ma tam głębokość do 1,2 m, a dla tych, którzy pływać potrafią - do czerwonych - do 4 m. Lepiej nie wypływać poza boje, bo łatwo można przecenić swoje możliwości i potem może być problem z powrotem. Podobnie jest z pływaniem na materacach.
Zielenice nie są szkodliwe
Pytanie do dr Haliny Bony, państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Gdańsku.
Plażowicze skarżą się na glony na brzegu morza, zieloną wodę i nieprzyjemny zapach. Czy te rośliny są szkodliwe dla zdrowia ludzi?
W wyniku przeprowadzonych kontroli sanitarnych, stwierdzono w wodzie kąpieliska Brzeźno obecność roślinności morskiej - glonów z gromady zielenic. Glony te unoszone są przez falowanie i wyrzucane w obrębie pasa brzegowego w postaci kożucha, który pod wpływem wysokiej temperatury powietrza ulega degradacji, powodując nieprzyjemny zapach. Stwierdzone glony w wodzie kąpieliska Brzeźno nie wytwarzają substancji toksycznych, szkodliwych dla zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?