18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pitawal Pomorski: Więzienny kod zapisany w tatuażu

Szymon Zięba
Archiwum/DB
Sztuka zdobienia ciała rysunkami towarzyszy człowiekowi niemal od początków istnienia ludzkości. Tatuaż często miał charakter rytualny, identyfikujący tożsamość jego właściciela, przynależność do określonej grupy czy status noszącej go osoby. W niedalekiej przeszłości podobną rolę odgrywał również tatuaż więzienny, charakterystyczny przede wszystkim dla powstałych w zakładach karnych subkultur grypserów. Dziś, mimo że zarówno samo zjawisko grypsery, jak i kodowania informacji w tatuażach odchodzi do lamusa, więźniowie często decydują się na amatorski rysunek na ciele, wykonany zwykle przez kolegę "spod celi".

Symbole z przeszłości

- Kiedyś tatuaż więzienny wskazywał na miejsce w hierarchii społeczności osadzonych, miejsce odbywania kary czy stosunek do władzy i społeczeństwa - mówi rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Gdańsku mjr Robert Witkowski.

Zobacz także: Gdańsk Tattoo Konwent 2012: Tatuażyści i miłośnicy tatuaży opanowali stocznię. Zobacz ZDJĘCIA

I dlatego też na ciałach więźniów pojawiały się najróżniejsze, powtarzające się motywy: np. osadzeni w Sztumie tatuowali sobie gałązkę wiśni, palmę więźniowie z Iławy, a połowę zakratowanego okna "stali bywalcy" krakowskich zakładów karnych.
- Dziś w zakładach karnych, gdzie osadzani są recydywiści penitencjarni, spotkać można skazanych, którzy większość życia spędzili za więziennymi murami. Wśród nich można znaleźć wciąż mających stare tatuaże, z których każdy ma swoje znaczenie i swoją symbolikę - mówi mjr Robert Witkowski.

Oprócz formy więziennego tatuażu, spore znaczenie miało również miejsce, w którym ten się znajdował. Zwykle więc umieszczano go w widocznym miejscu, które jednocześnie nie było zbyt trudne do zamaskowania, np. przed bardziej podejrzliwymi strażnikami więziennymi lub niewtajemniczonymi osadzonymi. Z tego powodu istotne symbole tatuowano na dłoniach, w okolicach kciuka

Kropki, dziary i strzałki

- Dziś tatuaż w więzieniu to w większości przypadków pozbawione znaczenia rysunki -mówi Andrzej (nie chce ujawniać swojego nazwiska), który odbywał sześcioletnią karę pozbawienia wolności w jednym z pomorskich zakładów karnych. - Kiedyś można było z takiego rysunku na ciele wyczytać kto jest za kim, za co siedzi, jak długo siedzi, albo czy grypsuje. Ludzie od grypsów mieli tatuowane serca, małe, czarne serduszka, co przekazywało więźniom, że delikwent jest grypserem i rozumie przekazywaną treść. "Dziarą" na prawym policzku znakowano tych najbardziej pogardzanych więźniów, cweli - dodaje Andrzej.

Kropki w okolicach ust oznaczały więźniów świadczących usługi seksualne. Ten sam symbol między oczami charakteryzował więźnia nieobliczalnego, niepoczytalnego. Rozmaite symbole tatuowane na ciałach więźniów zdradzają również "profesję" osadzonego. I tak np. wytatuowana strzałka oznacza złodzieja kieszonkowego, klucz z przekreślonym krzyżykiem włamywacza, a usta przebite sercem - oszusta.

Umieszczony w odpowiednim miejscu i posiadający odpowiednią formę tatuaż określał również "staż" więźnia, czyli czas spędzony za kratkami. Utrwalane na skórze "stopnie" w formie niewypełnionych tuszem gwiazdek oznaczały okres, jaki więźniowi pozostał do odsiedzenia. - Takie "dziary" były podobne do tych wojskowych - wyjaśnia Andrzej. - Im wyższy stopień, tym dłuższy czas grypser spędził w więzieni.

Sam proceder wykonywania tatuażu w więzieniu jest zabroniony i karany. - Stanowią o tym zapisy w regulaminach wykonywania kary pozbawienia wolności i tymczasowego aresztowania - mówi rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Gdańsku. - Nie chodzi tu tylko o względy podkulturowe, ale przede wszystkim o względy zdrowotne. Osadzeni przybywający do jednostek penitencjarnych są informowani przez więziennego lekarza o potencjalnej możliwości zarażenia się chorobami zakaźnymi, takimi jak wirusowe zapalenie wątroby. Są też informowani, że nielegalne tatuowanie w warunkach więziennych takim zakażeniem grozi.

Maszynka z długopisu

Jednak mimo lekarskich ostrzeżeń, surowych kar, a nawet tracącemu wraz z upływem lat znaczeniu więziennego tatuażu, osadzeni wciąż decydują się na amatorskie "zdobienie" ciała.

- Funkcjonariusze służby więziennej wykonując swoje codzienne obowiązki przeszukiwania cel mieszkalnych znajdują takie maszynki do tatuowania. Jest to najczęściej połączenie prostego silniczka elektrycznego (choćby ze starego magnetofonu) z fragmentem długopisu - opisuje mjr Robert Witkowski. - Mimo to dziś już więźniowie raczej nie tatuują się na powiekach, czole, głowie.

Jeżeli już wykonują tatuaże to w miejscach ukrytych pod odzieżą, aby natychmiast nie zauważył go personel więzienia. Funkcjonariusze służby więziennej, jak mówi Witkowski, mają pełne rozeznanie co do treści tych starych tatuaży recydywy.

- Dziś ta wiedza jest już zresztą ogólnie dostępna w publikacjach książkowych czy choćby w internecie. Ale uświadomić sobie powinniśmy, że są to tatuaże wykonane u recydywistów przed dwudziestoma, trzydziestoma laty. Oni byli wtedy innymi ludźmi, rzeczywistość polskich więzień też była odmienna od dzisiejszej - kończy major Witkowski.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki