Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PITAWAL POMORSKI: Wicedyrektor PORD podejrzany o przyjęcie łapówki

Łukasz Kłos
Według prokuratury, wicedyrektor PORD miał ułatwić ponowne zdobycie prawa jazdy krewnemu
Według prokuratury, wicedyrektor PORD miał ułatwić ponowne zdobycie prawa jazdy krewnemu grzegorz mehring
Koniak, praliny i 400 euro w zamian za pomoc w załatwieniu prawa jazdy, kolejnego zresztą, gdyż pierwszy dokument został odebrany w Niemczech za popełnione wykroczenia. Tak miał wyglądać, według prokuratury, korupcyjny układ między Andrzejem P., zastępcą dyrektora Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, a jego krewnym Andrzejem G. Pierwszy z nich wczoraj usłyszał zarzut przyjęcia łapówki. Kary uniknie natomiast drugi. Andrzej G. zdecydował się bowiem na współpracę z organami ścigania i skorzystał z tzw. klauzuli bezkarności przysługującej zgłaszającym korupcję.

Do przyjęcia łapówki miało dojść w grudniu 2006 r. W korupcyjnym przedsięwzięciu miała pośredniczyć Elżbieta Ł., także członek rodziny. 400 euro miało służyć pokryciu "kosztów operacyjnych". Andrzej P. miał tak zorganizować egzamin, by spowinowacony z nim Andrzej G. nie musiał uczestniczyć w części teoretycznej. Praliny i koniak miały być dodatkiem, dowodem wdzięczności za pomoc w trudnej sytuacji.

Egzamin w PORD miał być bowiem ratunkiem dla Andrzeja G. po tym jak stracił swoje prawo jazdy w Niemczech.

Czytaj również: Afera w PORD: Po trzech latach rozpoczął się proces

- Za taką cenę miałbym sprzedać swoją reputację? To absurdalne - dziwił się Andrzej P., gdy poprosiliśmy go o rozmowę w tej sprawie. Faktem jest, że od lat nadzoruje on pracę egzaminatorów ośrodka. Taka osoba ma być dla nich przykładem dobrych praktyk i rzetelnej oceny umiejętności ubiegających się o prawa jazdy. Andrzej P. był i jak twierdzą jego znajomi jest nadal taką osobą. Cieszył się od lat nienaganną opinią. Kiedy przed dwoma laty w PORD wybuchła wielka afera korupcyjna (szczegóły poniżej), był i jest nadal poza wszelkim podejrzeniem. Postępowanie, w którym teraz usłyszał prokuratorskie zarzuty, nie wiąże się bowiem w żaden sposób z tamtą sprawą.

W rozmowie z nami Andrzej P. podkreślał, że nie mógłby nikomu ułatwić zdania egzaminu. - Jestem niewinny - zapewniał, potwierdzając, że Andrzej G. jest członkiem jego rodziny, ale podkreślił, iż nie przypomina sobie okoliczności, w jakich miałby on zdawać egzamin. Zaznaczył też, że nie miałby nawet technicznej możliwości, by ingerować w przebieg egzaminu teoretycznego. Dodał również, że mógł paść ofiarą pomówienia. W tle tej sprawy jest bowiem bardzo ostry konflikt rodzinny.

Czytaj również: Gdańsk: Sąd odroczył proces ws. praw jazdy za łapówkę w PORD

Przyjęcie łapówki to niejedyny zarzut, jaki wczoraj został postawiony wicedyrektorowi PORD. Andrzej P. podejrzany jest także o kierowanie gróźb karalnych pod adresem świadków. Prokuratura zarzuca mu, że chciał ich groźbą odwieść od składania zeznań. Wobec Andrzeja P. zastosowany został środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 10 tysięcy złotych.

Teresa Rutkowska-Szmydyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim, zaznacza, że na tym etapie postępowania nie chce wnikać w szczegóły. - Dalsze czynności prowadzone w tej sprawie będą zmierzały do zweryfikowania linii obrony przedstawionej przez podejrzanego. Podejmujemy wszelkie starania, by zaplanowane czynności były realizowanie sprawnie i bez zbędnej zwłoki - zapewniła w rozmowie z nami.

W związku ze śledztwem przesłuchano już pierwszych świadków i zgromadzono dowody. Zabezpieczona została także dokumentacja z Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.

Wiesława Kasprzewska- Charkin, dyrektor PORD, podkreśliła, że do czasu sądowych rozstrzygnięć nie zamierza zwalniać czy zawieszać swojego zastępcy: - Żyjemy w państwie prawa, w którym obowiązuje zasada domniemania niewinności. Z dalszymi decyzjami musimy więc powstrzymać się do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sądowego - zaznaczyła.

Andrzej P. w Pomorskim Ośrodku Ruchu Drogowego pracuje od lat 90. Awans na zastępcę dyrektora otrzymał przed rokiem.

Afera łapówkarska w PORD. Egzaminatorzy stanęli przed sądem

"Egzaminacyjna mafia", "Afera korupcyjna w PORD" - to niektóre z nagłówków, jakie w lutym 2009 r. obiegły pomorską prasę i serwisy informacyjne po fali zatrzymań dokonywanych przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego.

Intensywne śledztwo policji i Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku doprowadziło do ujawnienia procederu korupcyjnego o niespotykanej dotąd na Pomorzu skali. Ujawniono dziesiątki przypadków "kupowania" egzaminów między 2003 a 2008 rokiem. Przed obliczem Temidy stanęło ostatecznie ponad 200 osób. Część z oskarżonych dobrowolnie poddała się karze. O winie pozostałych zadecyduje sąd.

W gronie oskarżonych są zarówno instruktorzy nauki jazdy, jak i egzaminatorzy z gdańskiego PORD. Prokuratura zarzuciła im pośredniczenie w przekazywaniu łapówek i ich przyjmowanie w zamian za "załatwianie" egzaminów na prawo jazdy. Najliczniejszą grupę stanowią jednak kursanci, chcący "ułatwić" sobie drogę do zdobycia upragnionego dokumentu.

Czytaj również: Pitawal Pomorski: Nie ma zbrodni doskonałej. Zawsze zostaje ślad

Część wątków została wyłączona do odrębnego rozpatrzenia. W głównym procesie na ławie oskarżonych zasiadło 37 osób. 320 świadków ma być przesłuchanych bezpośrednio, a zeznania kolejnych 830 osób czekają na odczytanie przed sądem.

To w tym właśnie procesie odpowiada 48-letni Wojciech K. - zdaniem śledczych główny organizator korupcyjnego procederu. Prokuratura zarzuca mu dopuszczenie się ponad stu przestępstw. Przed sądem mężczyzna nie przyznaje się do winy, choć podczas przesłuchań w prokuraturze opowiadał o szczegółach procederu korupcyjnego.

Podczas niedawnej rozprawy sądowej odwołał tamte wyjaśnienia. Stwierdził, że "dał się złamać" policjantom, bo jak tłumaczył przestraszył się wizji pobytu w areszcie. Proces sądowy miesiącami nie mógł się rozpocząć. Pierwsza rozprawa miała się odbyć w marcu 2011 roku. Nie doszło do niej z powodów formalnych - na sali sądowej zabrakło kompletu oskarżonych.

Kolejne wyznaczane przez sąd terminy również musiały być odwoływane. Za każdym razem z podobnych powodów - najczęściej choroby jednego z oskarżonych.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki