Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PITAWAL POMORSKI: Uwodziciele nie mają skrupułów

Tomasz Słomczyński
sxc.hu/andreyutzu
Miał kuter, był rybakiem, pracowali dla niego inni rybacy. Miał pieniądze. Dlaczego zdecydował się na to, żeby zostać uwodzicielem?

- Poczułem w sobie nadczłowieka - powiedział dziennikarzowi Jerzy Kalibabka. Na filmie z lat osiemdziesiątych zarejestrowano mężczyznę, który nieco rozmarzonym, jakby nieobecnym wzrokiem spogląda na swojego rozmówcę. Ma delikatne rysy twarzy, mówi z wahaniem. - Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że jest to moje powołanie... Kochałem je wszystkie - stwierdza, wydymając usta i składając jakby do pocałunku.

- Jak często pan zmieniał dziewczyny? - słychać zza kamery głos dziennikarza.
- W zależności od tego, kiedy się znudziłem. Niestety, Polska ma piękne dziewczyny i jest w czym wybierać.

Mówi się, że Kalibabka miał dwa tysiące kobiet. Super Ekspress podawał, że w samym akcie oskarżenia jest 200 nazwisk ofiar. - Najmłodsza miała 14 lat, najstarsza - 20, i to był jedyny wypadek, w którym Kalibabka związał się z dziewczyną starszą niż 17 lat - mówił milicjant. Uwodziciel usłyszał wyrok 15 lat więzienia za to, że między 1977 a 1984 rokiem dokonał szeregu gwałtów, oszustw, wyłudzeń, pobić i uwodzeń nieletnich.

Czytaj także: Pitawal pomorski - Te zbrodnie w 2011 r. bulwersowały najbardziej

"Tulipan" - serial o uwodzicielu, popularny w latach osiemdziesiątych, miał powstać na kanwie prawdziwej historii Kalibabki.

Czytaj także:
- Listonosz został zastrzelony. Zabójca wciąż na wolności
- Wampir z Bytowa czeka na wolność
- Co się dzieje za murami więzienia w Sztumie?
- Szaleństwo czy perfidna gra?Zanim zabił - kupił róże

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Tulipany 2012

Dziś mianem "tulipanów" nazywa się tych, którzy uwodzą dla zysku. Wśród nich są tacy, jak Przemysław S. działający w Gdańsku i Marek P., który z Krakowa przyjeżdżał do "ukochanej" do Gdyni.
Historie tych "amantów" nie mają nic wspólnego z pogodną narracją romansu lub romantycznej komedii. Mężczyźni ci pozostawiają po sobie złamane serca - jest to przykre, ale wcale nie najgorsze. Po ich zniknięciu kobiety pozostają z długami - niekiedy gigantycznymi. Zdarzają się ciężkie depresje i próby samobójcze.

Białaczka, której nie było

"Cześć, co u ciebie? U mnie beznadziejnie. Teraz zbieram na tabletki na zabieg. Miejmy nadzieję, że już ostatni, przynajmniej tak mówią lekarze. Jak możesz pomóc, to podaję ci numer konta... Liczy się każda złotówka, nawet symboliczne 1 zł. Każdemu, kto wpłaci, jestem serdecznie wdzięczny. Naprawdę nie mam skąd już brać na lekarstwa. Wiem, że to głupie prosić kogoś o pieniądze, ale wolę spytać się, niż iść kraść. Kto będzie chciał, to pomoże, nawet głupie 10 zł prześle, a mi to naprawdę się przyda. Pozdrawiam i z góry dziękuję. Piotrek".

Piotrek, który w podobnych słowach zwracał się do swojej ofiary, nigdy nie był chory na białaczkę. Ale i tak miał pecha. 35-letnia Anita z Gdańska szybko się zorientowała, z kim ma do czynienia.

- Na początku sprawiał wrażenie ustatkowanego młodego mężczyzny, któremu zależy na trwałym związku - jednak Anita do końca nie straciła głowy. Skończyło się na wyłudzeniu tylko 1500 zł i doniesieniu do prokuratury.

Anita rozpoczęła prywatne śledztwo. Dowiedziała się, że miała dużo szczęścia - dotarła do poszkodowanych na dużo większe sumy.

Dziś oszukana kobieta do listy ofiar Piotrka dopisuje mieszkańców jego rodzinnej wsi - ok. 40 osób i kolejnych 12 osób z Trójmiasta.

Czytaj także:
- Listonosz został zastrzelony. Zabójca wciąż na wolności
- Wampir z Bytowa czeka na wolność
- Co się dzieje za murami więzienia w Sztumie?
- Szaleństwo czy perfidna gra?Zanim zabił - kupił róże

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wiedział, że nie odda?

Dlaczego poszukiwanie innych ofiar i informacji o oszuście jest tak ważne? Dlatego, że w sądzie tzw. okoliczności oszustwa mogą mieć zasadnicze znaczenie.

Piotrek stanie przed sądem 16 stycznia. Rozpocznie się proces - prokurator będzie miał udowodnić, że - zgodnie z kodeksem karnym - doszło do sytuacji, w której Piotrek "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadził Anitę do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd".

Grozi mu za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Co powie na sali sądowej? Może tłumaczyć się, że pieniądze, które pożyczył, zamierzał oddać...

- Rolą prokuratora jest udowodnić w takiej sytuacji, że w momencie zaciągania pożyczki oskarżony działał ze z góry powziętym zamiarem, czyli wiedział, że nie odda - informuje prok. Anna Gurska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście, która sformułowała w tym przypadku akt oskarżenia. - Dlatego bierzemy pod uwagę okoliczności sprawy. W tym przypadku sprawca wprowadził ofiarę w błąd, podając nieprawdziwe informacje co do przeznaczenia pożyczanej kwoty. To były kwestie związane za stanem zdrowia.

Prokuratorzy przyznają, że w takich sytuacjach, kiedy słowo oszusta pada przeciwko słowu ofiary, nie pozostaje nic innego, jak dać wiarę jednej ze stron. Dlatego właśnie śledczy badają okoliczności takiej "pożyczki".

Prokuratorom z Gdańska udało się doprowadzić "tulipana" przed oblicze sądu. Jednak nie zawsze tak się dzieje. Przykładem może być przypadek pani Marii, która od sierpnia 2009 roku - wtedy złożyła doniesienie na policję - koresponduje z organami ścigania.

Ostatnie raty, choroba serca i wspólny biznes

Maria w ciągu kilkumiesięcznej znajomości straciła 150 tys. zł. Zasadnicza część tej kwoty to kredyt w wysokości 130 tys. zł, jaki zaciągnęła pod zastaw swojego mieszkania. Kiedy gotówka znalazła się na koncie Marii, oszust skutecznie zaczął je czyścić. W ciągu kolejnych trzech miesięcy kobiecie nie pozostało nic. Zaciągała kolejne kredyty gotówkowe, na kilkutysięczne kwoty.

- Mówił, że to konieczne, żeby mógł sprzedać dom, że ma do spłacenia ostatnie raty... Wspominał o swoich operacjach, okłamywał mnie, że choruje na serce. Poza tym gotówka była potrzebna mu na założenie naszego wspólnego biznesu. Wkrótce mieliśmy mieć pieniędzy w bród... - Maria nie potrafi sobie wybaczyć, że zaufała temu mężczyźnie.
Pod koniec sierpnia 2010 roku znajomość ta została zakończona - mężczyzna znikł.

Czytaj także:
- Listonosz został zastrzelony. Zabójca wciąż na wolności
- Wampir z Bytowa czeka na wolność
- Co się dzieje za murami więzienia w Sztumie?
- Szaleństwo czy perfidna gra?Zanim zabił - kupił róże

Ożywiona korespondencja

Kobieta pokazuje stos pism. - Od wielu miesięcy prowadzę z prokuraturą korespondencję - stwierdza.

Zaczęło się od złożenia zeznań na komisariacie w Gdyni. Po półtora miesiąca - w październiku - wobec bezczynności policji, Maria złożyła doniesienie do prokuratury. Po 9 dniach odmówiono wszczęcia śledztwa. Maria złożyła do sądu zażalenie na to postanowienie prokuratury i sąd przyznał jej rację, nakazując prokuratorowi rozpoczęcie śledztwa.

Po kolejnych dwóch miesiącach postępowanie zostało rozpoczęte po raz drugi. Minęło kolejne pół roku i we wrześniu 2011 roku śledztwo zostało zawieszone. Powodem był brak możliwości ustalenia miejsca pobytu świadka. Wtedy Maria na własną rękę ustaliła, że przebywa on.... w areszcie śledczym w Bielsku-Białej. Poinformowała o tym prokuratora.

- Jak on mógł o tym nie wiedzieć? - to pytanie w ustach Marii brzmi retorycznie. Mijały kolejne miesiące.

W październiku prokuratorzy z Gdyni poprosili prokuratorów z Bielska-Białej o przesłuchanie mężczyzny. Z korespondencji wynika, że nie wiadomo, czy przesłuchanie zostało zrealizowane.

Długi pani Marii wciąż rosną, nie jest w stanie ich spłacać. Firmy kredytowe i banki domagają się kolejnych rat. Maria ma za sobą próbę samobójczą, leczy się na depresję.

Od momentu, kiedy zgłosiła się ze swoim problemem na policję minęło 16 miesięcy, w ciągu których śledczy odmówili wszczęcia postępowania, potem je zawiesili... Wciąż nie przesłuchali mężczyzny oskarżanego przez Marię o oszustwo.

- Nie wiem, po co były billboardy zachęcające ofiary do wyjścia z cienia. Po co prosić właściwe instytucje o pomoc, skoro prawo chroni bandziora? - mówi rozgoryczona kobieta.
Niektóre imiona bohaterów zostały zmienione.

Czytaj także:
- Listonosz został zastrzelony. Zabójca wciąż na wolności
- Wampir z Bytowa czeka na wolność
- Co się dzieje za murami więzienia w Sztumie?
- Szaleństwo czy perfidna gra?Zanim zabił - kupił róże

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Krzysiek ma braki w uzębieniu

Kobiety i dziewczyny, uważajcie na oszusta! Nazywa się Krzysiek M. Do tej pory oszukiwał i wykorzystywał kobiety w Warszawie, ale obecnie przeniósł się na inne miasta: Bydgoszcz, Szczecin, Wrocław i Opole. Facet ma ok. 185 cm wzrostu, niebieskie oczy i krótkie ciemnoblond włosy z wyraźnym łysieniem na środku głowy. Do niedawna miał problemy (braki) z uzębieniem na przedzie, ale planował implanty. Twierdzi, że pracuje w telewizji, ale jakoś nikt tam o nim nie słyszał... Facet ma kupę długów i ciągle zmienia telefony.
Kobiety, unikajcie go jak ognia, facet lubi grać na kilka frontów, jednocześnie wykorzystuje, a potem bezwzględnie porzuca kobiety i pozostawia po sobie kupę problemów.

(jedno z wielu ostrzeżeń umieszczonych na forum dla oszukanych kobiet)

Dlaczego mamy spłacać ich długi?

* Tak bardzo mu wierzyłam. I co mi pozostało? Kredyt do spłacenia. Poszłam na policję. I co? Nic nie mogę mu zrobić. Dlaczego tak trudno otrzymać wsparcie, jakąś pomocną dłoń?
kartomize

* Witamy w klubie oszukanych kobiet, możemy sobie rękę podać... Policja powinna się im dobrać do skóry. Dlaczego my, kobiety musimy zawsze być poszkodowane przez facetów? I spłacać ich długi?

* Jestem załamana tym, co mnie spotkało, mimo że nie jestem idiotką. Może raczej wrażliwą i zbyt ufną osobą. Dotarło to do mnie zbyt późno, jak bardzo jest to przebiegły i wyrachowany człowiek. Rozpaczy i bólu, jakie pozostały, nie jestem w stanie nawet opisać. Chciałabym ostrzec wszystkie kobiety...
mona

(wpisy na forum dla oszukanych kobiet)

Czytaj także:
- Listonosz został zastrzelony. Zabójca wciąż na wolności
- Wampir z Bytowa czeka na wolność
- Co się dzieje za murami więzienia w Sztumie?
- Szaleństwo czy perfidna gra?Zanim zabił - kupił róże

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki