18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pitawal Pomorski: Śledztwo w bibliotece. To nie był upadek z drabiny

Dorota Abramowicz
W tym miejscu doszło do tragedii
W tym miejscu doszło do tragedii materiały prasowe
Urazy Adama T., który rzekomo spadł z drabiny, okazały się na tyle poważne, że mężczyzna zmarł. Szybko udało się stwierdzić, że prawdziwą przyczyną śmierci biznesmana było pobicie.

Historia ta wydarzyła się na początku bujnych lat 90. w jednym z pomorskich miast. Pewnej soboty dyspozytor pogotowia ratunkowego odebrał wezwanie do willi państwa T. na obrzeżach miasta.
- Ratujcie mojego męża! - błagała zrozpaczona kobieta. - Przed chwilą runął na ziemię wraz z drabiną. Leży w naszej bibliotece... Jest nieprzytomny!
Karetka na sygnale dotarła do T. po kilkunastu minutach. Na podłodze leżał otyły mężczyzna, a obok niego - drabina. Roztrzęsiona gospodyni opowiadała, jak to rankiem mąż zaczął poszukiwanie lektury. Wszedł na drabinę, szperał na najwyższej półce regału, aż tu nagle runął na ziemię!

Przeczytaj także: Śmierć nurka sprzed 40 lat

Stan pacjenta był bardzo ciężki. Przewieziono go do najbliższego szpitala, gdzie Adam T. zmarł.
Tymczasem doktor, który udzielał pomocy biznesmenowi, miał poważne wątpliwości co do wersji przedstawionej przez Marię T. W końcu zdecydował się podzielić nimi z policją.
- Coś tu nie gra, panie komisarzu - tłumaczył policjantowi. - Pacjent nie wyglądał na takiego, co by spadł z drabiny. Raczej został poważnie pobity, i to kilka godzin wcześniej, zanim małżonka wszczęła alarm.
Policja zaczęła śledztwo. Sekcja zwłok Adama T. potwierdziła podejrzenia lekarza i przyniosła dodatkowe informacje. Na przegubie ręki zmarłego znaleziono otarcia, a na palcu - ślad po obrączce lub sygnecie. W dodatku gdzieś zniknął portfel należący do biznesmena. Wiele wskazywało, że mężczyzna został ograbiony. Tylko przez kogo?

Dalszy ciąg historii znajdziesz na stronie 2
Pani Maria pogrążyła się w rozpaczy. Zajęta przygotowaniami do pogrzebu nie zamierzała odpowiadać na pytania wścibskich policjantów. I chociaż drobna kobieta nie wyglądała na osobę, która byłaby w stanie pobić męża, to prowadzący sprawę komisarz bez wahania umieścił ją wśród podejrzanych.
Śledztwo skupiło się na rodzinie T. Policjanci "prześwietlili" dorosłe córki T. (obie mieszkały z dala od rodziców), zaczęli przepytywać znajomych.
- Szacowana rodzina, o nieposzlakowanej opinii - zeznawali sąsiedzi T. - Maria to domatorka, wychowywała dzieci, Adam miał zawsze głowę do biznesu. Został prezesem firmy, ciężko pracował...
- Maria bardzo kochała męża - mówili krewni. - Zależało jej na dobrej opinii Adama, zresztą to normalne. Prowadził szerokie interesy, a tego bez odpowiedniej marki i zaufania nie można robić porządnie.
Nie dowiedziawszy się niczego ciekawego o Marii, policjanci skupili się na Adamie. Okazało się, że był on członkiem lokalnego klubu biznesmenów. Panowie spotykali się, by wymieniać poglądy, robić interesy, a także by zrelaksować się po ciężkiej pracy. Klub zatrudniał młode asystentki, które towarzyszyły biznesmenom podczas "wewnętrznych" spotkań. Jedną z takich asystentek była urocza blondynka, Beata.

Sprawdź również: Zabójstwo prostytutki z Trójmiasta

- Adam uwielbiał towarzystwo Beaty - przyznał kolega z klubu. - Myślę, że spotykali się także prywatnie.
Beata przyznała, że zatrudniła się jako asystentka. Dorabiała do studiów. Pana T. znała, ale łączyły ich tylko kontakty służbowe.
Szybko wyszło na jaw, że Beata nie studiuje. Wynajmowała mieszkanie w bloku, a sąsiedzi nie zamierzali milczeć.
- Na moje oko to k... - stwierdziła dosadnie mieszkająca nad Beatą gospodyni domowa, matka trojga dzieci. - Przychodzi po nocach, towarzyszą jej panowie. Potem imprezy słychać aż do rana.
Sąsiad z naprzeciwka widział w towarzystwie Beaty dobrze zbudowanego, starszego pana z wydatnym brzuszkiem.
- To ten - rozpoznał na zdjęciu Adama T. - Mógłby być jej ojcem...

Dalszy ciąg historii znajdziesz na stronie 3

Przyciśnięta przez śledczych Beata przyznała, że Adam trochę koło niej krążył, aż wreszcie mu uległa. - Ale to chyba nie problem?- spytała wyzywająco.
Problem był, bo znalazł się trzeci sąsiad. Jak się później okazało - kluczowy świadek. Ów sąsiad dokładnie pamiętał, że późną nocą w piątek , czyli kilka godzin przed upadkiem Adama w domowej bibliotece, spotkał Beatę i T. w windzie. A potem ktoś jeszcze wchodził do mieszkania młodej kobiety...
Beata wreszcie zgodziła się powiedzieć prawdę. Ma kolegów. Konkretnie dwóch. I ci koledzy od dawna namawiali ją, by pomogła zdobyć im trochę gotówki. Upiła więc Adama, przywiozła do siebie, dolała alkoholu. Koledzy mieli zabrać pełen portfel, szwajcarski zegarek, drogi sygnet. Cała trójka liczyła, że dbający o dobrą opinię pan prezes przełknie jako stratę finansową.
Niestety, wszystko poszło nie tak. Adam miał mocną głowę i postawił się kolegom Beaty. Ci w odwecie trochę go poturbowali.
- Słabiutko wyglądał, więc postanowiliśmy odwieźć go do żony - zeznała Beata. - Powiedziałam kobiecie, że jej mąż namówił mnie na łóżko, ale miał pecha, bo znienacka wrócił narzeczony. No i ten narzeczony może zbyt mocno mu przyłożył.
"Narzeczony" uprzejmie przeprosił panią Marię, prosząc o zrozumienie, a następnie razem z Beatą ułożył Adama T. w bibliotece. Po ich wyjściu pani Maria zadzwoniła na pogotowie.
- Dlaczego chroniła pani zabójców męża? - spytał policjant żonę.
- Broniłam jego dobrego imienia - dumnie odparła drobna kobieta. - Plotki, skandal, opowieści o zdradzie - to było ponad moje siły. A tak na pogrzebie nikt nic złego o nim nie mówił. Został pochowany z honorami. Jak honorowy człowiek. Mój mąż.
Dane bohaterów zostały zmienione.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdańska prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki