Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pitawal Pomorski: Rośnie liczba bandytów w białych kołnierzykach

Szymon Zięba
"Piątka"  zajmuje się m.in. głośną sprawą potrójnego morderstwa w Gdańsku
"Piątka" zajmuje się m.in. głośną sprawą potrójnego morderstwa w Gdańsku Przemek Świderski
Najgroźniejsi przestępcy zmieniają branżę. Krwawe wendety, porwania i zabójstwa odchodzą do lamusa. Rośnie liczba bandytów w białych kołnierzykach. Inaczej też wygląda praca śledczych.

Na ich biurka trafiają najtrudniejsze i często - najbardziej krwawe - sprawy grup przestępczych. W prokuratorskim środowisku wyspecjalizowany do walki z terrorystami pion nazywają "pezetami".

- To od "przestępczości zorganizowanej" - wyjaśnia jeden z lokalnych prokuratorów. Wydział piąty gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej, bo o nim mowa, to zarazem jeden z najważniejszych, jak i najbardziej tajemniczych segmentów organów ścigania.

- Lata dziewięćdziesiąte były specyficzne - przestępczość kryminalna była bardzo brutalna, dochodziło do wielu zabójstw "porachunkowych", wybuchały ładunki, działania przestępców ulegały brutalizacji. Na terenie Trójmiasta działał znany w świecie przestępczości zorganizowanej "Nikoś" - tłumaczy prokurator Zbigniew Niemczyk, na co dzień zastępca prokuratora apelacyjnego w Gdańsku i prokurator z Wydziału Piątego.

Pomorska "piątka" w przyszłym roku będzie obchodzić swoje dwudziestolecie. Od tego czasu zajmowała się m.in. sprawą porwania Krzysztofa Olewnika czy wciąż niewyjaśnioną sprawą potrójnego morderstwa w Gdańsku. Pytam prokuratora Niemczyka o szczegóły dochodzenia w sprawie podejrzanego o mord na gdańskiej rodzinie Samira S. - Dla dobra prowadzonego śledztwa nie mogę nic powiedzieć - ucina od razu.

Kwas i strzelanina sali rozpraw

Do "pezetów" nigdy nie trafia się przypadkowo. Śledczy, którzy rzucają rękawicę najgroźniejszym bandytom, dobrze wiedzą, na co się decydują. Przykładając rękę do długoletnich wyroków dla wierchuszki przestępczego półświatka, często również podpisują wyrok na siebie.

- Można się narazić grupom przestępczym - stwierdza prokurator Niemczyk. - Zdarzało się to też w Gdańsku. Poza tym znam prokuratorów z Polski, na których wydano wyroki śmierci - zdradza.

Przypomina także sytuację pani prokurator, której twarz oblano kwasem. Z kolei w Jeleniej Górze oskarżonym udało zdobyć się broń, którą wnieśli na salę rozpraw. Doszło wtedy do strzelaniny, a na sali znajdował się prokurator z "pezetów". Szczęśliwie autor aktu oskarżenia nie był obecny w sądzie, zastępował go ktoś inny. Jeden ze strzelających, już potem, stwierdził, że tylko dlatego nie zabił prokuratora, bo "to nie był ten, który go oskarżał".

Porywacze i pół miliona złotych w worku

Zorganizowana grupa porywa Tadeusza S., biznesmena z Pomorza. Mężczyzna przetrzymywany jest w niewielkim domku na Kaszubach. Gehenna S. trwa siedem dni.

Rok 2001, nauczyciel fizyki ubrany w skórzaną kurtkę, glany, spodnie moro i z irokezem na głowie, wchodzi do jednego z pomorskich banków. Z worka wysypuje 500 tys. zł i uprzejmym głosem informuje, że jako prezes przejętej firmy farmaceutycznej chce wpłacić pieniądze na rachunek bankowy.

Przytoczone sytuacje, choć jakby z filmowego scenariusza, pochodzą z prokuratorskich akt.

- Specyfika tych pierwszych sprowadza się do tego, że prokurator gra z czasem i "mierzy" się z porywaczami, często wyszkolonymi, znającymi techniki policyjne. Nierzadko te grupy przestępcze rozpracowują swoją ofiarę - obserwują ją, przyglądają się jej trybowi życia, analizują jej kontakty, również badają sposoby działania śledczych, zdarza się, że próbują zmylić pościg, podrzucają ślady DNA. Są na bieżąco z wyposażeniem policji, dlatego wiedzą, na co sobie mogą pozwolić - wylicza Niemczyk.

Zmiana "branży" w półświatku

Tymczasem od kilku lat organizacje przestępcze zaczynają przebranżawianie. Krwawe wendety, napady z bronią w ręku i żądania okupów odchodzą do lamusa. Śladem wspomnianej sprawy nauczyciela fizyki z szajki rusza wciąż powiększająca się rzesza przedstawicieli półświatka.

- Chodzi zwykle o przemyt papierosów, szajki złomiarskie czy paliwowe - tłumaczy prok. Sworobowicz. - W tych sprawach pieniądze są dużo większe niż np. w przypadku porwań. Czasem porównywalne do przemytu narkotyków, a zagrożenie karą - zgodnie z prawem - dużo mniejsze. Przestępstwo również dużo trudniej udowodnić - wyjaśnia.

Białe kołnierzyki to przestępcy balansujący na granicy prawa, wynajmujący szeregi prawników i biegłych, którzy poszukując kruczków prawnych, tworzą pralnie brudnych pieniędzy. Rozpracowanie takich przestępców w ostatnich latach stało się jedną z najtrudniejszych płaszczyzn śledztw. To właśnie oni spędzają dziś sen z powiek prokuratorom walczącym z przestępczością zorganizowaną.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki