PiS mówi o pieniądzach i przykleja metkę nieudolności Platformie. Skutecznie

We wtorek Tomasz Poręba z PiS zarzucił PO i PSL, że w regionach, gdzie rządzą te dwie partie, nie ma dobrych gospodarzy. Tym samym nie umieją oni w należyty sposób wykorzystać pieniędzy z Unii. Według Poręby zagrożonych z tego powodu jest 1,3 mld euro unijnych funduszy, które - jak zaznaczył polityk PiS - mogłyby zostać przeznaczone na budowę dróg lokalnych i autostrad. Wczoraj dolał on jeszcze oliwy do ognia, stwierdzając, że w tej sprawie potrzebne są wyjaśnienia - na piśmie, od poszczególnych marszałków, jak w szkole. Zawrzało, a w Gdańsku konferencję prasową błyskawicznie zorganizował marszałek Mieczysław Struk (patrz str. 5). Władze Pomorza udowadniają, że są liderem w wydatkowaniu unijnych pieniędzy - posypały się konkretne przykłady i liczby, a rewelacje PiS nazwano „wyssanymi z palca”.

Tyle tylko, że w politycznej walce - a zwłaszcza podczas kampanii - takie wyliczenia mają znaczenie drugorzędne. Liczą się emocje, budowanie odpowiedniej narracji i PiS wyczuwa to doskonale: walcząc o władzę w sejmikach, buduje przekaz, że rządzą w nich teraz ludzie nieodpowiedzialni, którzy marnotrawią pieniądze (a przy okazji można się domyślać, że robią z nimi inne brzydkie rzeczy). Takiej samej techniki używał PiS podczas kampanii parlamentarnej i okazała się ona skuteczna. Platforma otrzymała metkę partii nieudolnej, a ostatnie sondaże - gdzie PiS ma 42 proc. poparcia, a PO tylko 20 proc. - wskazują, że ta metka trzyma się mocno.

Oczywiście, na Pomorzu sytuacja Platformy jest w miarę dobra i wybory raczej wygra, ale gra toczy się o inne województwa, gdzie wynik nie jest przesądzony. Dlatego należy się spodziewać, że politycy PiS nie odpuszczą: najlepszą bronią jest atak, a PO reaguje w sumie niemrawo.