18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS jak z telenoweli. Szczypińska odchodzi, Śniadek przychodzi

Redakcja
Dorota Arciszewska-Mielewczyk ma pomysł na PiS
Dorota Arciszewska-Mielewczyk ma pomysł na PiS T. Bołt / Archiwum Polskapresse
Jeśli ktoś mówi, że w Prawie i Sprawiedliwości jest nudno i nic się nie dzieje, to... zapraszamy do gdyńsko-słupskiego okręgu. Tutaj od kilku dni jest tak dynamicznie jak w telenoweli - ona odchodzi, on przychodzi, są emocje, pojawia się niepewność. Brakuje tylko łez, przynajmniej tych publicznie wylanych - pisze Ryszarda Wojciechowska

Stała się rzecz niespodziewana. Jolanta Szczypińska po 11 latach powiedziała: pas. Na kilka dni przed wyborami zrezygnowała z ponownego ubiegania się o lokalny tron Prawa i Sprawiedliwości. Teraz czarnym koniem w wyścigu ma być Janusz Śniadek, który wcześniej nie zgłaszał udziału w tym castingu. 25 marca odbędzie się bowiem w Słupsku zjazd lokalny Prawa i Sprawiedliwości, na którym punktem najważniejszym będą wybory nowego prezesa zarządu okręgu. Tradycja i statut tej partii wskazują, że kandydata na szefa lokalnego wybiera i namaszcza prezes Jarosław Kaczyński, a delegaci ten wybór przyjmują z szacunkiem.

Raz, dwa, trzy, odejdziesz ty...

Jeszcze w poniedziałek w okręgu gdyńsko-słupskim wszystko wydawało się proste. Akces do kandydowania zgłosili trzej posłowie: Jolanta Szczypińska, Dorota Arciszewska-Mielewczyk i Jarosław Sellin. Cała trójka złożyła wymagane programy i podpisy popierających ich członków. Jeszcze do tego dnia, przy takiej liście nazwisk, partyjne doły w Słupsku i okolicach spekulowały, że pewnie będzie to pojedynek dwóch dam. Liczono nawet po cichu, która z nich uzbiera więcej szabel w terenie.

- W tym okręgu, jeżeli są tarcia, to pomiędzy sympatykami Szczypińskiej a Arciszewskiej-Mielewczyk - padały anonimowe komentarze. Niektórzy dodawali, że będzie ciekawie, bo to dwie kobiety, jedna z władzą, a druga z apetytem na władzę.
Obserwator życia politycznego mógł ostatnio odnieść wrażenie, że posłanka Szczypińska mocno się uaktywniła.

Czytaj również: Jolanta Szczypińska zrezygnowała z kandydowania na szefa okręgu PiS
Pojawiły się nawet głosy, że jej pozycja w partii znowu wzrosła. A powodem takiego podejścia do sprawy miał być słynny marsz PiS przeciwko reformie emerytalnej, w którym posłanka szła w pierwszym rzędzie z prezesem, zajmując miejsce z jego lewej strony. Od serca - jak złośliwie komentowano. Niedawno też głośno protestowała, wspólnie z Anną Sobecką i Janem Dziedziczakiem, przeciwko zapisom LOT o zakazie noszenia symboli religijnych w widocznym miejscu przez personel pokładowy. Był to protest z sukcesem, bo LOT wycofał się z tego zapisu i przeprosił. Stąd opinie, że pewnie to ona znowu zostanie wybrana.

Ale jeszcze przed wycofaniem się Szczypińskiej nie brakowało w okręgu opinii lokalnych działaczy, że czas na zmianę. Że to działaczka bez charyzmy. Nieśmiało w kuluarach przebąkiwano, że powinna już podziękować w Słupsku. Że nie jest dobrze, kiedy jeden człowiek zajmuje tak długo fotel. Bo potem tworzą się dwory. Że to nie jest monarchia dziedziczna. Jednak na pytanie, czy Szczypińska rzeczywiście zbudowała koło siebie jakiś dwór, pada tylko złośliwa odpowiedź: jaki król, taki dwór.
Oczywiście lokalni działacze niechętnie rozmawiają pod nazwiskiem o kandydatach na szefa lokalnego. Niewiele też, jak się można zorientować, wiedzą. Spora część, tak na wszelki wypadek, podpisywała się na listach poparcia wszystkich trzech starających się.

Pytani o Dorotę Arciszewską-Mielewczyk, różnie odpowiadali. Były stwierdzenia, że skoro Powiernictwo Polskie prowadzi twardą ręką, to w okręgu też by dała radę. Słychać, że ma posłuch w terenie, co często było kością niezgody między dwiema paniami posłankami. Ale niektórzy zaznaczali, że Arciszewska-Mielewczyk to głównie siła ambicji. Tylko trudno powiedzieć, czy to jej własna ambicja, czy się za tym kryje ambicja jej męża, biznesmena - "króla puchu" - jak go nazwano. Według niektórych, to on może być problemem dla jej kandydatury. Bo media zbyt często się nim interesują, i to nie zawsze w dobrym kontekście.

Królik z kapelusza, czyli czarny koń

Oczywiście pojawiały się też opinie, że gdzie się dwie biją, tam trzeci skorzysta, czyli że namaszczenia może się doczekać Jarosław Sellin. Ale te głosy studziły inne, że Sellin to syn marnotrawny, który przed paroma laty odszedł z PiS i wrócił do partii dopiero niedawno, po tragedii smoleńskiej.

Ten wariant "trójkowy" padł już na początku tygodnia, kiedy w kuluarach gruchnęła wiadomość, że prezes Jarosław Kaczyński wyciągnie lokalnym działaczom królika z kapelusza. I że pod tym króliczym futerkiem będzie się krył Janusz Śniadek. Były szef NSZZ Solidarność, obecnie poseł z gdyńsko-słupskiego okręgu, jak przyznał, nie myślał wcześniej o kandydowaniu. Nawet poparł kandydaturę Jarosława Sellina, uznając, że to będzie najlepszy wybór.

Czytaj również: Pomorski PiS: Jęk zawodu po ogłoszeniu wyników (FILM, ZDJĘCIA)

Zapytany wprost o niedzielne wybory, najpierw zażartował, że ubieranie go w królicze futerko traktuje sam z poczuciem humoru. A potem, już poważniej, ale bardzo dyplomatycznie dodał: - Odpowiem tak, jak odpowiadam wszystkim, którzy mnie o to pytają. Niedawno prezes Jarosław Kaczyński zwrócił się do mnie z pytaniem, czy wyraziłbym zgodę, gdyby komitet polityczny zamierzał udzielić mi rekomendacji na funkcję szefa okręgu? Odpowiedziałem twierdząco. Ale to wszystko, co na razie w tej sprawie wiem. Cierpliwie czekam na ogłoszenie decyzji komitetu politycznego na zjeździe okręgu.

Tymczasem w środę, na cztery dni przed wyborami, Jolanta Szczypińska zwołała konferencję prasową, na której oświadczyła, że rezygnuje z ubiegania się o szefowanie. Tłumaczyła to powodami osobistymi, dodając, że to bardzo ważna decyzja w jej życiu. Względy osobiste czy sugestia prezesa? - spekulowano. Tego się od posłanki nie dowiemy, bo nie odbiera telefonów.
Kontrkandydaci, przynajmniej ci oficjalni, byli tą jej rezygnacją zaskoczeni. Dorota Arciszewska-Mielewczyk, słysząc o tym, odpowiada krótko: - Ja nie rezygnuję. Zebrałam potrzebne podpisy, złożyłam własny program. Podjęłam tę rękawicę i czekam na niedzielny zjazd. Wcześniej dość długo opowiadała, dlaczego kandyduje. Bo ma pomysł na to, jak partia powinna w okręgu funkcjonować. Pytana, czy czuje, że czas na zmiany, odpowiada, że gdyby nie miała pewnych zastrzeżeń i własnych pomysłów, to by nie kandydowała. Jakie zastrzeżenia? No i tu zaczynają się schody, bo posłanka - jak twierdzi - o sprawach wewnętrznych partii nie rozmawia na forum publicznym.

Czy kandydowanie to sprawa ambicji? - pytam i słyszę: - Tak jak każdy dziennikarz chce napisać najlepszy artykuł, awansować w redakcji, tak każdy polityk ma ambicje. A moją ambicją jest to, żeby partia dobrze w okręgu funkcjonowała.

Czy mąż jej może zaszkodzić?

- A w czym? Czy człowieka trzeba skreślać z polityki dlatego, że ma męża biznesmena? - pyta. Następnie mówi o złej prasie i niedomówieniach na jego temat. - Jeśli ktoś chce poznać prawdę, to niech mnie pyta. Ten tylko, kto nic nie robi, nie popełnia błędów - kwituje. Nie traci nadziei na to, że wygra wybory.

- A jeżeli przegram, to pogratuluję zwycięzcy - zapowiada.

Jarosław Sellin też nie wycofuje swojej kandydatury. Bo chodzi o to, żeby budować pozycję w partii.

- Działalność polityczna bez partyjnej jest działalnością na pół gwizdka - twierdzi. Waży jednak słowa na temat wyborów i konkurencji, tłumacząc, że wszystko się rozstrzygnie na niedzielnym zjeździe. Na stwierdzenie, że ma się pojawić nazwisko Śniadka, mówi: - Cieszę się. Nawet sam wcześniej zabiegałem o to, żeby był jednym z kandydujących. Ale jego zdaniem, rywalizacji nie będzie, dlatego że statut Prawa i Sprawiedliwości tego nie zakłada. To prezes partii ma prawo rekomendacji jednej osoby. I z tego prawa skorzysta. A potem będzie tajne głosowanie w regionie. I kandydata można przyjąć albo odrzucić. Dodaje tylko, że zmiany są potrzebne dla zwyczajnej higieny organizacyjnej.

Czytaj również: Nasi posłowie zapomnieli o Pomorzu

Lokalni działacze jeszcze od końca nie przetrawili tej świeżej dla nich informacji o Januszu Śniadku. Słychać jednak, że jeśli prezes go wskaże, to problemów nie powinno być. Nie tylko dlatego że prezesowi się nie odmawia. Ale Śniadek ma dobre notowania, mimo krótkiego stażu w partii. Jako były związkowiec zna się na życiu organizacyjnym. Niektórzy dodają, że chociaż startował z drugiego miejsca do Sejmu, to uzyskał w okręgu najlepszy wynik. Co też się powinno liczyć. Jako nowicjusz sejmowy uzyskał 26 tysięcy głosów, startując z drugiego miejsca na liście. To o 6 tysięcy więcej niż dotychczasowa liderka okręgu Szczypińska.

Robert Kujawski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Słupsku, działacz PiS - na pytanie, kto zostanie szefem okręgu, odpowiada, że przecieków nie ma i być nie może.

- Prawo i Sprawiedliwość jest partią dyskretną - podkreśla.
Inni twierdzą, że mają ten komfort, bo w tajnym głosowaniu są trzy opcje - można być za, przeciw albo wstrzymać się od głosu. Ale najpierw trzeba usłyszeć, za kim być... za.

Czytaj także: Anna Fotyga zatrzymana na lotnisku. Posłanka PIS musiała przejść rewizję

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki