Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Wiśniewski, piłkarz Lechii Gdańsk: Czułem się jakbym debiutował. Dziękuję kibicom

Paweł Stankiewicz
Fot. Anna Kaczmarz
Piotr Wiśniewski. ulubieniec kibiców Lechii Gdańsk, miał wejść na boisko już w poprzednim meczu z Górnikiem Łęczna. Wtedy jednak nie zagrał, ale w drugiej połowie spotkania ze Śląskiem Wrocław już wystąpił. Biało-zieloni wygrali 3:0.

- W meczu z Górnikiem Łęczna byłem już przygotowany do wejścia, ale kontuzji doznał Mario Maloca i trener musiał wprowadzić zawodnika defensywnego - mówi "Wiśnia". - Tym razem się doczekałem i chciałbym bardzo podziękować kibicom za to ciepłe przyjęcie. Lechia to wielki klub, któremu bardzo dużo zawdzięczam i wiele lat w nim gram.

Sebastian Mila schodząc z boiska przekazał opaskę kapitana Milosowi Krasiciowi, a ten nałożył ją na ramię Piotra.

- Super gest. Milos zaskoczył mnie tym, że dał mi opaskę. Bardzo mu za to mu dziękuję, bo to dla mnie kolejna taka miła sytuacja z tego meczu. Oczywiście na tym nie poprzestaję. Zostało mi pół roku, będę ciężko pracował i być może jak najlepiej zakończyć moją przygodę z piłką. Ja się nie poddam, a może trener da mi jeszcze kiedyś szansę, tak jak przeciwko Śląskowi. Cały zespół zagrał bardzo dobrze, więc teraz nie ma co zmieniać. No tak, Milosa nie będzie, ale mamy dobrą i wyrównaną drużynę - powiedział Wiśniewski.

Pomocnik biało-zielonych na razie nie wie czy po skończeniu kariery będzie pracował w Lechii.

- Nie było rozmów na ten temat. Jest jeszcze czas. Na razie koncentruję się na tym, żeby ciężko pracować na treningach i grać jak najlepiej. Chcę jak najwięcej dać drużynie, a na koniec sezonu cieszyć się z mistrzostwa Polski albo europejskich pucharów. To jest sport, ale sądzę, że zakończymy ten sezon sukcesem. Pamiętam czasy, kiedy było w Lechii inaczej, kiedy jeździliśmy do małych miejscowości. Teraz awans do pucharów to byłoby spełnienie marzeń. Myślę, że tamte czasy kibice też mi są wdzięczni i stąd takie przywitanie. Chciałbym na pewno pomóc, może jakąś bramkę strzelić. Liczy się jednak drużyna, a nie indywidualne cele - przyznaje.

Dla "Wiśni" to był ważny moment, że po tak długim czasie znowu zagrał przed gdańskimi kibicami.

- Czułem się jakbym debiutował. Była adrenalina. Miałem swoją sytuację i chciałem uderzyć z dalszej odległości, a mogłem podać Sławkowi Peszce. Potem jednak wyciągnąłem wnioski i podałem do Marco Paixao, który dośrodkował do Flavio i z tego padł trzeci gol - zakończył Wiśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki