Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Szwabe: Sztuka z blokowisk trafiła na antenę stacji CNN ROZMOWA

rozm. Tomasz Słomczyński
G.Mehring/archiwum DB
Z Piotrem Szwabe - gdańskim artystą tworzącym murale, kuratorem Festiwalu Monument Art, rozmawia Tomasz Słomczyński.

CNN wyemitowała w weekend film o łódzkich muralach, a prawda jest taka, że to w Gdańsku mamy się czym pochwalić.

Oczywiście, że tak. Gdańsk w Polsce jest liderem, jeśli chodzi o murale. One są tu najlepsze i jest tu ich najwięcej. Na samej Zaspie jest już 45 murali. Zresztą w Gdańsku się ta historia zaczęła... Zaczynał Rafał Roskowiński. W latach 80. funkcjonowało całe grono artystów, to była cała ekipa (m.in. Jimi Torturo, Ewertowski, Bielak, Zabrocki), która działała potem jeszcze we wczesnych latach 90.

Dziś mural to jeszcze underground czy już mainstream?

W korzeniach muralu i streetartu tkwi underground, to prawda, ale teraz te działania są legalne. Nie ma niezależnych grup. Ludzie tworzący murale idą w stronę profesjonalizacji. Bo też mural stał się modny. I niewiele ma to już wspólnego z muralami, które powstawały jako działania undergroundowe, były malowane nocą, nie dla pieniędzy. Dziś, niestety, powstaje coraz więcej ogromnych ilustracji, które nie mają wiele wspólnego z muralami. Powstają na zamówienie miast, albo w ramach konkursów, w których chodzi o to, żeby na przykład zrealizować wizję jakiegoś profesora lub kogoś z referatu kultury, komu na przykład podoba się malarstwo w stylu Wojciecha Kossaka, nijak się mające do muralu.

Nie ma już grup podziemnych?

Są, pojedyncze grupy, na przykład AK Grup, pojawili się jakiś czas temu. Nie wiadomo dokładnie, kim są. Mniej więcej rok temu na murze stoczni nakleili napis: "zniszczyliście moją stocznię", postawili zafoliowaną flagę w ubikacji przy stoczni. Ich działania mają z jednej strony polityczny wydźwięk, z drugiej strony są to działania efemeryczne. Ich przykład może być dowodem na to, że zdarzają się jeszcze działania undergroundowe w Gdańsku.

W muralu chodzi o coś zupełnie innego niż kopiowanie Kossaka.

Tak. Jak ktoś umie malować, to nie znaczy jeszcze, że umie namalować mural. Bo tutaj trzeba mieć coś do powiedzenia. Trzeba mieć imperatyw do walki w przestrzeni miasta... Mural ma korzeń społeczno-polityczny. Dobrze jest, jak jakoś gryzie... Takich, którzy potrafią zrobić mural na wysokim poziomie, mamy w Gdańsku kilkanaście osób, które znam.

Mural może powstać wszędzie, na każdej ścianie?

Moim zdaniem, nie. Niektóre murale niszczą fasady. Zupełnie co innego na bloku, co innego na zabytkowych kamienicach, z elementami zdobień, rzemiosła artystycznego. Ja nigdy bym się nie podjął malować na takiej historycznej, zabytkowej kamienicy.

Na blokowisku sytuacja wygląda inaczej.

Po Zaspie od dwóch lat chodzą wycieczki, odbiór jest, generalnie rzecz biorąc, pozytywny, chociaż jednym się podoba bardziej, innym mniej. Murale w Gdańsku nie są niszczone, są szanowane, a jeśli pojawiają się na dole podpisy grafficiarzy - to też jest fajne, że młodzi grafficiarze podpisują się pod muralami. Gdańskie galerie dawno temu wymarły, nie mają nic ciekawego do pokazania dla mnie. W tym kontekście gdańskie murale mają dodatkową wartość.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki