Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Stokowiec w Lechii Gdańsk wprowadza dyscyplinę. "Jak jest bałagan w szatni, to jest też na boisku"

Paweł Stankiewicz
Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
Na zdjęciu: Piotr Stokowiec Karolina Misztal
W piątek wraca Lotto Ekstraklasa. Biało-zieloni chcą zapomnieć ostatni, nieudany sezon. Wiele się w gdańskim klubie zmieniło podczas sezonu przygotowawczego. - Nie mam jednak symptomów, abym musiał czuć niepokój. Wierzę w swoją pracę i że możemy grać na odpowiednim poziomie, odpowiedzialnie i skutecznie - powiedział Piotr Stokowiec.

Jest Pan bardziej ciekawy gry zespołu na początku sezonu czy jednak spokojny o to, jak drużyna będzie prezentować się na boisku?
Przy takich rotacjach czekam też z ciekawością. Nie mam jednak symptomów, abym musiał czuć niepokój. Wierzę w swoją pracę i że możemy grać na odpowiednim poziomie, odpowiedzialnie i skutecznie.

Kiedy obejmował Pan Lechię dużo mówił Pan o dyscyplinie wewnątrz zespołu. Rządzi Pan twardą ręką?
Czy twardą? Lubię dyscyplinę i jak wszystko jest poukładane. Porządek jest podstawą do wszystkiego, w szatni, na boisku, wokół boiska. Każdy z członków sztabu wie, co ma robić. Jak jest bałagan w szatni, to jest też bałagan na boisku. Ekstraklasa jest wyrównana, a liczy się odpowiedzialność oraz konsekwencja i tymi cechami musimy się wykazywać.

To Sławek Peszko powiedział, że wprowadził Pan zasadę żelaznej pięści i jest duży dystans między pozycją trenera i piłkarza..
Piłkarze lubią twarde i jasne zasady. Staram się transparentnie im wszystko przekazać, bo zawodnicy muszą wiedzieć, czego od nich oczekuję. Staram się wraz ze sztabem być maksymalnie przygotowany do treningu i chcę, aby piłkarze byli tak samo gotowi i zaangażowani. Sprecyzowaliśmy oczekiwanie boiskowe i pozaboiskowe. Zasady są jasne, wszyscy wiedzą na czym stoją, a piłkarze Lechii lubią dyscyplinę, ciężko pracować i dobrze się w tym czują.

Lechia w poprzednim sezonie traciła bardzo dużo goli. Mając środkowych obrońców jak Michał Nalepa, Steven Vitoria, Błażej Augustyn, Adam Chrzanowski czy Joao Nunes, ma Pan poczucie komfortu bezpieczeństwa?
Mówiłem od początku, że chcę wzmocnienia na pozycji stopera, ale takiego numer jeden. Selekcja trwa cały czas, ale to nie oznacza, że nie przygotujemy i nie wierzymy w tych zawodników, których mamy. Moim zadaniem jest wykorzystać potencjał i żeby nasi piłkarze zrobili postęp.

Z kolei w ataku jest tylko Flavio Paixao, który ma już jednak swoje lata i Jakub Arak, który nie błyszczał w sparingach. Nie jest to zbyt mała siła rażenia?
Sytuacja jest podobna. Szukamy napastnika na pozycję numer jeden. Nie chcemy zaśmiecać kadry zespołu i brać średnich zawodników. Jak pozyskiwać nowego piłkarza, to tylko na mocną pozycję. Pracą jestem w stanie wznieść naszych zawodników na odpowiedni poziom.

Pozostały jakieś realne nazwiska wzmocnienia składu na Pana liście życzeń?
Było trochę tych nazwisk. Rozmowy były i są prowadzone. Czas działa jednak na niekorzyść. Myślę głównie o zawodnikach zagranicznych, z których chcieliśmy popracować, ale oni czekali na oferty klubów z wyższej półki. Teraz to może być nieaktualne. Nasi skauci penetrują rynek, jesteśmy otwarci, ale też mocno powściągliwi.

Miał być Artur Sobiech i pewnie rok temu Lechia by przyjęła jego propozycję kontraktu.
Być może, ale Lechia się zmienia. Nie tworzymy kominów płacowych. Ustaliliśmy zasady funkcjonowania drużyny i nie robimy odstępstw.

Czy Lechię stać na walkę o czołowe miejsca w Lotto Ekstraklasie? Czytaj na kolejnej stronie!

Mateusz Sopoćko może być odkryciem i zaskoczeniem Lechii?
Trudno powiedzieć skoro na razie grał tylko w Centralnej Lidze Juniorów. To karkołomne zadanie, żeby pokusić się o ocenę czy już jest gotowy do gry w ekstraklasie. Dobrze pokazał się w sparingach, drzemie w nim spory potencjał, ale co będzie, to pokaże życie.

Rafał Wolski wraca po kontuzji, jest Patryk Lipski. Nie brakowało opinii, że ci piłkarze nie mogą grać razem, bo są zbyt podobni. A jak Pan uważa?
Chciałbym mieć takie problemy. Od przybytku głowa nie boli. Rafał nie grał przez dłuższy okres czas, zresztą podobnie jak Michał Mak. Trzeba cierpliwości i będziemy musieli poczekać na ich powrót do najwyższej formy, w przypadku Rafała może pół roku.

Młodzież z akademii i w większości polscy piłkarze, to jest Pana pomysł na budowę Lechii?
Jest taka sytuacja, która trochę to wymusiła. Z poprzednim sezonem coś się skończyło, czas niektórych minął. Kibice nie chcą Lechii z minionego sezonu. Szukamy innej drogi, w której będzie więcej walki, zaangażowania i ambicji. Potem dodamy do tego trochę efektowności.

Kibice są wymagający. A Pan z zespołem postawiliście już sobie jakieś cele na ten sezon?
Jestem bardziej wymagający od kibiców w stosunku do drużyny. Jestem ambitny i tego samego oczekuję od piłkarzy. Piłka nożna to nie tylko zarabianie pieniędzy, to także pogoń za marzeniami, realizacja siebie, zwyciężanie czy sposób życia. Jako trener potrafię lepiej oszacować możliwości drużyny i dostosować do nich swoje oczekiwania.

To będzie sezon przejściowy czy Lechię stać na walkę o czołowe miejsca w Lotto Ekstraklasie?
Musimy trochę okrzepnąć, ustabilizować pozycję i grę. Mamy zawodników wracających po kontuzjach albo grających mniej. Potrzebują czasu. Młodzi są bez bogatego stażu ligowego. Nie budowałbym oczekiwań wynikowych. Mierzę wystarczająco wysoko, aby dodatkowo jeszcze nakładać presję. Chcemy wygrywać z najlepszymi i będziemy dla nich groźni.

Co ma być siłą Lechii?
Drużyna. Kolektyw, dobra organizacja gry, odpowiedzialność, konsekwencja.

Co, jeśli piłkarze nie będą dostać pensji? Czytaj na kolejnej stronie!

A stałe fragmenty gry? Mundial pokazał, że tak można wygrywać.
Trudno wyrokować czy stałe fragmenty procentowo przyniosą nam więcej goli. Będziemy na pewno przykładać do nich sporo uwagi. Chcę, żeby Lechia była drużyną zróżnicowaną i zdobywała gole ze stałych fragmentów gry i z akcji, co będzie świadczyło o dobrej organizacji.

Kadra nie jest za szeroka?
Płynność między pierwszym a drugim zespołem będzie elastyczna.Zawodnicy będą trafiać do rezerw na treningi, ale po to, aby indywidualizować pracę. Młodzież musi być na to gotowa, a dużym dobrem dla nich jest to, że mogą trenować z pierwszym zespołem, a grać w czwartej lidze. Tam zrobią większy postęp niż na wypożyczeniu do pierwszej czy drugiej ligi, gdzie rodzi się frustracja, wyniki są sprawą nadrzędną, a zawodnicy są trenowani, a nie szkoleni.

W kwestii bramkarzy jest Pan zwolennikiem rywalizacji czy to jednak na tyle specyficzna pozycja, że musi być numer jeden?
Życie pisze scenariusze, ale lepiej jak wiadomo, kto jest bramkarzem numer jeden. Dopuszczam jednak to, że może być zmiana. W Lechii jest zdrowa rywalizacja, a wszystko samo się wyklaruje. Teraz nie zdradzę, to będzie numerem jeden.

Z dużymi nadziejami na dobrą i efektywną pracę przychodził Pan do Lechii. Wszystko w klubie jest tak, jak się Pan spodziewał?
Nie ma doskonałych klubów, trenerów, zespołów. Trzeba sięgać do rezerw i zawsze jest coś do poprawienia. Jestem zadowolony z pracy w Lechii i warunków, jakie mam.

Przychodzą do Pana piłkarze i mówią „trenerze, dalej trenujemy i gramy za darmo, bo klub zalega pensje”?
Te kwestie zostały uregulowane. Płatności są realizowane zgodnie z harmonogramem ustalonym z radą drużyny.

Rozmawiał Paweł Stankiewicz

Rugby według Jacka Karnowskiego. "Za opuszczanie treningów były kary cielesne"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Stokowiec w Lechii Gdańsk wprowadza dyscyplinę. "Jak jest bałagan w szatni, to jest też na boisku" - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki