Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: Nie wszyscy piłkarze poddali się rygorowi dyscyplinarnemu i treningowemu

Paweł Stankiewicz, Gliwice
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk
Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk Fot. Karolina Misztal
Lechia Gdańsk zdobyła Superpuchar wygrywając w Gliwicach z Piastem 3:1. Piotr Stokowiec, trener biało-zielonych, nie ukrywał radości ze zdobycia kolejnego trofeum.

- Cieszę się ogromnie, bo nie często w życiu jest szansa odnieść sukces. Skrzętnie z tego skorzystaliśmy i Superpuchar jedzie z nami do Gdańska. Cieszę się z postawy zawodników i ich nastawienia do tego meczu – nie ukrywa szkoleniowiec biało-zielonych. - Zadowolony jestem z tego, że udało nam się wzmocnić, zwiększyć rywalizację i to było widać na boisku. Byliśmy w Gliwicach bardzo konkretni. Przez większą część kontrolowaliśmy to spotkanie. W drugiej połowie były długie momenty, kiedy biegaliśmy bez piłki, ale to też była kontrola z naszej strony, bo tak graliśmy w poprzednim sezonie i to było skuteczne. Jestem naprawdę zadowolony, bo nie jest łatwo wygrać na boisku mistrza Polski. Założyliśmy rywalizację na czterech frontach. Superpuchar już mamy, ale grę w Lidze Europy, ekstraklasie i Pucharze Polski traktujemy jednakowo poważnie.

Stokowiec pracuje w Lechii dopiero kilkanaście miesięcy, a już zdobył z drużyną Puchar Polski, Superpuchar i brązowy medal mistrzostw Polski.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

- Po meczu Kuba Arak, który ma umysł analityczny i statystyczny pierwszy pogratulował mi, że jestem najbardziej utytułowanym trenerem w historii Lechii. To wywołało uśmiech na mojej twarzy, bo rzeczywiście tak jest. Nie robimy tego dla poklasku. Poszliśmy w pracę, solidność, ale niektórzy zawodnicy nie byli w stanie poddać się takiemu rygorowi dyscyplinarnemu czy treningowemu. Standardów nie obniżymy, a nasi piłkarze, którzy się temu poddali, czerpią teraz efekty. W piłce nożnej co tydzień trzeba jednak udowadniać swoją wartość i nie można odpłynąć, bo za tydzień kolejna weryfikacja, patrzenie w tabelę - powiedział Stokowiec.

Lechia musi być dziś gotowa na każdą ewentualność. Nie ma wprawdzie ofert dla piłkarzy, ale jeśli Lukas Haraslin będzie grać tak jak w Gliwicach, to szybko może zostać wykupiony z Lechii. Słowacki skrzydłowy ma ważny kontrakt do końca sezonu, ale z opcją przedłużenia o kolejny rok. Lechia pewnie z tego skorzysta, więc jeśli w tym oknie do transferu nie dojdzie, to nie ma zagrożenia, że zimą Haraslin będzie mógł odejść za darmo.

CZYTAJ TAKŻE: Lechia sięgnęła po Superpuchar

- Przy takiej formie Lukasa musimy liczyć się ze wszystkim – nie ukrywa trener Lechii. - Okno transferowe jeszcze długo będzie otwarte i choć teraz nie ma żadnych konkretów, to wiemy, że to jest ambitny chłopak i marzy mu się bardzo dobra liga. Nikt mu nie będzie w tym przeszkadzać, bo zasługuje na to, żeby grać w silnym europejskim klubie. Nie będzie miał też problemu z tym, jeśli zostanie w Lechii, bo widać, że się rozwija. Chcemy, żeby dobrze przepracował cały okres przygotowawczy, bo zimowy stracił z powodu kontuzji. Lukas nie narzeka, że gra na prawym skrzydle. Piłkarzom zależy, żeby grać i nie wybierają sobie pozycji na boisku. Oczywiście dopuszczam konwersację na argumenty i demokrację, ale ktoś musi podejmować decyzję. Zawodnicy ufają sztabowi, a my staramy się dobrać optymalne ustawienie. Jak coś nie funkcjonuje, to szukamy innych rozwiązań.

Trener biało-zielonych odniósł się też do sytuacji kadrowej.

- Klub jest uporządkowany i wszystko budujemy na solidnym fundamencie. Wzmacniamy drużynę, jeśli pozwala na to budżet. Ruchy są robione z głową, co widać po przykładach Żarko Udovicicia czy Macieja Gajosa. Nie boimy się też stawiać na młodych zawodników. Temat transferów nie jest zamknięty, ale jeszcze czekamy. Przyjdzie jeszcze Romario Balde, więc zapowiada się ciekawa rywalizacja. Będziemy rotować składem w tracie sezonu, bo czekamy na dojście do optymalnej dyspozycji fizycznej Sławka Peszki i Rafała Wolskiego. Zależało nam na ruchach kadrowych, żeby nie doszło do sytuacji z poprzedniego sezonu, gdzie Filip Mladenović i Michał Nalepa grali po 50 meczów od deski do deski – zakończył Stokowiec.

Na hotdogowym tronie bez zmian. Joey Chestnut i Miki Sudo ponownie najlepsi w dorocznych zawodach z okazji Dnia Niepodległości

Associated Press / x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki