Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Biankowski: Zimno daje mi radość [ROZMOWA]

Adam Mauks
Fot. archiwum prywatne
Rozmowa z Piotrem Biankowskim z Rumi, człowiekiem, który jak ryba czuje się w lodowatej wodzie.

Poznaliśmy się w listopadzie 2005 roku w autokarze wiozącym rugbistów Arki Gdynia do Splitu na turniej o Klubowy Puchar Europy. Koledzy zwracali się do Ciebie...”Lechia”

Zgadza się. Wszystko dlatego, że urodziłem się w Gdańsku i jako chłopak kibicowałem Lechii. Potem przeprowadziłem się do Rumi i zacząłem grać w rugby w Arce Gdynia, ale moja ksywka chyba się spodobała kolegom z Gdyni (śmiech)

Dziś przy rugby już nie jesteś, ale grałeś w nie kilka dobrych lat. jak wspominasz tę przygodę?

Bardzo miło, to rzeczywiście była fajna przygoda, która trwała chyba dziesięć lat. Kiedy jechaliśmy do Splitu, to ja byłem świeżo po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych i byłem tam raczej jako osoba towarzysząca. Potem wróciłem na boisko i do rugby, grałem drugiej drużynie Arki. Nawet teraz ciągnie mnie do trej gry, bo mieszkam w Rumi a tam reaktywowała się II-ligowa piętnastka Arki Rumia. Byłem na kilku treningach chłopaków z Rumie, ale brakuje mi czasu.

Masz teraz nową pasję triatlon i pływanie ekstremalne

Właściwie pływanie, bo ono jest mi najbliższe. Chodziłem do znanej pływackiej szkoły nr 75 w Gdańsku a moją pierwszą trenerką była Hanna Klimek-Włodarczak, która nauczyła mnie dobrze pływać. I to pływanie zostało mi do dziś w sercu, ale na szczęście też w nogach i rękach.

Było coś pomiędzy rugby a triatlonem?

Rowery. W jazdę na rowerze wciągnał mnie moj kolega Adam Greczyło. Dokładnie w imprezy rowerowe MTB. Ale dodatkowym bodźcem, który spowodował, że wsiadłem na rower była moja przerwa w sporcie. Któregoś dnia wszedłem na wagę i zobaczyłem że ważę130 kg. Pomyślałem, że jest źle. Do tego nie czułem się dobrze. No i znowu zacząłem się ruszać, a że jazda na rowerze była fajna, to przy niej zostałem a właściwie płynnie przeszedłem na triatlon. Wystartowałem w kilku zawodach, świetna sprawa, ale widzę, że ludzie w Polsce jeszcze mało wiedzą o triatlonie. Wyobraź sobie, że niektórzy pytaj a mnie jak sobie radzę, ze ...strzelaniem. Po prostu mylą triatlon z biatlonem.

Lubisz wyzwania, powiedź o swoim najnowszym.

To pływanie ekstremalne. Ono wywodzi się tak naprawdę z morsowania. To nie jest jakaś tajemna sztuka. Każdy może tego spróbować, a ja powiem, że każdy powinien tego spróbować, bo samopoczucie po wyjściu z wody, która ma tempareturę 2-3 stopnie Celsjusza, jest fantastyczne. Pomyślałem, że warto by w tej wodzie pobyć dłużej, spróbować, sprawdzić się na konkretnych dystansach.

Jak wrażenia?

Świetnie. Czuję, że w to wsiąkłem na dobre, choć jestem w tym pływaniu dopiero od listopada. Zaliczyłem międzynarodowe mistrzostwa Polski morsów w Gdyni, w styczniu byłem na Górnym Śląsku, gdzie były rozgrywane otwarte mistrzostwa Polski w zimowym pływaniu Silesia Winter Swimming. One były też elementem przygotowań do największej tegorocznej imprezy, w której chciałem wystartować, czyli mistrzostw świata.

Co tam zwojowałeś?

Wiedziałem, że konkurencja będzie potworna, bo dotychczas startowałem w imprezach, które nie były ani tak licznie, ani tak jakościowo obsadzone. Na Syberii, gdzie odbywały się mistrzostwa brało udział ponad 1200 uczestników z 42 krajów. Już to pokazuje jak popularne staje się pływanie ekstremalne. A ja? Może nie liczyłem na medale, ale chciałem dać z siebie wszystko i wypaść jak najlepiej. Tak by nie przynieść wstydu swoim bliskim, przyjaciołom, Rumi, w której mieszkam.

No i chyba nie zawiodłeś ich oczekiwań

Mam nadzieję, że nie. Pływaliśmy w rzece Tura, w której temperatura wody wynosiła 0 stopni Celsjusza. Różnica między wodą na Syberii, a tą w której do tej porty startowałem w Polsce jest ogromna. Organizatorzy cały czas starali się, by woda nie zamarzała, a ja starałem się pływać jak najlepiej. Najpierw wystartowałem na dystansie 50 metrów i byłem na 11 miejscu, na dystansie 100 metrów byłem 9. Potem był dystans 200 m. na którym zająłem 6 miejsce. Bardzo trudny był dystans 450 metrów, do którego podszedłem dzień później. Postanowiłem jak najmniej patrzeć na rywali, którzy wcześniej wychodzili z wody. Reakcje ludzi wychodzących z lodowatej wody po takim wysiłku są różne. Zazwyczaj strasznie się trzęsą. Trochę trwa zanim dojdą do siebie. Z resztą organizatorzy mistrzostw byli na takie wypadki świetnie przygotowani. Był specjalny ogrzewany namiot, w który zawodnicy “wracali do żywych”. Ja płynąc miałem kryzys, gdzieś koło 300 metra, ale nie myśląc o niczym innym jak tylko o tym by dopłynąć, dobiłem na metę z 5. czasem.

Słyszałem, że myślisz o organizacji dużych zawodów w Gdyni. To prawda?

Byłoby wspaniale, gdyby się tu odbyły. Spróbujemy przekonać do tego pomysłu władze miasta, jest plan spotkań z najważniejszymi ludźmi w mieście. Może zawody Pucharu Świata w grudniu? Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ja patrząc na zapał ludzi, którzy pływają ekstremalnie jestem dobrej myśli.

Sylwetka sportowca

Piotr Biankowski jest członkiem klubu triathlonowego CompleXsports, trenuje pod okiem Małgorzaty Szczęsnej, Patryka Sawickiego i Andrzeja Guża. Biankowski jest też ambasadorem cyklu triathlonowego Triathlon Energy.

Jego mentorem jest Zbigniew Rybak, kolega, który wciągał go do rugby. Piotr Biankowski podkreśla że olbrzymie wparcie w tym co robi ma od życiowej partnerki Beaty Zwolińskiej, rodziny i wielu ludzi wspierających jego pasję. Jego najwierniejszym fanem jest mama. Na syberyjskie mistrzostwa świata mógł wyjechać m.in. dzięki wsparciu firm PitBullCity i Trisolution.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki