Biankowski podjął się tego wyzwania w szczytnym celu, pomagając Fundacji Ronalda McDonalda w zbieraniu pieniędzy dla dzieci. Pływak zadeklarował, że za każde 50 złotych, wpłacone przez darczyńców na wsparcie programu Pokoi Rodzinnych, prowadzonych w Szpitalu Pediatrycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, z których codziennie korzysta około tysiąca opiekunów małych pacjentów, pokona w lodowatym morzu jeden metr. Danego słowa z przyjemnością dotrzymał. Choć uzbierało się do pokonania aż 657 metrów, pływak ochoczo i z uśmiechem na ustach wskoczył do wody w gdyńskiej marinie. Z pobliskiego nabrzeża dopingowało go kilkudziesięciu kibiców, intonując m.in. przyśpiewki "dawaj Piotrek, dawaj" oraz "nie ma lepszego od Piotra Biankowskiego".
Pokonanie w lodowatej wodzie dość wymagającego dystansu zajęło gdyńskiemu pływakowi niemal dokładnie kwadrans. Po wyjściu na brzeg w żadnym wypadku nie wyglądał na zmarzniętego, a kibice zaczęli nawet podejrzewać, że Piotrowi Biankowskiemu w samych slipkach jest cieplej, niż im w zimowych kurtkach, czapkach i rękawiczkach.