Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Lechii Gdańsk czerpią radość z gry

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt/Polskapresse
Lechia Gdańsk w dobrych humorach i z ofensywnym nastawieniem uda się do Wrocławia na mecz ze Śląskiem, decydujący o grze w czołowej "8". Nie może jednak na boisku zapomnieć też o obronie.

Piłkarze Lechii Gdańsk, pod wodzą trenera Ricardo Moniza, wygrali dwa kolejne mecze ligowe z rzędu. Przed nimi spotkanie we Wrocławiu ze Śląskiem, które zakończy zasadniczą część rozgrywek i rozstrzygnie, czy biało-zieloni zagrają w górnej "8" T-Mobile Ekstraklasy i będą walczyć o podium mistrzostw Polski czy w dolnej grupie przyjdzie im rywalizować o utrzymanie w krajowej elicie.

Biało-zieloni, po zmianie szkoleniowca, prezentują inny styl gry. Zdecydowanie bardziej ofensywny. Stąd trener Moniz gra tylko jednym defensywnym pomocnikiem, stawia na atak, strzelanie goli. Zaleca piłkarzom, aby jak najczęściej decydowali się na próby strzałów i oni to robią.

- Cieszę się, że trener zachęca nas do gry ofensywnej. Każdy piłkarz woli atakować niż się bronić. To daje radość z gry w piłkę nożną. W meczu z Zagłębiem były takie założenia taktyczne, żeby jak najwięcej piłek zagrywać w pole karne. Z tego żyją napastnicy, są okazje bramkowe i pada sporo goli - wyjaśnia Maciej Makuszewski, skrzydłowy Lechii, który w dwóch ostatnich meczach zaliczył po bramce i asyście.

Po raz pierwszy Moniz poprowadzi gdański zespół w spotkaniu wyjazdowym.

- Śląsk w ostatnim meczu z Podbeskidziem strzelił trzy bramki - analizuje sobotnich rywali trener Ricardo Moniz. - Mają dobrego napastnika [Marco Paixao - przyp. red.]. To dobry zespół. Zresztą w Polsce nie ma słabeuszy. Musimy sobie poradzić z presją. Tak to już jest, że jeśli chce się być na szczycie, to trzeba sobie z tym ciśnieniem radzić. Wygraliśmy dwa kolejne mecze, ale limit szczęścia w obronie już wykorzystaliśmy.

Do Wrocławia drużyna Lechii uda się z jednym celem - zagrać w czołowej "8". Taki wariant niesie za sobą same pozytywy. Przede wszystkim gdańszczanie będą mogli rywalizować z lepszymi zespołami i pozostaną w grze o medal mistrzostw Polski. Poza tym silniejsi rywale na PGE Arenie to większa frajda dla kibiców z Pomorza.

Co musi się stać, by Lechia zagrała w górnej "8"

Ostatnia kolejka zasadniczej części sezonu piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy zadecyduje o podziale ligi na dwie grupy po 8 drużyn. Dziś Lechia jest 8. w tabeli. Zobaczmy, co musi się wydarzyć w sobotnich meczach, aby biało-zieloni zachowali tę pozycję, która pozwoli im rywalizować w gronie lepszych zespołów.

O dwa wolne miejsca w czołowej "8" walczą cztery zespoły - Górnik Zabrze, Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok i Cracovia. Biało-zieloni są w o tyle korzystnej sytuacji, że wszystko mają w swoich rękach, a właściwie w nogach. Najprostsze rozwiązanie to zwycięstwo Lechii we Wrocławiu ze Śląskiem - wówczas gdańszczanie zagwarantują sobie grę w grupie A w drugiej części T-Mobile Ekstraklasy, bez konieczności oglądania się na wyniki pozostałych rywali.

Jeśli biało-zieloni zremisują we Wrocławiu, to już nie będą zależni tylko od siebie. Na pewno nie będzie interesował ich wynik meczu Jagiellonii z Piastem Gliwice, bo nawet jeśli zespół z Białegostoku wygra, to zrówna się z Lechią punktami. Z tym że to gdańszczanie mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Wówczas do pełni szczęścia potrzebny będzie remis albo porażka Cracovii w Kielcach z Koroną.

W przypadku porażki Lechii ze Śląskiem gra w czołowej "8" też nie będzie zamknięta. Wtedy jednak podopieczni trenera Moniza muszą liczyć na to, że Cracovia nie wygra z Koroną, a Jagiellonia nie pokona Piasta.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki