Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijacki rajd skończył się śmiercią 2 osób. W Sopocie zaczął się proces kierowcy. Z prędkością 200 km/h uciekał policji. Doszło do wypadku

wie
Przemysław Świderski
Nawet 12 lat więzienia grozi 32-letniemu Damianowi K., któremu prokuratura zarzuca prowadzenie auta po alkoholu, ucieczkę przed policją i przede wszystkim makabryczny finał - wypadek, w którym zginęło dwóch mężczyzn, a oskarżony i dwóch jego kolegów zostało rannych. Ten ciąg zdarzeń, zdaniem śledczych, rozpoczął się od kradzieży koła ratunkowego z molo w gdyńskim Orłowie. W czwartek 30 stycznia 2020 roku po raz pierwszy stanął przed sądem.

Śledczy zrekonstruowali chwile przed tragedią, do której doszło w marcu 2019 roku. Jak wyliczyli, 32-latek z Warszawy autem rozpędzonym do prędkości około 200 kilometrów na godzinę uciekał przed policjantami, którzy chcieli zatrzymać go do kontroli. Próba kontroli spowodowana była z kolei kradzieżą koła ratunkowego, do której doszło wcześniej na molo w Orłowie. Po wypadku, do którego doszło na al. Niepodległości fant znaleziono w bagażniku rozbitego volkswagena. Kierowca we krwi miał zaś ok. 1,5 promila alkoholu.

Więcej na temat zdarzenia pisaliśmy tutaj: Śmiertelny wypadek w Sopocie 8.03.2019. Na al. Niepodległości zginęły 2 osoby. Zginęli przez kradzież koła ratunkowego? [zdjęcia]

W czwartek 30 stycznia 2020 r., kiedy rozpoczął się proces, oskarżony, któremu grozi do 12 lat więzienia, mówił, że przed tragedią pracował dorywczo i zarabiał miesięcznie ok. 4-5 tys. zł. Ma 14-letnie dziecko. Przyznał, że był wcześniej karany i został skazany na 3,5 roku więzienia za rozbój. Swój stan zdrowia ocenił jako „średni” w związku z odniesionym urazem.

- Cały czas chodzę do ortopedy – zeznał, a w innym miejscu, pytany przez swojego obrońcę o skutki wypadku, jakie wciąż odczuwa Damian K. wymieniał: - Nie mogę chodzić, teraz mam miednicę strzaskaną, jedną nogę mam krótszą.

Na temat tego, jak wypadek skończył się dla jego pozostałych uczestników – pasażerów volkswagena w akcie oskarżenia wypowiedział się prokurator Tomasz Szewczyk z Prokuratury Rejonowej w Sopocie. Jeden ma złamany kręgosłup i szereg innych poważnych urazów, dwóch innych poniosło śmierć. W dokumencie znalazły się też zapisy dotyczące innych przestępstw, które oskarżenie zarzuca 32-latkowi.

Ich zdaniem mężczyzna próbować też wyłudzić pożyczkę w kwocie 500 złotych posługując się fałszywym dokumentem, a również w oparciu o fałszywy dokument, skutecznie wyłudził pożyczkę w banku w wysokości ponad 6,3 tys zł. K. miał także przywłaszczyć sobie volkswagena, którego rozbił w Sopocie, a – wspólnie z kolegami – także koło ratunkowe, od którego rozpoczął się tragiczny w skutkach rajd ulicami Trójmiasta.

Damian K. przed sądem przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Z tych, które złożył w śledztwie wynikało zaś, że wtedy również uznał swoją winę. Jednak prokuraturze powiedział niewiele.
- Źle mi z tym, że zginęli ludzie. Mam świadomość, że zginęli ludzie – zastrzegł w kilku zdaniach jakie wypowiedział do protokołu.

- Nie do końca. Dlatego nie chcę udzielać informacji – odpowiedział z kolei w czwartek pytany przez sąd o to czy pamięta okoliczności wypadku. - Po zdarzeniu chwilę pamiętam. Przed samochodem, jak pogotowie przyjechało – dodał.

- Tomek dał się namówić na tę podróż. O całym zajściu dowiedziałem się od córek – powiedział 49-letni ojciec jednego z mężczyzn, którzy zginęli w wypadku. W procesie występuje w roli oskarżyciela posiłkowego podobnie, jak jego małżonka oraz córki.
48-letnia matka innego pasażera - dziś 16-letniego zeznała, że w wyniku wypadku miał on złamane biodro, kości twarzoczaszki, stłuczenia ciała i problemy z pamięcią oraz węchem.

W rozmowie z dziennikarzami przed salą rozpraw, adwokat Tomasz Sadowski, obrońca z urzędu Damiana K. zastrzegł, że nie będzie zdradzał linii obrony, choć wskazywał, że kwestia wskazywanej przez oskarżenie, rzekomej recydywy jego klienta budzi jego poważne wątpliwości. Powiedział jednak o zdarzeniu:

- Ciąg wydarzeń. Jedno prowadziło do drugiego. W pewnym momencie taka sytuacja się nakręca i skutek jest tragiczny. To szereg drobnych rzeczy, które prowadzą do rzeczy bardzo poważnych.

Damian K. przebywa w areszcie. Rodzina jednej z ofiar śmiertelnych - 25-latka, zamierza starać się od niego o 500 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Zarówno prokurator, jak i adwokat zgodzili się, by w toku procesu ponownie nie przesłuchiwać świadków przed sądem, a poprzestać na wykorzystaniu ich zeznań złożonych do akt śledztwa. Obrońca domaga się jedynie przesłuchania jednego z pasażerów volkswagena, który doznał złamania kręgosłupa, ale – jak wyjaśnił mec. Tomasz Sadowski – nie jest jasne czy uraz powstał w wyniku sopockiego wypadku czy wcześniej.

Sędzia Grzegorz Danilowicz z Sądu Rejonowego w Sopocie kolejny termin rozprawy wyznaczył na początek marca 2020 r.

zmiany w 2020 roku

Jesteś świadkiem wypadku? Daj nam znać! Poinformujemy innych o utrudnieniach. Czekamy na informacje, zdjęcia i wideo!

Śledź na bieżąco nasz raport 24h/dobę:

INFORMACJE DROGOWE z województwa pomorskiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki