Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza półfinałowa batalia dla sopockiego Trefla!

Paweł Durkiewicz
Znakomita pierwsza połowa Filipa Dylewicza, a także twarda obrona i ważne trafienia za trzy punkty w czwartej kwarcie dały koszykarzom Trefla zwycięstwo w pierwszym spotkaniu półfinału Tauron Basket Ligi z PGE Turowem Zgorzelec. Już na początku rywalizacji sopocianie odebrali rywalom przewagę własnego boiska, jednak do awansu do wielkiego finału potrzeba im jeszcze trzech zwycięstw.

Dylewicz ponownie siał popłoch

- Nie obawiamy się Filipa Dylewicza, bo w poprzednich meczach nas nie skrzywdził - stwierdził w jednej z wypowiedzi przed rozpoczęciem serii trener PGE Turowa Jacek Winnicki. Popularny "Ślimak" to postać dobrze znana w Trójmieście - jeszcze rok temu prowadził koszykarki Lotosu Gdynia, a wcześniej przez kilka lat był asystentem Eugeniusza Kijewskiego w dawnym Prokomie Treflu Sopot. Z tego okresu Winnicki bardzo dobrze zna obecnego kapitana sopockiej ekipy, jednak w swojej ocenie mocno się pomylił i już po pierwszej połowie wczorajszego spotkania zapewne gorzko żałował swoich słów.

Pierwsze punkty w półfinale już po kilku sekundach zdobył Giedrius Gustas, który sprytnie przejął piłkę po rzucie sędziowskim i błyskawicznie pobiegł na zgorzelecki kosz. Trefl szybko uzyskał kilkupunktową przewagę, a liderem zespołu był nie kto inny jak Dylewicz, który nie stracił kapitalnej formy z dwóch ostatnich meczów ćwierćfinału z Anwilem Włocławek. Kapitan żółto-czarnych grał z dużą swobodą w ataku i po 10 minutach miał już na koncie 13 punktów. Prowadzeni przez niego sopocianie zaliczyli świetną serię na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. W 12. minucie po drugiej "trójce" wprowadzonego z ławki Lawrence'a Kinnarda gracze Karlisa Muiznieksa wygrywali już 30:17, a trener Winnicki musiał poprosić o przerwę. Mocna reprymenda nie pomogła Turowowi - mimo że nieco zmęczony Dylewicz usiadł na ławce rezerwowych, by chwilę odsapnąć, przewaga Trefla nie malała. A gdy "Dylu" powrócił na parkiet i po skutecznej akcji w 19. minucie zaliczył kolejne trafienie, na tablicy świetlnej ukazał się wynik 22:39. Nastroje zgorzeleckiej publiczności tuż przed przerwą poprawiły nieco celne rzuty z dystansu w wykonaniu Daniela Kickerta i Konrada Wysockiego.

Nie dali się dogonić

Po zmianie stron zdeterminowani gospodarze zdecydowanie poprawili tempo swojej gry w ofensywie, a rolę głównego aktora widowiska przejął od Dylewicza szybki rozgrywający Turowa Torey Thomas (8 punktów w trzeciej kwarcie). Amerykanin zdobywał punkty i napędzał ataki swojej ekipy na tyle skutecznie, że w 25. minucie z prowadzenia sopocian zostały już tylko 3 punkty (45:42). Czas wzięty przez trenera Karlisa Muiznieksa nieco uspokoił sytuację, jednak rozochoceni zgorzelczanie wciąż podejmowali próby doprowadzenia do remisu. Tuż przed końcem trzeciej partii przy dwupunktowym dystansie (52:54) okazję do wyrównania miał środkowy gospodarzy Ivan Zigeranović, jednak wykorzystał tylko jeden z dwóch rzutów wolnych.

Choć przez moment w sopockim obozie było nerwowo, kryzys został zażegnany. Arcyważne "trójki" trafiali w ostatniej części Amerykanie Kinnard (w całym meczu 4/7 zza łuku) i Lorinza Harrington. Świetna obrona połączona z konsekwencją w ataku pozwoliła Treflowi dowieźć wygraną do końcowej syreny.

Zagrali bez euforii, ale z koncentracją

W czwartym w obecnym sezonie meczu z Turowem sopocianie odnieśli czwarte zwycięstwo, podczas gdy żadna inna ligowa drużyna nie ustrzegła się porażki ze zgorzelczanami!

- Po raz kolejny wygraliśmy z Turowem, ale nie ma to już znaczenia. W kolejnym meczu rywale wyjdą z nowymi siłami i na pewno zrobią wszystko, by wyrównać stan serii. Dziś było nam bardzo ciężko, zwłaszcza w trzeciej kwarcie, gdy zgorzelczanie prawie nas dogonili. Stało się tak, ponieważ pozwoliliśmy sobie na chwilę rozluźnienia, a Turów zaczął grać naprawdę dobrze w ataku. Teraz musimy odpocząć, zachować koncentrację, wyeliminować błędy i zrobić wszystko, by wywieźć stąd dwie wygrane - skomentował jeden z bohaterów drugiej połowy, Paweł Kikowski.

Spotkanie numer 2 w piątek o godz. 18 w Zgorzelcu.

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 62:76 (15:23, 13:16, 25:17, 9:20)

PGE Turów: Thomas 13 (3), Kickert 12 (3), Tomaszek 9, Wysocki 8 (1), Jackson 8, Gabiński 5 (1), Zigeranović 5, Kuebler 2, Bukowiecki 0, Jarmakowicz 0, Brkić 0, Bochno 0

Trefl: Dylewicz 24 (1), Kinnard 14 (4), Kikowski 11 (2), Ceranić 11, Stefański 7, Harrington 5 (1), Gustas 2, Waczyński 2, Ljubotina 0, Malesa 0

Stan rywalizacji - 1:0 dla Trefla

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki