18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze rozdaje armator

Hubert Bierndgarski
W czasie zakazu połowu dorszy większość kutrów stoi w portach morskich
W czasie zakazu połowu dorszy większość kutrów stoi w portach morskich Hubert Bierndgarski
Każdy rybak zatrudniony na kutrze za postój w porcie podczas zakazu połowu dorszy powinien dostać odszkodowanie w wysokości 8200 zł. Pieniądze otrzymuje jednak nie rybak, ale armator kutra, u którego jest zatrudniony. To on decyduje o wypłatach odszkodowań.

Coraz częściej docierają do nas sygnały od rybaków, którzy nie dostali pełnej kwoty odszkodowania lub też w ogóle nie dostali pieniędzy. Rybacy czują się oszukani, ale milczą, bo boją się o pracę. Pytani o problem armatorzy nie mają sobie nic do zarzucenia.

Zapewniają, że nie zabierają rybakom nawet jednego grosza, a od kwoty odszkodowania muszą odliczyć wszystkie koszty pracownicze, które ponosi każdy pracodawca.
W tym roku Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa na rekompensaty dla rybaków i właścicieli kutrów przygotowała 54 mln zł.

Są to pieniądze wypłacane z tytułu czasowego zaprzestania połowów na czas wybranych 60 dni w okresie od 1 października do 31 grudnia 2008 roku. Umowy podpisało już 694 armatorów, a pieniądze wypłacono 380 podmiotom. Do tej pory wydano na ten cel 30 mln zł.

Każdy z armatorów może liczyć na odszkodowanie w wysokości od 56 do 70 tysięcy złotych w zależności od długości kutra. Dodatkowo na każdego z zatrudnionych na kutrze rybaków przeznaczone jest 8200 zł. I właśnie z tymi pieniędzmi są największe problemy.

- Od samego początku zapewniano nas, że każdy zatrudniony rybak dostanie osobne pieniądze z odszkodowania - mówi Andrzej K., rybak z Ustki (nazwisko do wiadomości redakcji). - Prawda okazała się jednak całkiem inna. To armator otrzymuje nasze pieniądze i dowolnie nimi dysponuje. Mój pracodawca powiedział, że nie należy mi się żadne odszkodowanie. Nie zobaczyłem nawet jednej złotówki.
Co gorsza, w Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa również powiedziano mi, że rekompensaty przeznaczone na załogę są własnością armatora i może je dowolnie przeznaczyć. A przecież bez nas, rybaków armatorzy nie mają szans na funkcjonowanie.
Słowa naszego rybaka potwierdził Artur Kopyciński z pomorskiego oddziału Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa.

- Odszkodowanie wypłacane jest armatorowi i to on decyduje o przeznaczeniu tych pieniędzy - wyjaśnia Kopyciński. - Dodatkowe pieniądze przeznaczone na rybaków to po prostu środki przeznaczone na pokrycie ich zatrudnienia w okresie, kiedy kuter stoi w porcie i nie łowi. Jest to jednak decyzja armatora i agencja nie ma tutaj nic do powiedzenia. My zawieramy umowę z armatorem.

Również Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich przekonuje, że pieniądze w kwocie 8200 zł wypłacane rybakom powinny być przeznaczone na opłacenie kosztów ich zatrudnienia. - Za każdego zatrudnionego pracownika należy odprowadzić składkę ubezpieczeniową, ZUS oraz podatki - wylicza Waniewski.

- Według naszych wyliczeń, po odjęciu wszystkich tych kosztów rybak powinien dostać, oczywiście oprócz podstawowego wynagrodzenia, dodatkowe 2 tysiące złotych. Myślę więc, że szeregowi rybacy i tak skorzystają, bo dostaną więcej pieniędzy, a w dodatku nie będą musieli wykonywać żadnej pracy.

Waniewski przyznaje jednak, że sam system wypłaty rekompensat nie jest korzystny, bo rybacy dostają pieniądze za to, że nie pracują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki