Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze dla szpitali klinicznych nie idą za pacjentem i za studentem

Prof. Janusz Morys, rektor GUMed
G.Mehring/Archiwum DB
Z profesorem Januszem Morysiem, rektorem GUMed rozmawia Dorota Abramowicz

Minister Arłukowicz zapowiedział wczoraj powołanie struktury szpitali strategicznych, podległych bezpośrednio resortowi zdrowia. Stwierdził, iż w traktowaniu niektórych klinik i instytutów nie ma miejsca na wolnorynkową grę. Odetchnął Pan z ulgą?
Trochę tak. To są skutki m.in. propozycji złożonych przez rektorów uczelni medycznych. Łatwo mówić o sieci szpitali strategicznych, trudniejsze będzie wprowadzenie konkretnych rozporządzeń. Ustawa z 2011 roku wyraźnie wskazuje, że jeśli szpital jest na minusie, to powinien być przekształcony w spółkę. Powstają pytania - czy szpital kliniczny przetrwa jako spółka, czy nie będzie musiał odrzucić "trudnych" pacjentów? Co z dydaktyką? Dlatego zapowiedzi ministra uważam za bardzo dobre.

Czy to znaczy, że kliniki nie będą już zależne od NFZ?
Musi nastąpić rewaloryzacja wyceny procedur. Liczymy na ich rzetelną wycenę przez niezależny organ. Konieczne jest również określenie realnych kosztów prowadzonej w szpitalach klinicznych działalności dydaktycznej i szkoleniowej. Na razie jednak pieniądze nie idą ani za pacjentem, ani za studentem.

Zmiany ustawowe mają dotyczyć wyraźnego rozdzielenia działalności naukowej i medycznej. Nie będzie można łączyć funkcji ordynatora i szefa kliniki?
Nie jestem zwolennikiem rygorystycznego przestrzegania tego zapisu. Niektóre osoby świetnie sprawdzają się na obu stanowiskach.

Jakie były przyczyny odwołania ze stanowisk znanych ordynatorów z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni? Artykuł o nieprzedłużeniu umowy z dr. Wacławem Nahorskim i dr. Zdzisławem Sićko wywołał dziesiątki komentarzy, telefonów, listów...
Czy mam brać pod uwagę komentarze czy wyniki finansowe prowadzonych przez nich oddziałów? Wykładnikiem oceny działalności ordynatorów był ten drugi czynnik, wskazujący na narastające zadłużenie oraz niedociągnięcia organizacyjne. Jako rektor GUMed mam obowiązek pilnować, by nadzorowane przeze mnie placówki nie były na minusie.

Czy zakaz świadczenia przez nich usług medycznych na rzecz pacjentów na terenie UCMMiT oznacza, że placówka rezygnuje z ich wieloletniego doświadczenia w leczeniu chorych?
Świadczenie usług medycznych nie musi wiązać się z pełnieniem funkcji ordynatora. Doktor Nahorski był wraz z panią dyrektor u mnie na spotkaniu. Umówiłem się z nim, że zostanie zatrudniony jako lekarz, jeśli złoży odpowiednie podanie. Takiego podania jednak nie złożył. Równocześnie uzgodniliśmy, że ma szansę na stanowisko ordynatora i pracę lekarza od 1 stycznia przyszłego roku, jeśli ureguluje kwestię swojej habilitacji.

Pracownicy UCMMiT piszą o zastraszaniu, nieuzasadnionych zwolnieniach, przegranych przez panią dyrektor sprawach przed Sądem Pracy, mianowaniu znajomych i niekompetentnych osób. Docierały do Pana te sygnały?
Nie wpłynęły do mnie tego typu pisma, a podczas spotkań z pracownikami Instytutu wspomniane przez panią zagadnienia nie były podnoszone. Z drugiej strony trudno mi oceniać negatywnie dyrektora, pod którego kierownictwem poprawiają się wyniki finansowe placówki.

Rozmawiała Dorota Abramowicz

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki