Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięć medalowych atutów Asseco Gdynia

Paweł Durkiewicz
Przemyslaw Swiderski
Koszykarze Asseco są rewelacją nowego sezonu Tauron Basket Ligi. Co decyduje o ich sile?

Po pięciu kolejkach ekstraklasy gdynianie mają bilans 4-1 i zajmują czwarte miejsce w ligowej tabeli. Gracze trenera Davida Dedka są blisko pozycji medalowej, choć w wielu przedsezonowych prognozach brakowało dla nich nawet miejsca w play-off.
Dziś wyniki Asseco to jedyny optymistyczny akcent w analizie postawy drużyn z Pomorza. Czy gdyńska ekipa to nasza ostatnia nadzieja na medal? To przedwczesna ocena, jednak drużyna Dedka ma pięć atutów, których nie ma żadna inna drużyna w lidze.

1. Młodość, entuzjazm, dynamizm. Kibice w Gdyni nie muszą wylewać łez tęsknoty za złotymi czasami, w których ich drużyna przepełniona była gwiazdami ściągniętymi za wielkie pieniądze. Dziś co najmniej równie przyjemnie ogląda się postępy młodych polskich koszykarzy, takich jak Sebastian Kowalczyk, Przemysław Żołnierewicz, a przede wszystkim Filip Matczak.
Młode wilki spod znaku Asseco z każdym meczem rosną jako koszykarze na oczach widowni. W starciach z bardziej doświadczonymi zespołami głód zwycięstw i sukcesów jest zawsze ich atutem. Widać to było w ostatnim kapitalnym meczu ze Stelmetem Zielona Góra, wygranym 72:68.

2. Center niefałszywy. W polskiej ekstraklasie wysocy środkowi potrafiący dobrze wypełniać zadania koszykarza na tę pozycję to rzadkość. Klub z Gdyni trafił w zeszłym sezonie w dziesiątkę, podpisując dłuższy kontrakt z bliżej nikomu nieznanym Ovidijusem Galdikasem. Mierzący 217 cm Litwin początkowo wydawał się pociesznym, pająkowatym chudzielcem niezdolnym do poważnej podkoszowej walki. Z czasem okazało się jednak, że swój dar od natury potrafi doskonale wykorzystać. Dzięki wzrostowi jest najlepszym zbierającym i blokującym ligi, a długimi ramionami wywołuje istną panikę u wchodzących pod gdyński kosz rywali. Choć nie jest i nie będzie koszykarskim wirtuozem, dla Asseco jest prawdziwym skarbem.

3. Łebski trener. W ubiegłym sezonie David Dedek nie otrzymał ligowej nagrody dla najlepszego trenera roku, choć powinien. W obecnych rozgrywkach chyba tylko kataklizm może mu ją odebrać. Słoweniec jest jednocześnie wymagający i wyrozumiały dla swoich zawodników, co daje widoczne efekty. Poza tym to niesamowity spryciarz. W wypowiedziach przedmeczowych niemal zawsze stwierdza, że to przeciwny zespół jest faworytem, wymieniając przy okazji jego największe atuty. Gdy przychodzi do grania, zawodnicy Dedka rzucają się na przeciwników z agresywną obroną, która niweluje różnice w wyszkoleniu czy doświadczeniu.

4. Lider pełną gębą. Zeszłoroczne zwycięstwa Asseco wiązały się bezpośrednio z osobą A.J. Waltona, który był jednym z największych indywidualnych objawień rozgrywek. W nowym sezonie amerykański rozgrywający cały czas robi swoje, jednocześnie pozwalając czasami przejąć pierwsze skrzypce swoim kolegom. Szkoda tylko, że mimo zapowiedzi przez lato nie poprawił swojego rzutu z dystansu. Na szczęście na razie nie stanowi to dla zespołu wielkiego problemu.

5. Są rezerwy. Najbardziej zadziwiające w dobrym starcie Asseco jest fakt, że gdynianie grają skutecznie bez dobrze funkcjonującego strzelca dystansowego. Przemysław Frasunkiewicz leczy kontuzje i jego udział w zwycięstwach jest znikomy, z kolei Lazar Radosavljević, owszem, gra, ale głównie pudłuje (w sezonie 3/17 zza linii 6,75). Można przypuszczać, że Serb prędzej czy później się przełamie lub zostanie wymieniony na lepszego zawodnika. Skutecznie rzucający skrzydłowy mógłby wynieść gdynian na jeszcze wyższy poziom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki