Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięć lat temu osunął się gdyński klif. Czy wizytówka miasta powinna być bardziej chroniona?

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Pięć lat temu osunął się gdyński klif. Czy wizytówka miasta powinna być bardziej chroniona?
Pięć lat temu osunął się gdyński klif. Czy wizytówka miasta powinna być bardziej chroniona? Przemysław Świderski
W lutym 2018 roku osunęła się część gdyńskiego klifu, tworząc przy tym osuwisko na długości około 40 metrów. Obecnie trwają prace nad planem ochronnym dla tego miejsca. Mieszkańcy obawiają się, że już niedługo może być za późno.

Pięć lat temu osunął się gdyński klif

Pół dekady temu orłowski klif stracił około 1200 metrów sześciennych ziemi. Na miejscu pracowały służby, które rozmieściły wokół miejsca zdarzenia tablice informujące o potencjalnym zagrożeniu dla osób przebywających w pobliżu. Część z nich zachowała się do dzisiaj. O los jednej z największych wizytówek Gdyni martwią się mieszkańcy Orłowa, którzy podkreślają, że jeszcze nie jest za późno, aby podjąć odpowiednie działa, zmierzające ku ochronie tego urokliwego orłowskiego symbolu.

Co roku jest groźnie

- Powszechny błąd osób wypowiadających się na temat klifu polega na myleniu pojęć i niedostrzeganiu różnicy między klifem osuwowym a klifem obrywowym, wynikającej z odmiennej struktury geomorfologicznej - mówi nam Sławomir Kitowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Orłowa. - Wysokie skarpy rezerwatu przyrody Kępa Redłowska, jak i całego polskiego wybrzeża, to piaszczyste klify osuwowe i taki charakter miał ten fragment skarpy, która osunęła się 5 lat temu. Znajdowała się ona tuż za jedynym w Polsce i unikalnym w Europie, twardym, gliniastym klifem obrywowym, którym jest wysoki na 60 m, ma piękny czub z koroną wyschniętych drzew, malowniczo eksponowany od strony Orłowa. My, mieszkańcy Orłowa, tylko to miejsce nazywamy klifem, widzimy jak podmywany przez sztormowe fale, co roku obrywa się o 70-100 cm.

Przypomnijmy, że zgodnie z planem ochrony dla rezerwatu przyrody „Kępa Redłowska”, jednym z celów ochrony rezerwatu jest zachowanie naturalnych procesów zachodzących na brzegu morskim. Zakaz ingerencji dotyczy strefy przybrzeżnej morza wzdłuż rezerwatu w pasie o szerokości 500 m. Dlatego też pięć lat temu nie prowadzono działań ochrony brzegu.

- W tym tempie gliniaste zasoby klifu mogą skończyć się za kilkanaście lat! - przestrzega Sławomir Kitowski. - To zostało przebadane przez geologów i gdy zniknie klif powstanie w tym miejscu stroma, piaszczysta skarpa, jak na całym wybrzeżu rezerwatu. A takie skarpy odwrotnie - nie są niszczone przez morze, lecz pod wpływem wód gruntowych, opadów, temperatury, wilgotności i wiatrów zjeżdżają w dół, osuwają się na brzeg, razem z drzewami, których korzenie nie były już w stanie utrzymać ich na górze. Tę różnicę my widzimy na co dzień i w interesie społecznym mówimy o możliwych zagrożeniach.

Administratorem linii brzegowej jest Urząd Morski, który jeszcze w 2022 roku poinformował o przystąpieniu do sporządzenia projektu planu ochrony dla obszaru „Natura 2000 Klify i Rafy Kamienne Orłowa PLH220105” - w części obejmującej obszar morskiej. Obszarem lądowym zajmuje się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Jak dowiedział się „Dziennik Bałtycki”, pracę nad dokumentacją mogą potrwać jeszcze nawet do roku. Przypomnijmy, że w 2022 roku odbyły się również konsultacje społeczne do projektu planu ochrony morskiej części Orłowa.

Pierwsze dwa spotkania miały miejsce się w budynku Urzędu Morskiego rok temu, w lutym i w maju. Kolejne, w czerwcu i sierpniu, na zaproszenie Towarzystwa Przyjaciół Orłowa, w Domku Żeromskiego w Orłowie.

Dramatyczne konsekwencje

- Konsekwencje utraty gliniastego klifu mogą być dramatyczne - podsumowuje Sławomir Kitowski. - Groźne wiatry północno-wschodnie ze zdwojoną silą uderzą wtedy w nadmorską część Orłowa, a fale mogą wedrzeć się na ul. Orłowską i podmyć skarpę, na której stoją Dom Kuracyjny, Domek Żeromskiego i reszta zespołu wiejsko-kuracyjnego wpisanego do rejestru zabytków. Wiatry uniemożliwią rybakom wypłynięcie z przystani, a sama przystań wraz z Tawerną Orłowską zostanie również zniszczona przez fale. Jeśli na to nałożą się opady, to mamy tragiczną powódź w Orłowie, gdzie niewinna Kacza zaleje także zabytkową Adlerówkę. Prawdopodobnie molo też nie wytrzyma naporu fal, a zabytkowe poręcze, gdzieniegdzie pod białą farbą spróchniałe, runą do morza. Ten apokaliptyczny scenariusz nie musi się ziścić, gdy zadbamy o brzeg morski pod klifem. Teraz można dostrzec pod klifem wielkie głazy, wystarczy ułożyć ich pod wodą więcej i uformować w postaci naturalnych raf w odległości 50-100 m od klifu. Wtedy skutecznie spowolnimy proces jego cofania i zdecydowanie poprawimy bezpieczeństwo zabytkowej zabudowy ul. Orłowskiej - proponuje.

Pięć lat temu osunął się gdyński klif. Czy wizytówka miasta powinna być bardziej chroniona?

Pięć lat temu osunął się gdyński klif. Czy wizytówka miasta ...

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki