Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Arena Gdańsk: Stadion piękny, ale nie idealny

Jacek Wierciński
34 tysiące kibiców i wspaniały doping, remis w meczu i komunikacyjna katastrofa, duże emocje i gwizdy dla premiera, prezydenta, arcybiskupa, czyli Lechia po raz pierwszy na nowym stadionie. - Stadion jest piękny i nasz - komentowali zadowoleni gdańszczanie. Irytowały pył na trybunach, komunikacja i niespecjalna gra Lechii.

Pierwszymi niezadowolonymi byli ci, którzy się zdecydowali kupić bilety w kasie.
- W sobotę wieczorem czekaliśmy w kolejce półtorej godziny, choć przed nami było tylko około 35 osób. Ta procedura jest potworna - opowiadali jeszcze przed meczem Paweł i Krzysztof z Wrzeszcza. - Co będzie jutro?

Następnego dnia pogoda wypadła świetnie, najgorzej - komunikacja.
- 2,6 tysiąca miejsc parkingowych jest zgodne z europejskimi normami, które zakładają promocję komunikacji miejskiej i alternatywnych dla samochodów sposobów podróżowania. Liczba miejsc parkingowych powinna odpowiadać 5 proc. miejsc przewidzianych na stadionie - wyjaśniał, jeszcze przed meczem, wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski.

- Organizacja była tragiczna - ocenia Krzysztof Kosela z Gdańska. - Wcześniej słyszeliśmy, że będą dodatkowe autobusy linii T4. Ja ich nie widziałem, widziałem tłum ludzi, którzy musieli pieszo iść wzdłuż ulicy Marynarki Polskiej. Tam byli ludzie z dziećmi i starsi, którym się nie udało wepchnąć do autobusów - dodaje.

Po meczu wielu mieszkańców pieszo ruszyło wzdłuż i po torach w kierunku ul. Kościuszki na Dolnym Wrzeszczu. Skrócili sobie drogę, która jeśli chcieliby iść Nawrocką albo Uczniowską, byłaby kilkakrotnie dłuższa. Stadionowi przydałaby się kładka dla pieszych nad torami w kierunku ul. Kochanowskiego.

Czytaj także:Otwarcie PGE Arena - Lechia remisuje z Cracovią

Najbardziej narzekali chyba jednak ci, którzy się na mecz wybrali samochodami.
- Korek w Nowym Porcie był przez bitą godzinę, my wyszliśmy jeszcze przed ostatnim gwizdkiem, ale wszystko widziałem z okna - relacjonuje pan Piotr z ul. Wyzwolenia.

- Nie dałoby się zamknąć dojazdu w momencie, kiedy się wypełnią parkingi przy Arenie, przecież ludzie bez sensu wjeżdżali i tarasowali ulice? - pyta mieszkanka Osowej.
- Tak naprawdę normalnie zrobi się dopiero, gdy na stadion można będzie dojechać SKM-ką - przepowiada Kuba Piotrowski z Tczewa.

Wejście na stadion nie wypadło źle, choć niektórzy narzekali, że przy każdym wejściu przydałby się dodatkowy ochroniarz sprawdzający bilety: - Wtedy drugi mógłby w tym samym czasie przeszukiwać już wpuszczonego kibica - argumentowali.
Świetnie zorganizowane były za to wyjścia, bo ponad 30 tys. kibiców bardzo szybko i sprawnie opuściło obiekt.

Dobrze wypadła akustyka stadionu, gorzej telebimy, które według zapowiedzi, emitować miały powtórki, a w praktyce wcale tego nie robiły.

Przeszkadzały kolejki do kiosków z napojami i przekąskami, konieczność płacenia kartą kibica, której wielu nie miało, i pył na trybunach. - Zapłaciłem za bilet 45 zł i uważam, że za takie pieniądze ktoś mógłby oczyścić siedzenia z pyłu - komentował pan Piotr Czerski z Sopotu.
Pod wrażeniem PGE Areny byli kibice, którzy specjalnie na mecz przyjechali z Wrocławia. - Stadion prezentuje się pięknie - przyznawali.

- Na początku byłem przerażony kolejkami, które się tworzyły przy wejściach. Miałem pecha, że tam, gdzie stałem, zacięła się bramka do wpuszczania ludzi i wszystkim, którzy stali ze mną, kazano przejść obok. Na szczęście i ku mojemu zdziwieniu wszystko poszło w miarę sprawnie. Na trybunach był mały chaos, bo nikt nie zwracał uwagi na numery miejsc napisane na biletach. Doprowadziło to do wielu awantur, przede mną nieomal doszło do bójki - opowiada Filip Winiarski, turysta z Dolnego Śląska. - Dla porównania, na stadion WKS Śląsk, na który wchodzi 8-10 tysięcy kibiców, dostać się jest znacznie trudniej. Jeśli się nie przyjdzie na miejsce dużo wcześniej, o wejściu na czas można zapomnieć. Jedyne, na co można się wtedy załapać, to druga połowa meczu - dodaje. - Z niecierpliwością czekam jednak na otwarcie w Gdańsku trybuny dla gości - zaznacza.

Podobnego zdania jest Joanna Barańców z Wrocławia.- Spodziewałam się gigantycznych kolejek do toalety oraz do stoisk z jedzeniem i piciem, ale ich nie było - mówi. - Jedyne, co przeszkadzało, to że było za głośno, ale tego w przypadku meczu chyba się nie da uniknąć - dodaje.

Kibice dopisali, na meczu pojawiło się ich ponad 34 tys. Doping tysięcy gardeł słychać było daleko poza stadionem. Niestety, piłkarze wypadli zdecydowanie słabiej i nie sprostali, niezachwycającemu grą, przeciwnikowi. Wynik 1:1 dobrze oddaje to, co się działo na boisku.

U części kibiców duże emocje wywołała obecność na meczu premiera Donalda Tuska, prezydenta miasta Pawła Adamo-wicza i arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Wszyscy trzej zostali przez niektórych kibiców wygwizdani. W przypadku tego ostatniego gwizdy ucichły dopiero, gdy kibice zauważyli, że rozpoczął modlitwę.

Mimo remisu, zamiast oczekiwanego zwycięstwa, inauguracja stadionu wypadła dobrze. Pozostaje tylko liczyć na to, że niedociągnięcia uda się usunąć przed następnym spotkaniem. 22 sierpnia Lechia zagra z ŁKS.

Wszystko o Euro 2012 w Gdańsku

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki