Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina od spraw trudnych i beznadziejnych. Pogotowie Maryjne na brak pacjentów nie narzeka

Natalia Grzybowska
Natalia Grzybowska
Pogotowie Maryjne - archiwum prywatne
Pogotowie Maryjne istnieje od 6 lat. Paulina Mazur, w duecie ze swoją mamą, mają na swoim koncie odnowę, a nieraz nawet rekonstrukcję, ok. 100 figur Matki Boskiej i innych świętych. Do artystek trafiają egzemplarze z wielu zakątków Polski. Niektórzy klienci rodzinne pamiątki eskortują do Gdańska osobiście, by dotarły do niego w jednym kawałku. Nierzadko jednak stan zastanych figur "woła o pomstę do nieba" i trzeba składać je niczym puzzle. Bynajmniej nie można winić za to kurierów, lecz nieudane konserwacje, wandali czy po prostu zdarzenia losowe.

Pogotowie Maryjne Pauliny Mazur

Paulina Mazur to absolwentka studiów magisterskich na wydziale grafiki warsztatowej gdańskiej ASP. Nadawaniem nowego oblicza figurkom Matki Boskiej profesjonalnie zajmuje się od 6 lat. Jednak w rzeczywistości zajęciem tym parała się już jako dziecko. Dewocjonalia budziły w niej zachwyt odkąd pamięta, jednak, choć pochodzi z rodziny głęboko wierzącej, w domu nie było postaci "Maryjki", dlatego jako mała dziewczynka zamiast o nowej lalce barbie, marzyła właśnie o niej.

- Mając 6 lat, po lekturze gazetki "Rycerzyk Niepokalanej", zapragnęłam zaopiekować się przydrożną kapliczką dokładnie tak jak chłopiec, któremu poświęcono jeden z artykułów - wspomina Paulina. - Ścierał z niej kurz, składał świeże kwiaty... Bardzo mnie to zainspirowało. Zawsze, kiedy w sklepie z dewocjonaliami kupowaliśmy prezenty na czyjąś komunię czy chrzest, prosiłam najbliższych o figurkę Maryi. Babcia kupowała mi małe, tandetne, 10-centymetrowe figurki, jednak ja marzyłam o czymś znacznie większym. O Matce Bożej w takim rozmiarze, jaki stawia się w kaplicach, do której można się modlić.

Paulina od spraw trudnych i beznadziejnych. Pogotowie Maryjn...

Marzenie to udało się spełnić mamie Pauliny, która wymarzoną figurę przyniosła z targu, gdzie kupiła ją za śmieszne pieniądze. Ta przedstawiała Matkę Boską z Lourdes. Upragniony wizerunek miał ok. 70 cm.

- Sama byłam niewiele wyższa - wspomina obdarowana. - Mogłam mieć wtedy maksymalnie metr wzrostu. Ta figura została z nami do dziś, stoi w prywatnym ołtarzyku.

Mama Pauliny, także artystka, która współpracuje z córką w Pogotowiu Maryjnym, postanowiła pomalować figurę na swoją własną "modłę".

- Ona zrobiła coś, co mnie zszokowało - podkreśla Paulina. - Ta Matka Boska była kolorowa. W płaszczu był turkus, suknia była jasnoróżowa, wewnątrz był fiolet, zaś cały postument był kolorowy.

Zainspirowana twórczością mamy, postanowiła uzbierać pieniądze na kolejną figurę i nadać jej własnego charakteru. Niestety dzieło Pauliny zostało oddane kuzynce w ramach komunijnego prezentu. Później ślad po niej zaginął, a autorka do dziś nie otrzymała nawet informacji zwrotnej odnośnie tego, czy prezent się podobał.

27 "Maryjek"

Niezrażona tym doświadczeniem przeczesywała Internet w poszukiwaniu kolejnych figur do własnej kolekcji. W najlepszym okresie miała ich 27. Każda od 40 cm do 90 cm wysokości.

"Maryjek" - choć nie tylko - potrzebujących jej pomocy wypatrywała również w kościołach. Figury, którymi się zajęła można podziwiać na ołtarzu św. Katarzyny w kościele - nomen omen - św. Katarzyny, w grocie w Parafii pw. Chrystusa Króla, czy też w Parafii pw. Św. Jadwigi Śląskiej w Nowym Porcie.

- W XIX wieku gipsowe figurki były masówką - dodaje. - W pierwszej połowie wieku zaczęły pojawiać się fabryki, w których robiono odlewy. Wcześniej nie każdy mógł pozwolić sobie na taką figurkę. Wyrabiano je głównie z drewna, kamienia czy piaskowca i były naprawdę drogie. W latach 30. ktoś wpadł wreszcie na pomysł, aby wytwarzać je w o wiele tańszej wersji, by każdy mógł sobie na nie pozwolić. W tamtych czasach było na nie ogromne zapotrzebowanie. Powstawały kapliczki przydrożne, które zaczęto stawiać z uwagi na głęboką wiarę ówczesnego społeczeństwa, pokładającego ogromną nadzieję w sile wyższej.

Jak zaznacza artystka - obecnie nikt nikt nie zajmuje się ratowaniem figur, bo nie wie jak to robić, choćby jakiego kleju użyć.

- Szukałam tych informacji na własną rękę - mówi. - O tym nigdzie nie było napisane. Wstrząsnęło mną to, że kiedy - dajmy na to - panu Jezusowi odpadnie ręka, to uznają, że traci ona swoją pierwotną funkcję i nie da się naprawić. Wówczas nierzadko rozkuwają całość w drobny mak i zakopują. Boli mnie to, że figury z tamtych czasów ulegają zniszczeniu i już ich nie przybędzie - mówi. - Obecnie zastępowane są żywicznymi odlewami.

- Chcę udowodnić, że da się je naprawić - dodaje. - Próbowałam zasięgnąć języka w sklepach budowlanych. Wiedziałam, że ludzie nierzadko sklejają figurki gipsowe butaprenem. Strzałem w dziesiątkę okazał się klej montażowy do cegieł. Nadaje się do pylących powierzchni i jest mrozoodporny.

Ogromne pole do popisu miała przed 3 laty. Wówczas znajomy zabrał ją w okolice Gniewu do opuszczonego kościoła, wybudowanego przez luterańskich żydów. W latach 90. został przemianowany na salę gimnastyczną, jednak kiedy przestał pełnić tę rolę, został siedliskiem bezdomnych i placem zabaw dla wandali.

- Poszliśmy tam razem z ks. proboszczem z sąsiedniej parafii - wspomina Paulina. - Na miejscu zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy. Ksiądz wyraził zgodę, abyśmy brali stamtąd wszystko, co da się odratować. Figury świętych nie posiadały głów, czasem innych części ciała. Chodziliśmy więc po całym kościele i zbieraliśmy małe puzzelki, tak by później dopasować je do siebie. Finalnie udało nam się z nich złożyć ok. 15 figur.

Wśród nich znalazło się dziewięć figurek z szopki bożonarodzeniowej sygnowanej na 1905 i 1907 rok, pięć wizerunków Matki Boskiej i dwie figury Jezusa. Jedna z nich okazała się być dziełem Wytwórni Figur Sakralnych prowadzonej przez braci Lucignani, która znajdowała się przy dzisiejszej ulicy Szerokiej 3. Odnowienie ich trwało kilka lat. Niejednokrotnie artystka była zmuszona do budowy stelaży i nadbudowywania figury gładzią szpachlową.

Obecnie "na SORze" Pogotowia Maryjnego w kolejce czeka kilkanaście figur. Odnowa jednej trwa zwykle od 2 do 4 tygodni. Paulina podkreśla, że nigdy nie śpieszy się przy pracy, zależy jej na tym, by nie zrobić "fuszerki".

Maryjna kapsuła czasu

- Zawsze kiedy odnawiamy figury, robimy to z intencją dla osoby, która ją otrzyma - tłumaczy ekspertka. - Do środka wkładam karteczkę, na której ją zapisuje. Jeżeli nie wiem nic o osobie, dla której realizuje zamówienie, piszę coś standardowego - żeby w domu panowało szczęście, miłość, zdrowie, żeby Matka Boska pilnowała miru domowego, żeby nie działy się w nim żadne złe rzeczy. Dodaję też informację, kto odnawiał figurkę, datę wykonania oraz spis materiałów, które zostały użyte. Jeżeli w przyszłości figurka się stłucze, ktoś będzie miał niespodziankę. Traktuję to trochę jak taką kapsułę czasu.

- Większość figur, które odnawiam, jest pomalowanych olejną farbą - zdradza. - To tłumaczy dlaczego ona tak odpada. Ja używam akrylu, który jest elastyczny i odporny na wilgoć. Wiadomo, że gips jest bardzo kruchy, a jeżeli figura stoi na zewnątrz to z czasem pęcznieje. Farba akrylowa będzie "pracować" razem z nim, dzięki czemu nie odpadnie.

Matka Boska Hollywoodzka

Chociaż Pogotowie Maryjne nigdy nie było w żaden sposób reklamowane, figury zjeżdżają do niego już z całej Polski.

- Zawsze pytam ludzi, którzy powierzają mi swoje figurki, czy chcą, aby były one w oryginalnych kolorach, czy zupełnie inaczej albo czy twarz Maryi ma być na kimś wzorowana, mieć np. twarz pięknej aktorki. Mogę też dorobić koronę i ją pozłocić. Najczęściej klienci chcą, aby twarz była jak najbardziej realistyczna. Czasem zdarza się, że chcą abym "postarzyła" figurkę albo wykonała ją pod kolor wystroju pokoju, w którym docelowo się znajdzie.

Dodaje, że nie zdarzyło jej się jeszcze, aby ktoś był z jej realizacji niezadowolony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki