Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina Maj-Erwardt o ekipie PGE Atomu Trefla Sopot: Atomówki trzeba przycisnąć [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Karolina Misztal
O zaskakującej wygranej 3:0 z siatkarkami PGE Atomu Trefla rozmawiamy z ekssopocianką Pauliną Maj-Erwardt, libero Muszynianki.

Lubisz wracać do Trójmiasta?
Czuję się tutaj dobrze. Poza tym bardzo miłe są komentarze, kiedy tutaj przyjadę, więc naprawdę ciepło przyjmują mnie kibice.

Kibice ciepło Cię przyjęli, a Ty z koleżankami z Muszyny "odpłaciłyście" się, ośmieszając atomówki...
Musiałyśmy pokazać dużo inwencji, żeby później było nam łatwiej w końcówkach. Pierwszy set grałyśmy punkt za punkt i musiałyśmy czekać na to przełamanie. Wiedziałyśmy, że jeśli przeczekamy, to rywalki tego nie wytrzymają.

Kiedy u siebie przegrywa się do 13 i 16 punktów sety, to już jest lanie. Takie lanie sprawiłyście sopociankom.
No tak, ale to był efekt naszej pracy. To nie był łatwy mecz.

Z boku wyglądało to tak, jakby atomówki w ogóle nie wyszły na parkiet. Zgodzisz się?
Nie. Myślę, że dziewczyny z Sopotu na początku się starały, a później po prostu pękły psychicznie.

PGE Atom Trefl rozegrał najsłabszy mecz sezonu. Czy można powiedzieć, że dla was to były najlepsze zawody?
No tak. Można powiedzieć, że naprawdę fajnie nam się to wszystko poukładało. Przede wszystkim receptą na Atom jest granie punkt za punkt. Wówczas popełniają bardzo dużo błędów. W innej sytuacji, kiedy mają dużą przewagę, to potrafią się tak rozhulać, że nie można ich dogonić. Swojej taktyki trzymałyśmy się twardo, nawet wówczas, kiedy sopocianki uciekły nam na dwa punkty. Wracałyśmy szybko, aby przełamać ich zagrywkę i zrobić przejście.

Po słabym ubiegłym sezonie w tym prezentujecie się bardzo dobrze. Będziecie walczyć o medale?
Przede wszystkim stajemy się zespołem. To nie są indywidualności, które mają nie wiadomo jakie umiejętności. Bardzo dobrze ze sobą się czujemy i chyba pokazujemy to na boisku. Myślę, że zespół wygrywa, a nie indywidualności.

Jaka będzie wasza końcówka sezonu? Jesteście jednym z największych zaskoczeń tej rundy.
O Jezu, to dopiero początek. Do każdego meczu przygotowujemy się osobno. Nie myślimy o dalekiej przyszłości, nie myślimy o play-offach. Małe kroki. Może one doprowadzą nas do jakiegoś większego sukcesu. Na razie jesteśmy spokojne. To dopiero runda zasadnicza. W play-offach może się jeszcze dużo zdarzyć.

Przed sezonem najwyżej stały akcje Chemika Police, PGE Atomu Trefla Sopot i Impelu Wrocław. Wy już grałyście z tą trójką. Dwa ostatnie zespoły ograłyście. Jaką wystawisz rywalkom ocenę?
Liga od dwóch lat stała się bardzo wyrównana. Ciężko tutaj mówić o rozdawaniu medali przed rozpoczęciem gry. Podchodzę do tego na spokojnie. Na pewno Sopot, Wrocław, Police, ale też Bielsko-Biała to miasta, w których są bardzo mocne zespoły. Trudne do pokonania. Ale pokazałyśmy, że można z nimi wygrywać. Na Chemiku też miałyśmy możliwość wygrania dwóch setów, ale same sobie zaszkodziłyśmy. Wówczas powiedziałyśmy sobie, że to nie może się powtórzyć. To jest fajne, uczymy się na błędach i eliminujemy szwankujące niuanse.

Sama przyznałaś, że indywidualności w Muszynie nie ma. Drużyna, to spoiwo, tak bardzo wam pomaga?
Dokładnie. My też musiałyśmy się dotrzeć. Między nami też czasami są nieporozumienia, ale wszystkie jesteśmy na tyle inteligentnymi dziewczynami, że uwagi z drugiej strony bierzemy jako formę pomocy. A potem wygląda to tak, jak w meczu z Atomem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki