Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina Ligarska z SKLA Sopot: Polski wielobój znów jest mocny. Wyniki napędzają do dalszej, ciężkiej pracy

Maciej Mikołajczyk
Paulina Ligarska po udanym starcie w mistrzostwach świata celuje w lepszy wynik w mistrzostwach Europy
Paulina Ligarska po udanym starcie w mistrzostwach świata celuje w lepszy wynik w mistrzostwach Europy PZLA
Paulina Ligarska to wieloboistka reprezentująca SKLA Sopot, która pochodzi z Kędzierzyna-Koźla. Tegoroczne mistrzostwa świata w Eugene w Stanach Zjednoczonych zakończyła na 10. miejscu.

Sylwetka Pauliny Ligarskiej, lekkoatletki SKLA Sopot

Paulina Ligarska pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. - Moja siostra Dominika na pewno jest dla mnie wzorem do naśladowania, bo trenowała wielobój. Zresztą moi rodzice też trenowali lekkoatletykę. Mama biegała 400 metrów przez płotki, a tata był długodystansowcem - wyjaśnia.

26-latka na początku swojej drogi uprawiała jednak zupełnie inną dyscyplinę. - Nigdy nie myślałam o tym, że też chciałabym trenować lekkoatletykę, a co dopiero wielobój. Całą podstawówkę trenowałam baseball, ale jeździłam też na wszystkie możliwe zawody szkolne. Dopiero w gimnazjum za namową mamy poszłam na pierwszy trening lekkoatletyczny – skok wzwyż, a później namówiono mnie na wielobój. Spróbowałam i okazało się, że jestem w tym nawet niezła – opowiada reprezentantka Polski.

Paulina Ligarska i Adrianna Sułek to w tej chwili dwie eksportowe polskie wieloboistki. Zawodniczka z Sopotu ma nadzieję, że dzięki dobrym wynikom uda się pozyskać nowych sponsorów. - Cieszę się, że są ludzie, którzy doceniają naszą ciężką pracę i są w stanie nam pomagać. Dla mnie takim właśnie wsparciem jest miasto Sopot oraz firma Izopanel. Myślę, że ostatnio zrobiło się głośniej o wieloboju, jednak dalej jesteśmy trochę niedoceniane. Im lepsze będą osiągnięcia, tym będzie bardziej medialnie, a za tym idą też sponsorzy. Mniej więcej tak to działa. Niestety, bo zazwyczaj to właśnie na początku to wsparcie jest potrzebne najbardziej – tłumaczy.

Zawodniczka przeprowadziła się z południa na północ Polski. Czy była to dla niej trudna decyzja? - Na pewno nie należała do łatwych. W połowie drugiej klasy liceum przeprowadziłam się na drugi koniec Polski i to całkiem sama. Dojrzewałam do tego kilka miesięcy, jednak chyba i tak decyzję podjęłam znacznie szybciej. Na pewno pomogła mi w tym mama, za co bardzo jej dziękuję, że dała mi taką możliwość. Poza tym zazwyczaj podejmuję decyzję szybko, najwyżej później muszę radzić sobie z konsekwencjami. Jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam. Odważyłam się i było warto – uważa aktualna wicemistrzyni kraju z Warszawy.

Nasza zdolna lekkoatletka pochodzi z Kędzierzyna-Koźla, ale obecnie mieszka i trenuje na przeciwnym krańcu Polski. Jak żyje się jej w Trójmieście? – W Kędzierzynie nie ma morza, a ja morze kocham, czy to latem, czy zimą. Trójmiasto na pewno daje więcej możliwości i pokochałam to miejsce, odkąd się tu przeniosłam. Myślę zresztą, że już tu zostanę, a najchętniej właśnie w Sopocie. Z kolei Kędzierzyn ma coś, czego nie ma żadne inne miasto - mój dom i całą masę wspomnień. To tam się wychowywałam i mieszkałam większość swojego życia - tłumaczy.

Siedmiobój jest piekielnie trudną konkurencją. Mimo to Ligarska wątpi, by mogła mieć frajdę, koncentrując się tylko na jednej specjalności. – Czasami pojawiają się myśli: po co ja to trenuję, to jest takie ciężkie, mogłabym trenować jedną konkurencję. Jednak po ukończeniu wieloboju stwierdzam: nie no, jak to po co, przecież ja to kocham. I tak to właśnie jest z tym wielobojem. Jest ciężko, treningi są długie. Nie jest łatwo trenować siedem tak różnych od siebie konkurencji. Same zawody są wykańczające nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym. Całe te dwa dni musimy być w ciągłym skupieniu, koncentracji nad tym co tu i teraz. Czasami nie tak łatwo jest nie myśleć o tym, co się wydarzyło w poprzedniej konkurencji lub co czeka nas w następnej, czy oddzielić myśli, jeśli coś nie poszło i skupić się na następnym zadaniu, ale za to właśnie kocham wielobój – za jego różnorodność, trud i za więź, jaka tworzy się między nami w trakcie tej dwudniowej rywalizacji. Nie wiem, czy odnalazłabym to trenując jedną konkurencję – zastanawia się Polka.

Podczas rozgrywanych w drugiej połowie lipca 2022 roku mistrzostwach globu uplasowała się na dziesiątej lokacie. Zgromadziła 6093 punkty. Czy po tym występie czuje mały niedosyt? – To jest duży sukces. Dzisiaj już tak uważam. Po zawodach jednak nie byłam z siebie zadowolona. Miałam wielki żal do siebie i czułam niedosyt, jeśli chodzi o wynik. Wiem, że stać mnie na więcej, ale nie zawsze uda się to pokazać. W Eugene czegoś zabrakło, może to był stres, a może coś innego. Wyciągnęłam wnioski i skupiam się na tym, co przede mną.

Ligarska uważa, że rezerwy ma jeszcze w każdej konkurencji. – Większe lub mniejsze, ale jest się w czym poprawiać. W wieloboju większość to konkurencje techniczne, czasami z którąś mam większy problem, ale chyba nie mam takiej, która jakoś wybitnie by mi nie wychodziła - dodaje.

Reprezentantka sopockiego klubu doznała poważnego urazu na zgrupowaniu w Portugalii, ale po kontuzji nie ma już śladu. – Pojawiło się zapalenie ścięgna Achillesa, trochę odpuściliśmy z treningiem i staraliśmy się pewne rzeczy jakoś zastąpić, tak by móc wystartować w zbliżającym się wtedy wieloboju. Pojechałam do Włoch na start, co prawda z bolącą nogą. Pierwszy dzień poszedł bardzo dobrze, jednak na drugi dzień w trakcie skoku w dal nie byłam w stanie oddać skoku, poczułam ból w łydce i tak skończyłam zawody. Trochę startów mnie ominęło, co mocno skomplikowało cały sezon. Na szczęście udało się zakwalifikować na mistrzostwa świata i wystartować tam w pełni zdrowia.

Paulina Ligarską po czempionacie w Eugene czekają kolejne ważne starty. W drugiej połowie sierpnia w Monachium na Stadionie Olimpijskim weźmie udział w mistrzostwa Europy. Miesiąc później czeka ją jeszcze wielobój we Francji.

Oprócz niej w siedmioboju doskonale radzi sobie Adrianna Sułek. Czy zawodniczka z Kędzierzyna-Koźla czuje, że jest trochę w cieniu swojej koleżanki? - W cieniu? Nie ma opcji, jestem dużo wyższa – żartuje Ligarska. – A tak na poważnie, to nie czuję się tak. Mam swoje cele sportowe, w których to cyfry składają się na wysokie wyniki, a nie nazwiska. Skupiam się na sobie. Jeśli się poprawiam, to nie ma dla mnie znaczenia czy jest ktoś lepszy ode mnie. Cieszę się, że polski wielobój znowu jest mocny. Myślę, że wysokie wyniki nie tylko w Polsce, ale i na świecie napędzają do dalszej, ciężkiej pracy – przekonuje lekkoatletka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki